fot. Tour du Rwanda

Jhonatan Restrepo (Bike Aid) wygrał drugi, najdłuższy etap tegorocznego Tour du Rwanda. Do mety dojechali kolarze atakujący na kilkadziesiąt kilometrów przed metą, zatem w klasyfikacji generalnej doszło do dużych zmian. Nowym liderem został zwycięski dziś Kolumbijczyk.

W dniu dzisiejszym na zawodników czekało 156km ze startem w stolicy Rwandy, ale metą w położonym na zachodzie kraju, granicznym z Demokratyczną Republiką Konga Rubavu. U brzegu jeziora Kiwu, jednego z Wielkich Jezior Afrykańskich, mieści się lokalna siedziba Browaru Amstel, jednego z głównych sponsorów wyścigu.

Przepiękna okolica słynie z żyznych, wulkanicznych gleb oraz ogromnych opadów deszczu. Ostatnia erupcja z Mount Nyiragongo miała miejsce w zeszłym roku, zatem okolica położona jest na małej, tykającej bombie. Korzysta jednak na tym miejscowa turystyka – znajdziemy tu Park Narodowy Wulkanów oraz Park Narodowy Nyungwe – w tym drugim gwiazdami są goryle oraz szympansy. Ludzie przyjeżdżają też na miejsce wzrostu jednej z najlepszych herbat świata Pfunda, zobaczyć plantacje oleju palmowego czy po prostu skorzystać z uroków Jeziora Kivu, które z racji dużego nasycenia metanem nie jest zamieszkane przez niebezpieczne zwierzęta pokroju krokodyli bądź hipopotamów.

Wracając jednak do kolarstwa – zawodnicy mieli dziś do pokonania całą masę podjazdów. Były to w pierwszej części zmagań Kanyinya (5,5km;7,3%) i Umurenge (5,6km; 4,6%), następnie Kivurunga (7,1km; 6,5%), Musanze (2,8km; 6,1%) oraz bardzo długie Bigogwe (25,8km; 2,2%). To ostatnie leżały na prawie 2500m.n.p.m., co z pewnością ma wpływ na kolarzy. Suma przewyższeń dnia? Nieco ponad 2300m, solidna dawna trudności.

Pierwszą ucieczkę dnia, od kilometra zero, zawiązała piątka w składzie Juan Diego Alba (Drone Hopper), Ángel Madrazo (Burgos-BH), Jesse Ewart (Bike Aid), Jean Bosco Nsengimana i Janvier Rugamba (obaj Benediction Ignite). Jeszcze przed szczytem Kanyinya zaatakował przedostatni z wymienionych, który z przewagą około minuty zdobył komplet punktów na górskiej premii.

Do goniącej kolarza z Rwandy czwórki dołączyli jeszcze Moise Mugisha (ProTouch), Eric Muhoza (kadra Rwandy) oraz Alan Jousseaume (TotalEnergies). Peleton nie dawał jednak za wygraną by to odpuścić, zwłaszcza, że brakowało już w nim lidera – Alexandre Genieza (TotalEnergies).

Podczas wspinaczki pod Umurenge na czele znalazła się ponownie siódemka kolarzy, acz w nieco innym składzie. Z przodu pozostali pogrubieni powyżej kolarze, ale dołączyli do nich Didier Merchan (Drone Hopper), Henok Mulubrhan (Bike Aid) oraz Pierre Rolland (B&B Hotels). Szybko zyskali minutę przewagi.

U podnóża Kivurugi sytuacja ponownie się zmieniła. Za sprawą pracy Israel – Premier Tech i Tarteletto – Isorex skasowano i ten odjazd, a z coraz mniejszego peletonu zaatakowali Omer Goldstein (Israel), Axel Laurance (B&B Hotels), Nikodemus Holler (Bike Aid) i Michiel Stockman (Saris Rouvy). Podczas wspinaczki strzelił pierwszy z wymienionych, a pozostali zyskali ponad minutę zapasu nad główną grupą.

Różnica sobie spokojnie rosła, a na dość niespodziewaną kontrę zdecydował się Louis Bendixen (Coop). Zawisł on około 2 minut za ucieczką i 1,5 minuty przed peletonem. Duńczyk już podczas wspinaczki pod Musanze znalazł sojuszników w swojej akcji – dołączyli do niego Natnael Tesfatsion i Jhonatan Restrepo (Drone Hopper), Anatoliy Budyak (Terengganu), Henok Mulubrhan i Jesse Ewart (Bike Aid), Ángel Madrazo (Burgos-BH), Callum Ormiston (ProTouch), Jean Bosco Nsengimana i Eric Manizabayo (Benediction Ignite).

Po pojedyncze punkty na górskich premiach wyskakiwał Ángel Madrazo. Na koszulkę w tym temacie najmocniej pracował jednak z przodu Axel Laurance. Do końca walki w górę pozostawał już tylko podjazd pod Bigogwe (25,8km; 2,2%) i zjazdy w stronę mety. Trójka powoli była „zjadana” przez goniącą dziesiątkę, peleton tracił zaś około dwóch minut.

Teoretycznie średni gradient wynosił ledwie 2,2%, ale w praktyce działo się na nim sporo. Z czołowej grupy odpadali kolejni zawodnicy, a na atak zdecydował się jeżdżący obecnie z irlandzką licencją Australijczyk Jesse Ewart. Szybko zyskał pół minuty nad dawnymi towarzyszami z ucieczki.

Na 40km przed metą do uciekającego zawodnika Bike Aid dołączył Natnael Tesfazion, a za nimi utrzymywali się Axel Laurance, Jhonatan Restrepo, Ángel Madrazo, Anatoliy Budiak i Henok Mulubrhan. Wszystko zapowiadało, że to ktoś z tej siódemki wygra etap.

Ostatnie 30km minęło bardzo szybko, bowiem prowadziło zdecydowanie w dół. W samej końcówce atak ponowił Jesse Ewart, acz rywale złapali go tuż przed linią mety w Rubavu, domu piwa Amstel. Po swój 6. triumf w karierze na szosach Rwandy sięgnał Jhonatan Restrepo (Drone Hopper – Androni Giocattoli). Kolumbijczyk został także nowym liderem całej imprezy.

Wyniki 2. etapu 14. Tour du Rwanda:

Poprzedni artykułOmloop Het Nieuwsblad: Wataha rzuca wyzwanie Jumbo-Visma
Następny artykułSkąd pochodzą kolarze zawodowi?
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments