fot. UEC

Za nami pierwszy dzień mistrzostw Europy w Trentino, podczas którego rozgrywano wyścigi indywidualnej jazdy na czas juniorów i juniorek, a także sztafetę mieszaną. Szczególnie dobrze zaprezentowali się juniorzy – Kacper Gieryk i Mateusz Gajdulewicz – którzy zakończyli rywalizację na wysokich pozycjach w pierwszej dziesiątce.

Pierwszy dzień mistrzostw Europy w kolarstwie szosowym rozpoczął się od jazdy indywidualnej juniorek, gdzie mogliśmy zobaczyć Maję Wróblewską i Tamarę Szalińską. Zawodniczki uplasowały się na 15. i 18. pozycji. Nieco lepiej poszło juniorom, którzy zdołali „wejść” do czołowej dziesiątki – Kacper Gieryk zakończył zmagania na siódmej pozycji, a Mateusz Gajdulewicz zajął dziewiąte miejsce.

– Można powiedzieć, że na tych mistrzostwach Europy wróciliśmy do czołówki w kategorii junior w konkurencji jazda indywidualna na czas. W przeszłości mieliśmy bardzo dobre wyniki w jeździe na czas juniorów, mieliśmy medalistów, ale ostatnimi laty nie wiodło się polskim kolarzom – nie byliśmy na tym poziomie, ale wróciliśmy do czołówki europejskiej

– mówił nam dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego, Marek Leśniewski.

– Na starcie stanęły 42 kraje – 7. miejsce Kacpra Gieryka i 9. Mateusza Gajdulewicza, dwóch młodych zawodników, drugorocznych juniorów, to bardzo ładne wyniki i dobry prognostyk przed mistrzostwami świata, które za dwa tygodnie odbędą się w Belgii. Wiem, że zawodnicy mają niedosyt, bo chcą być jeszcze lepsi. To jest cecha mistrzów i cieszę się, że w tych ci młodzi kolarze mają już taką cechę, bo to wróży dobre wyniki w przyszłości

– dodał.

Z rampy startowej w Trydencie zjechali dziś nie tylko juniorzy i juniorki – po południu rywalizowano o medale w sztafecie mieszanej, w której startowało po trzech kolarzy i trzy kolarki na każdą reprezentację. Wśród ośmiu drużyn, które znalazły się na liście startowej, była też Polska, w składzie Damian Papierski, Damian Bieniek, Damian Sławek, Patrycja Lorkowska, Dorota Przęzak i Paulina Pastuszek.

Zawodnicy i zawodniczki uplasowały się na ostatniej, ósmej pozycji, z prawie czterominutową stratą do zwycięskich Włoch. Był to debiutancki start naszej reprezentacji w tej konkurencji.

– Po raz pierwszy braliśmy udział w sztafecie. Zamieniliśmy Pawła Bernasa, który uległ wypadkowi we Włoszech (w którym złamał obojczyk), za niego pojechał Damian Bieniek. Zawodnicy jechali równo, troszkę za wolno jak na tę konkurencję, natomiast panie pojechały bardzo dobrze – panowie w swojej grupie (z Holandią, Rosją i Austrią) zajęli czwarte miejsce, a panie drugie, za Holenderkami. To pokazuje, że tą specjalność trzeba również szkolić w klubach i kadrach. Z tego co słyszałem, mikst narodowy będzie promowany też do igrzysk olimpijskich, może jeszcze nie w Paryżu, ale być może w Los Angeles – wszystko w ramach promocji kolarstwa. My czynnie bierzemy w tym udział, mam nadzieję, że na mistrzostwa świata będziemy mogli wystawić optymalny skład, może nie najmocniejszy, ale jeszcze lepszy od tego i pokusimy się o lepsze miejsce

– powiedział Marek Leśniewski.

Poprzedni artykułMateusz Gajdulewicz: „Liczyłem na trochę więcej”
Następny artykułTrentino 2021: Zapowiedź drugiego dnia mistrzostw Europy
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments