W akcie frustracji, że został wykluczony z walki o podium hiszpańskiej Vuelty, Miguel Angel Lopez (Movistar) wycofał się podczas przedostatniego etapu!
Superman Lopez postanowił wsiąść do samochodu Movistaru po tym, jak 55 kilometrów przed metą wraz z Eganem Bernalem, Davidem de la Cruzem i Felixem Großchartnerem zostali na trzecim podjeździe dnia – Alto de Mougás. Wówczas mocne tempo nadawali kolarze Ineos Grenadiers, którzy podjęli ostatnią próbę zmiany losów wyścigu.
Lopez zajmował przed startem dwudziestego etapu trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, a dwa dni temu wygrał królewski etap wyścigu z metą na Alto d’El Gamoniteiru. Lopez znalazł się w niekorzystnej sytuacji, ponieważ musiał pracować sam. Z przodu byli zaś Gino Mäder, Jack Haig, a także Adam Yates i lider wyścigu Primoz Roglic.
W momencie, gdy kolarze rozpoczynali przedostatni podjazd dnia, strata Lopeza wynosiła już cztery minuty, przez co wirtualnie spadł o trzy pozycje w klasyfikacji generalnej. Chwilę później hiszpańska telewizja publiczna pokazała zdjęcia, jak Kolumbijczyk schodzi z roweru, a dyrektor sportowy Patxi Villa i jego kolega z zespołu Imanol Erviti przekonują go, aby jednak kontynuować jazdę.
Koledzy Lopeza – Enric Mas i Jose Joaquin Rojas – zapytani przez dziennikarzy za metą, co się stało, dlaczego Kolumbijczyk postanowił zrezygnować z dalszej jazdy, nie mieli zielonego pojęcia, a Enric Mas nawet nie wiedział o tym niecodziennym wydarzeniu. Zaskoczony był także jego rodak Egan Bernal, który stracił w wyniku strat prowadzenie w klasyfikacji młodzieżowej na rzecz Gino Mädera.
Przypomnijmy, że dla Miguela Angela Lopeza jest to pierwszy sezon w barwach Movistaru. Zwyciężył w Mont Ventoux Challenge oraz w Wyścigu dookoła Andaluzji. Walkę o miejsce na podium w Tour de France pokrzyżowała mu kraksa.
Widać jak trzeba być silnym psychicznie w tym sporcie. To nie jakaś tam piłka kopana gdzie można pół meczu przestać bez konsekwencji
I to ma być „superman”…?
To słaby psychicznie żeby teraz zrezygnowac