fot. Tour du Rwanda

Kent Main został triumfatorem pierwszego z odcinków zakończonych podjazdem, a w sumie 3. etapu Tour du Rwanda 2022. Nowym liderem wyścigu został 14. na mecie Axel Laurance z B&B Hotels-KTM.

W dniu dzisiejszym na zawodników czekała najcięższa dotychczas przeprawa. Start, klasycznie już, miał miejsce w stolicy kraju Kigali, meta zaś ulokowana została w prowincji Gicumbi, na północy kraju. Symbolem tego regionu są 2 sprawy – walki o niepodległość Rwandy, której ślady znajdziemy w obecnym tam Muzeum Wyzwolenia, a także liczne plantacje herbaty. Temperatura przez cały rok jest tam praktycznie stała, co sprzyja uprawom.

Jeśli zaś chodzi o aspekt sportowy to na 124km znalazło się aż 2251m przewyższenia, a meta ulokowana została prawie kilometr wyżej nad poziomem morza niż start. Głównymi trudnościami dnia były podjazdy Kanyinya (5,5km; 7,3%), Umurenge (5,8km; 4,5%) oraz będący premią najwyższej kategorii Tetero (7,5km; 6,3%). Do mety także szosa się wznosiła – ostatnie 5,4km miało nachylenie 4,4%.

Nietypowo podsumowania nie zacznę od zawiązywania się ucieczki, a od dnia poprzedniego. Kolarze wczoraj wspinali się na niemalże 2500 metry nad poziom morza, a to zostawiło ogromny ślad w niektórych zawodnikach. Ostatni na mecie Saharat Simons stracił godzinę i 15 minut, przekroczył limit i już go nie zobaczymy, a podobny los spotkał wszystkich jego kolegów z tajskiego Grant Thornton – Bike Zone. Kolarze, którzy w swoim klimacie nie są zupełnymi anonimami tu musieli uznać wyższość klimatu. Dla fanów wideo – jak każdego dnia ukazano wszystko w około 10-minutowym skrócie na kanale Youtube organizatora.

To nam mówi tylko jedno – mistrzostwa świata za 3 lata będą wyjątkowe nie tylko ze względu na inny kontynent, publiczność itd. Ich nietypowość z pewnością będzie też wynikała z wysokości, rzadszego tlenu – czynników, z którymi na co dzień nie walczą najlepsi kolarze na świecie. Świetnie podsumował to 12. na wczorajszym etapie André Drege (Team Coop).

To był naprawdę trudny etap, już od początku. Udało mi się utrzymać z przodu przez większość dnia, ale w końcu naprawdę poczułem dużą wysokość. Jestem przeszczęśliwy z zajęcia 12. miejsca, biorąc pod uwagę sytuację na trasie

— podsumowywał nieprzyzwyczajony do takich warunków Norweg.

Wracając do samego ścigania – od startu działo się dużo. Pierwszą górską premię w Specjalnej Strefie Ekonomicznej Kigali (2km; 5,8%) wygrał jeden z gospodarzy – Jean Bosco Nsengimana (Benediction Ignite).

Ucieczka dnia zawiązała się niedługo później, a utworzyło ją 10 spośród 81 pozostających w wyścigu kolarzy. Byli to 8. w klasyfikacji generalnej Sandy Dujardin (TotalEnergies), plasujący się pozycję niżej Jesús Ezquerra (Burgos-BH), znajdujący się w drugiej dziesiątce Andreas Stokbro (Team Coop) i Scott McGill (Wildlife Generation) oraz Johannes Adamietz (Saris Rouvy), Pierre Rolland (B&B Hotels), Omer Goldstein (Israel), Andreas Goeman (Tartoletto), Samuel Mugisha (ProTouch) i ledwie 18-letni Samuel Niyonkuru (kadra Rwandy). Szybko osiągnęli 3 minuty przewagi.

Drugą górską premię wygrał Samuel Mugisha, acz nikt nadal nie zagrażał koszulce znajdującej się na ramionach Axela Laurance’a (B&B Hotels). Kolarze Drone Hopper – Androni Giocattoli ciężko pracowali by zmniejszać różnicę, niestety nie najlepiej wyglądał liderujący w wyścigu Jhonatan Restrepo.

Przewaga harcowników oscylowała w przedziale 2-3 minut, a ci dotarli do płaskiego odcinka między podjazdami pod Umurenge i Tetero. U podnóża tego drugiego zaatakowali Pierre Rolland, Omer Goldstein i Samuel Niyonkuru. Po chwili dołączyli do nich Samuel Mugisha, Sandy Dujardin i Scott McGill, co nie odpowiadało wyraźnie zainteresowanemu porwaniem tej grupy kolarzowi z Izraela. Ponawiał ataki, lecz rywale dołączali do niego gdy tylko zwalniał.

Tymczasem w peletonie, tracącym niespełna 2 minuty, problemy miał ponownie lider, zanosiło się więc do podobnej jak dzień wcześniej, niespodziewanej zmiany prowadzenia w klasyfikacji generalnej. Kolumbijczyk cierpiał podczas wspinaczki pod Tetero, a z przodu po komplet 15 punktów i wirtualne prowadzenie w klasyfikacji górskiej sięgnął Samuel Mugisha.

Na 20km przed metą czołówka miała już tylko minutkę zapasu, co oznaczało, że nie walczyli już o prowadzenie w klasyfikacji generalnej, a jedynie zmniejszenie strat i o wygraną etapową. W ucieczce w międzyczasie nastąpiła jedna zmiana – po atakach i walce o punkty odpadł Samuel Mugisha, za to do pozostałej piątki dołączył mający worldtourową przeszłość Andreas Stokbro.

Na ostatnich 10km zaczęło się nerwowe odliczanie. 10km – minuta, 5km – 30 sekund, 4km – 21 sekund, aż podczas ostatniego podjazdu pojawił się jakże znamienny komunikat – „koniec ucieczki”. Pomysł na finałową górę mieli kolarze ProTouch – tuż po skasowaniu odjazdu zaatakował Kent Main, a do koła doskoczył mu kolega z ekipy Moise Mugisha. Tym samym na czele znalazł się 2. i 3. kolarz edycji z 2020 roku.

Akcja ta okazała się być skuteczną i po wygraną sięgnął pochodzący z Republiki Południowej Afryki Kent Main. Drugi był Anatoliy Budyak (Terengganu Polygon), zaś podium etapowe uzupełnił Alan Boileau (B&B Hotels – KTM). Prowadzenie w wyścigu przejął z kolei 20-letni Axel Laurance (B&B Hotels – KTM).

Wyniki 3. etapu 14. Tour du Rwanda:

Poprzedni artykułOmloop Het Nieuwsblad 2022 bez ostatniego zwycięzcy
Następny artykułUAE Tour 2022: Pogačar wygrywa dzięki wydatnej pomocy Rafała Majki
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments