fot. Rafał Makowski

6 listopada odbędą się wybory prezesa Polskiego Związku Kolarskiego. Poza obecnym – Krzysztofem Golwiejem – startuje czterech kandydatów. Chcemy zapytać wszystkich o pomysły na uzdrowienie dramatycznej sytuacji finansowej, plany dotyczące rozwoju dyscypliny i kompetencje do sprawowania tej funkcji. Dzisiaj zapraszamy do przeczytania rozmowy z Rafałem Makowskim – prezesem Śląskiego Związku Kolarskiego i przewodniczącym Komisji Rewizyjnej PZKol. 

Dlaczego chce pan zostać prezesem najbardziej zadłużonego związku sportowego w Polsce?

Nie chcę, ale uważam, że kolarstwo potrzebuje świeżej krwi bo dusimy się jako dyscyplina. Bez gruntownych zmian, świeżego spojrzenia będziemy niebawem zastanawiać się kto jako ostatni zgasi światło, a przecież tego jako środowisko nie chcemy.

Jako przewodniczący Komisji Rewizyjnej Związku, wie pan sporo o jego sytuacji. Jakie ma pan pomysły na zmniejszenie długu i poprawę kondycji finansowej PZKol, którą w tym momencie śmiało można określić mianem „dramatyczna”?

Wiem sporo, ale niestety wiele pytań Komisji Rewizyjnej pozostało bez odpowiedzi. I ta fatalna organizacja oraz brak chęci współpracy są bezpośrednimi powodami obecnej sytuacji PZKol. Musimy zacząć od podstaw – od zdefiniowania podstawowych dokumentów, procesów, zakresów obowiązków, aby organizacja zaczęła działać w sposób wydajny. Wtedy będziemy gotowi podjąć rozmowy na temat długów i finansów bo teraz, bez gruntownych zmian, może uda się pozyskać drobnych sponsorów na konkretne akcje, a my potrzebujemy systemowego podejścia. I takim podejściem chcę zachęcić do współpracy również tych, którzy nie chcieli ze mną dotychczas współpracować.

Czy według pana sprzedaż toru w Pruszkowie COS-owi za aktualny dług PZKol-u jest jedynym rozwiązaniem?

To nie tor sam w sobie jest problemem, a sposób działania PZKol. Budowa toru uwypukliła problemy organizacyjne i pokazała, że jako organizacja na zarządzanie takim obiektem nie byliśmy i nadal nie jesteśmy przygotowani. Przekazanie toru i oddłużenie PZKol będzie zdecydowanie kluczowym punktem naprawy sytuacji w PZKol.

Do tego dochodzi między innymi brak audytu i różnorakich dokumentacji z poprzednich lat. Czy da się to jakoś nadrobić?

Wszystko się da nadrobić, to kwestia czasu i środków. Oczywiście potrzeba do tego ogromnej pracy zespołu księgowych i biura PZKol. Część z tej pracy została wykonana przez obecne biuro księgowe i należy z tego skorzystać. Jest to olbrzymie przedsięwzięcie i musimy na to znaleźć fundusze. Nie można wiecznie powtarzać, że się nie da. Nie może być tak, że ogólnopolskiego związku sportowego nie stać na wygospodarowanie 60 tysięcy na audyt lub pozyskanie sponsora, który to opłaci.

Skandale obyczajowe i niegospodarność znacząco pogorszyły wizerunek PZKol, co przekłada się na trudności z pozyskaniem sponsorów. Jak według pana można go odbudować?

Sprawna organizacja, uczciwość wobec środowiska i partnerów. Na tym możemy budować. Jeżeli zbudujemy pozytywną otoczkę wokół związku, wykorzystamy potencjał zawodników, to myślę, że bez problemu będziemy w stanie rozmawiać ze sponsorami. Na rowerach jeździ kilkanaście milionów Polaków. To nie jest niszowy sport, tylko to jest rzesza ludzi i na tej powszechności musimy polegać.

Za nami nie najlepszy rok jeśli chodzi o wyniki, wiadomo, że w kolarstwie ciężko ingerować w kolarzy i kolarki elity, które związane są z zawodowymi drużynami. Związek ma natomiast wpływ na szkolenie młodzieży. Czy ma pan jakiś pomysł na reformę szkolenia?

Zawodnicy elity są niezwykle cenni w dyscyplinie. Statystyki pokazują jasno, że niewielki odsetek żaków dociera do kategorii elita, a tylko jednostki wybitne osiągają sukcesy. Musimy podejść rozważnie do tematu powoływania tych zawodników, bo każdy ma swoje cele na sezon, ale my jako organizacja też mamy cele do osiągnięcia. W tych sprawach kluczowa jest rozmowa i planowanie z wyprzedzeniem. Nie możemy zawodników, trenerów, managerów zaskakiwać powoływaniami na mistrzostwa. Nie możemy zawodników zmuszać do udziału w imprezie lub konkretnej konkurencji, jeśli wie on lub ona, że to nie ma sensu bo nie jest na właściwym poziomie przygotowany/-a. Musimy tu wdrożyć szeroko zakrojone działania mające na celu zaplanowanie, zrealizowanie i przeanalizowanie sukcesu lub porażki szkoleniowej. W krótkim czasie po wyborach zmobilizujemy środowisko do spotkań w ramach których omówimy pomysły na organizację szkolenia, powołamy komisji i zaczniemy w pełni korzystać z potencjału środowiska.

Gdyby został pan wybrany – co jeszcze zamierzałby pan zmienić, zreformować, wprowadzić?

Wprowadzę otwarte i transparentne podejście do dyscypliny co pociągnie za sobą szereg zmian i reform. W Śląskim Związku Kolarskim mamy pełną transparentność – trenerzy informowani są o wszystkim z wyprzedzeniem, pomysły są konsultowane, zbieramy odpowiedzi i potem podejmujemy decyzje. Po różnych akcjach następują rozliczenia, w których piszemy, na czym te akcje polegały, jakie były rezultaty, a jakie koszty. Teraz jesteśmy w trakcie opracowywania koncepcji medialnej. To musimy zrobić też w PZKol-u – media muszą otrzymywać jasną informację, bo jeżeli sami, jako środowisko, nie upomnimy się, żeby ktoś o czymś napisał, to jesteśmy skazani na łaskę dziennikarzy, którzy albo się zainteresują tematem, albo nie.

Musimy wyjść do ludzi, poprzez media musimy zaprezentować prawdziwy, pozytywny obraz kolarstwa. Doprowadzimy do sytuacji, że środowisko będzie czuło, że ma realny wpływ na to, co się dzieje. Moim priorytetem jest zachęcenie środowiska do wysiłku, który nie będzie ignorowany. W Zarządach byli ludzie, którzy chcieli działać, ale byli marginalizowani, ich głos był zupełnie niesłyszany, dlatego w pewnym momencie rezygnowali. Z tego powodu uważam, że jeśli damy konkretnym osobom działać, damy pewien obszar do zagospodarowania to przekonamy nieprzekonanych.

W jaki sposób wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu Śląskim Związkiem Kolarskim może panu pomóc w pełnieniu roli prezesa PZKol?

Ścigałem się jako zawodnik 10 lat, a w strukturach kolarskich działam od 13 lat. Zdążyłem poznać środowisko, procedury, problemy. Jak do wszystkiego podchodzę w sposób usystematyzowany zatem w strukturach ŚlZKol zacząłem od pozycji członka Zarządu i przeszedłem przez funkcje sekretarza, skarbnika, i finalnie prezesa. Jestem dodatkowo pracownikiem AWF Katowice na Wydziale Zarządzania Sportem i Turystyką. Wprowadziłem w ŚlZKol szereg reform organizacyjnych z bardzo dobrym skutkiem i wszystkie te doświadczenia wykorzystam w PZKol.

Jak ocenia pan swoje szanse w wyborach?

Realistycznie, tj. wysoko, ale z odpowiednim dystansem.

Rozmawiał Kacper Krawczyk

Poprzedni artykułNaszosieTV: Prezentacja Elite Rizer – interaktywnego symulatora nachylenia [VIDEO]
Następny artykułNaszosowe podsumowanie sezonu: Israel Start-Up Nation
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Bob
Bob

Kandydat zaczyna wywiad od słów, że nie chce kandydować. Czyli dla kogo zbiera głosy ?

Marcin
Marcin

„kolarstwo potrzebuje świeżej krwi”, a potem: „w strukturach kolarskich działam 13 lat”.
1. Strach zapytać kiedy krew staje się „nieświeża”.
2. I tych 13 lat jeszcze nie wystarczyło żeby wprowadzić albo przekonać do wprowadzenia zmian?

Katarzyna
Katarzyna

Fajne zdjecie:) pozdrawiam Katarzyna Kłysik