Zeszłoroczny triumfator Ronde van Vlaanderen – Kasper Asgreen, tegoroczne zmagania ukończył na 23. lokacie. W kluczowym momencie Duńczykowi spadł łańcuch, jednak on sam mówi, iż nie zmieniło to jego ostatecznego rezultatu.
27-latek przystępował do niedzielnej rywalizacji jako obrońca tytułu i jeden z wielu faworytów do końcowego triumfu. Ostatecznie Duńczykowi zabrakło mocy, a w istotnym momencie rywalizacji, bo na szczycie podjazdu pod Koppenberg, zawiódł także jego sprzęt. To tam bardzo wysokie tempo narzucił Tadej Pogačar, po zakończeniu wyścigu Kasper otrzymał pytanie, co poszło w tamtym momencie źle, oto jak odpowiedział:
Spadł mi łańcuch, ale nawet bez tego i tak nie pojechałbym z najlepszymi. Już na Kwarenmoncie nie byłem w stanie trzymać tempa, więc na Koppenbergu na pewno zostałbym w drugiej grupie, nawet gdyby mój łańcuch pozostał na swoim miejscu. Swoją drogą i tak dogoniłem tę goniącą grupę na 2 kilometry przed metą.
Jako drużyna pojechaliśmy dobry wyścig, przez długi czas mieliśmy pełną kontrolę, gdy zawiązały się pierwsze groźne odjazdy mieliśmy w nich Zdenka Štybara i Jannika Steimle, co było dla nas idealnym scenariuszem. Później na Kwarenmoncie próbowałem pojechać z Tadejem, ale po prostu eksplodowałem.