Ryan Gibbons, Anthony Delaplace
fot. Challenge Ciclista Mallorca

Już dziś rusza pierwszy z pięciu klasyków z cyklu Challenge Mallorca. Trofeo Calvia ma spośród nich najkrótszą historię, ale to nie znaczy, że nie będzie ciekawie – na zawodników czeka bowiem kawał ścigania w pagórkowatym terenie.

Rozpoczynamy bardzo intensywny okres na Półwyspie Iberyjskim. Trasa dzisiejszego wyścigu poprowadzi z miasta Peguera do Palmanovy. Oba są położone praktycznie obok siebie, na zawodników czeka za to sporo kręcenia się po hiszpańskiej wyspie. Już na pierwszy rzut oka widać jedno – to nie będzie przyjemna wycieczka dedykowana sprinterom, choć paradoksalnie to oni będą mogli dojść do głosu na koniec wyścigu.

Pierwszą trudnością dnia będzie Coll des Tords, nieco ponad 4km podjazdu o średnim gradiencie 3,4%. Chwilę później nastąpi poprawka pod Coll des Grau (3,3km; 6,6%), choć właściwie nie powinno się tu używać formy o „poprawianiu” – trasa bowiem to będzie nieustanny rollercoaster, ciągle w górę i dół. Trzecia trudność dnia to Doll den Claret (4,9km; 4,4%) i gdzieś w tym miejscu będzie już wiadomo czy peleton będzie próbował trzymać się w ryzach, czy też tak jak w zeszłym roku dojdzie do licznych podziałów i z walki o wygraną wypadną sprinterzy.

Po chwili przerwy kolarze podjadą pod kolejne 4 podjazdy o średnim gradiencie na poziomie 4-5%. Wszystkie one są bardzo regularne – nie ma tu momentów o wysokim nachyleniu, więc i ciężko liczyć na jakieś szczególne ataki już na tym etapie rywalizacji. Te mogą nastąpić w końcówce – na 33km przed metą zacznie się sekwencja trzech hopek, z których ostatnia zakończy się na 26km przed finiszem, liczyć będzie 2,6km o średnim nachleniu 5%. Do mety poprowadzi już głównie płaski teren z okazjonalnymi zjazdami.

Trofeo Calvia 2022
fot. Procyclingstats

Scenariusze
Opcji na rozegranie tego typu wyścigu jest co najmniej kilka. Przede wszystkim należy pamiętać, że mamy styczeń i wielu kolarzy może jeszcze nie być w pełni formy bądź po prostu traktować taki start czysto treningowo. Wszystko to sprawia, że najbardziej zainteresowani walką harcownicy mogą dążyć do rwania głównej grupy czy też po prostu odjechania w mniejszym gronie i zniechęcenia rywali do pościgu.

Jeśli w stawce znajdzie się ekipa wspierająca swojego silnego sprintera to zapewne będzie ona dążyła do przejechania w dość równym rytmie pierwszych 100km, zgubienia głównych rywali na ostatnich pagórkach i rozegrania finiszu z mniejszej grupy. Jeśli takiej zabraknie to do pracy może zabrać się nawet drużyna posiadająca w swoich szeregach po prostu najszybszego kolarza w stawce – takowy w odpowiednim scenariuszu jest w stanie przetrwać dzisiejsze trudności.

Rok temu o triumf powalczyła dwójka uciekinierów, których nazwiska nie były wymieniane przed wyścigiem. Wszystko to wskazuje na jedno – przewidywać można wiele, a nieprzewidywalność kolarstwa i tak zrobi zapewne swoje.

Faworyci
Wydaje się, że kolarzem stworzonym na taki teren jest Michael Matthews (Team BikeExchange – Jayco). 31-latek powinien sobie poradzić z trudnościami i pokonać na finiszu pozostających przy nim rywali. Na taki scenariusz czekać powinien też Andreas Kron (Lotto Soudal) czy jego rodak Alexander Kamp (Trek – Segafredo). Szybkim kolarzem jest też Biniam Ghirmay (Intermarché – Wanty – Gobert), acz wydaje mi się, że ten finisz jest dla niego nieco za łatwy.

Być może fajnie zaprezentują się zawodnicy mający już start w tym sezonie w Clàssica Comunitat Valenciana 1969. Vincenzo Albanese (EOLO-Kometa) świetnie rozprowadził swojego kolegę do zwycięstwa, wysoko uplasował się też Filippo Fiorelli (Bardiani-CSF-Faizanè) czy Álex Jaime (Equipo Kern Pharma).

A co jeśli do głosu mieliby dojść kolarze atakujący z dystansu? Niegdyś bardzo fajnie na Majorce prezentował się Tim Wellens (Lotto Soudal). Taki atak bardzo by do niego pasował, a na jego kole mogliby się znaleźć np. Alessandro Covi (UAE Team Emirates), Patrick Konrad (BORA – hansgrohe), Aurélien Paret-Peintre (AG2R Citroën Team) czy Warren Barguil (Team Arkéa Samsic). A może swój pożegnalny sezon z przytupem zacznie sam Alejandro Valverde (Movistar Team)?

Czarne konie? Tu upatrywałbym „dzielnych Hiszpanów” czy innych zawodników z niższych dywizji. Takim kolarzem mógłby być Julen Amezqueta bądź Jonathan Lastra w przypadku Caja Rural – Seguros RGA, Mikel Bizkarra reprezentujący Euskaltel – Euskadi czy Héctor Carretero z Equipo Kern Pharma. Mnie bardzo ciekawi co pokaże młodziutki, 19-letni Santiago Umba (Drone Hopper – Androni Giocattoli) – zeszły rok miał bowiem bardzo dobry i pora sprawdzić się w przypadku Kolumbijczyka z mocniejszymi rywalami.

Już poza tematem faworytów – na starcie stanie też trójka Polaków. Będą to Cesare Benedetti (BORA – hansgrohe), Kamil Małecki (Lotto Soudal) i Łukasz Owsian (Team Arkéa Samsic).

Mój typ
Postawiłbym bezpiecznie – Michael Matthews wydaje się być zmotywowany, a jego ekipa gotowa do zapewnienia mu prostej drogi do zwycięstwa.

Niestety wyścig nie będzie transmitowany na żywo na antenie Eurosportu, a dostępne będą jedynie liczne, 30-minutowe skróty. Pierwszy z nich dziś od 23:00 w na pierwszym kanale tej stacji.

Poprzedni artykułRozpoczyna się intensywny miesiąc ścigania na Półwyspie Iberyjskim
Następny artykułKamil Małecki i Łukasz Owsian przed Challenge Mallorca
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments