Triumfy numer 14 i 15 dopisali wczoraj do konta swojej drużyny Brandon McNulty i Tadej Pogačar. Pierwszy z nich zwyciężył na etapie Paryż-Nicea po pięknej, solowej akcji, natomiast drugi po raz kolejny potwierdził swoją dominację, wygrywając odcinek Tirreno-Adriatico.
Za nami kolejny dzień podwójnej worldtourowej rywalizacji. Zawodnicy ścigali się wczoraj na pagórkowatych etapach w Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico. Odcinek francuskiego „Wyścigu ku Słońcu” był idealną szansą dla kolarzy, którzy we wcześniejszej fazie zmagań stracili dużo czasu do największych faworytów. Niedługo po starcie uformowała się mocna ucieczka, w której znaleźli się między innymi Valentin Madouas (Groupama – FDJ), Matteo Jorgenson (Movistar Team) oraz Brandon McNulty (UAE Team Emirates).
Dla obu Amerykanów wyścig nie zaczął się dobrze – młodzi kolarze odpadli od peletonu na rantach, przez co nie liczyli się w walce o klasyfikację generalną. Dzięki temu, ich odjazd został odpuszczony i mogli oni między sobą rywalizować o etapowy skalp. Na podjeździe pod Col de la Mure, 39 kilometrów przed metą, na atak zdecydował się Brandon McNulty i… tyle go widzieli.
Podobnie jak w Trofeo Calvia i Faun-Ardeche Classic, Amerykanin wykorzystał swoje umiejętności jazdy po górach i na czas, dzięki którym stale nadrabiał nad swoimi rywalami. Kreskę przeciął prawie 2 minuty przed drugim Franckiem Bonnamourem (B&B Hotels – KTM), odnosząc tym samym pierwsze zwycięstwo na szczeblu World Tour w swojej zawodowej karierze.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że odniosłem moje pierwsze zwycięstwo w wyścigu World Tour, szczególnie biorąc pod uwagę pecha i różnego rodzaju problemy na początku tygodnia. Dziś wszystko poszło zgodnie z planem, zabrałem się w ucieczkę i dobrze czułem się w trakcie etapu. Na przedostatniej wspinaczce drużyna dała mi zielone światło i zdecydowałem się na atak. Ta wygrana dała mi zastrzyk energii, by dawać z siebie wszystko i dążyć do jeszcze lepszych wyników
– powiedział Brandon McNulty cytowany przez biuro prasowe UAE Team Emirates.
Dla Amerykanina było to trzecie zwycięstwo w tym sezonie – poprzednio triumfował we wspomnianych Trofeo Calvia i Faun-Ardeche Classic, a dobrą formę pokazywał też w innych majorkańskich klasykach i Volta ao Algarve em Bicicleta, gdzie również plasował się w czołówce. Kolejne zwycięstwo w tym sezonie do swojego konta dopisał też Tadej Pogačar. Po udanych startach w UAE Tour i Strade Bianche, Słoweniec stanął na starcie Tirreno-Adriatico, gdzie już na pierwszym wymagającym etapie potwierdził swoją dominację.
Kolarz UAE Team Emirates w górzystej końcówce jechał bardzo czujnie, kontrolując ataki największych rywali. Na 400 metrów do mety skontrował „zaciąg” Victora Lafay (Cofidis) i wypracował sobie kilkunastometrową przewagę, którą utrzymał aż do kreski.
– Po rewelacyjnej pracy całego zespołu mogłem tylko dać z siebie wszystko i postarać się o zwycięstwo. Wykonaliśmy wszystko perfekcyjnie i wyszło tak, jak planowaliśmy. Do końca wyścigu pozostały trzy ważne etapy, gdzie będziemy musieli ciężko pracować – szczególnie jutro i pojutrze. Musimy zachować koncentrację i dać z siebie wszystko
– powiedział dyplomatycznie Tadej Pogačar.
Dzięki dwóm zwycięstwom odniesionym w czwartkowe popołudnie, zespół UAE Team Emirates umocnił się na prowadzeniu w rankingu wygranych UCI w sezonie 2022, których, do tej pory, odniósł 15 (!), a mamy dopiero marzec… Aż strach myśleć, co kolarze w biało-czarnych strojach będą prezentowali będąc w optymalnej formie, jeśli ich aktualna dyspozycja jest jeszcze „zimowa”.