fot/ Vuelta a Espana

Po mnóstwie emocji na ostatnich dwóch odcinkach, w piątek na trasie 76. edycji wyścigu Vuelta a Espana czeka nas całkiem dosłowny zjazd. Wytyczony na ten dzień etap wpisuje się w klasyczny schemat wyzwania zbyt dużego dla sprinterów, a jednocześnie niedostatecznie kuszącego z perspektywy liderów klasyfikacji generalnej, dlatego harcami na galicyjskich szosach powinno być zainteresowanych bardzo wielu głodnych sukcesu kolarzy.

Porównanie z nagłówka może się wydawać dość odległe geograficznie, ale ma wiele sensu, kiedy spojrzy się na profil piątkowego odcinka ostatniego wielkiego touru sezonu. Wówczas okazuje się, że ma on przebieg bardzo zbliżony do klasycznych etapów Wielkiej Pętli z metą w Gap, które nie bez powodu uznawane jest za Mekkę artystów-uciekinierów.

Przepis jest zaś prosty: spore nagromadzenie relatywnie łatwych podjazdów w pierwszej części trasy i przewaga długich zjazdów w drugiej, które łącznie złożą się na dystans aż 191,2 kilometra i 3513 metrów przewyższenia.

Głównymi przeszkodami na prowadzącej z położonej na asturyjskim wybrzeżu Tapii do galicyjskiego Monforte de Lemos trasie będą dziś Alto da Sela d’Entorcisa (9,9 km, śr. 4,1%), Alto da Garganta (10,3 km, śr. 5,5%) i Alto de Barbeitos (11,9 km, śr. 3,7%). 

Jedynym znaczącym, choć pozbawionym kategorii podjazdem w drugiej części trasy jest wzniesienie pomiędzy Sarrią i Oural, którego najwyższy punkt zostanie osiągnięty ok. 30 kilometrów od linii mety.

Końcówka należy do dość krętych, zwrócić należy uwagę przede wszystkim na dwa ciasne zakręty już za flamme rouge.

Oto, co na temat 19. etapu 76. edycji Vuelta a Espana napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Największe trudności czekają kolarzy w pierwszej części etapu. Zawodnicy będą musieli zmierzyć się z takimi podjazdami, jak Alto de Sela de Entorcisa (9,9 km; 3,9%), Alto da Garganta (10,3 km; 5,6%) i Alto de Barbeitos (11,8 km; 3,8%). Pozostała część etapu będzie relatywnie płaska.

W zależności od tego, ilu sprinterów pozostanie w stawce (i ilu pomocników), może być to zarówno etap zakończony finiszem z większej grupy, jak i odcinek dla harcowników. Jeśli w peletonie nie będzie już wielu szybkich kolarzy, mogą oni pokusić się o zabranie się w odjazd, a następnie pokonanie swoich rywali w finiszu z mniejszej grupy (o ile do takiego dojdzie). 

Taki scenariusz wydaje się idealny dla Michaela Matthewsa (Team BikeExchange) czy Matteo Trentina (UAE-Team Emirates).

Brak opisu.

Brak opisu.

Brak opisu.

Pogoda

Dziś nieco cieplej i bez deszczu, idealny dzień na długą rowerową przejażdżkę. Zapędy uciekinierów w końcówce może nieco utrudniać boczno-czołowy wiatr, choć według aktualnych prognoz nie będzie dostatecznie mocny, by odegrać większą rolę.

Faworyci

Podstawowym scenariuszem na tego typu odcinek jest wcześnie uformowany, bardzo liczny odjazd, którego uczestnicy między sobą rozegrają walkę o etapowy triumf.

Jeśli znajdą się w nim Magnus Cort (EF Education-Nippo), Matteo Trentin (UAE-Team Emirates) i Michael Matthews (BikeExchange), ich drużyny nie kiwną palcem w temacie ewentualnej pogoni i sprawa będzie ostatecznie przesądzona.

Z ucieczki powalczyć mogą jednak nie tylko potrafiący się nieźle wspinać sprinterzy, ale również charakteryzujący się przede wszystkim dużą wszechstronnością kolarze, jak Lilian Calmejane (AG2R Citroen), Gianluca Brambilla (Trek-Segafredo), Mauri Vansevenant, Andrea Bagioli (Deceuninck-Quick Step), Ion Izagirre (Astana Premier-Tech), Jan Tratnik (Bahrain-Victorious), Jesus Herrada (Cofidis) czy Andreas Kron (Lotto-Soudal).

 

Poprzedni artykułTim Merlier: „Zostałem przyblokowany”
Następny artykułDrugi front – zapowiedź Giro della Regione Friuli Venezia Giulia 2021
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments