fot. ag2r Citroen Team

W środę przed uczestnikami ostatniego wielkiego touru sezonu najkrótszy odcinek wyścigu, który zabierze peleton w głąb pagórkowatego interioru Andaluzji. Finał dzisiejszego etapu rozegra się na znanej ściance w Valdepeñas de Jaen, o której wiele mówi fakt, że w przeszłości upodobali ją sobie triumfatorzy Walońskiej Strzały.

W środowym menu Vuelty znajdziemy skromne 133,6 kilometra z Antequery do Valdepeñas de Jaen, z jedną górską premią 2. kategorii w końcówce i łącznie 2647 metrami przewyższenia. 

Dzisiejsze miasto startowe to położona na północ od Malagi Antequera, nazywana “sercem Andaluzji” i posiadająca, żeby w sercowych klimatach pozostać, własną wersję mitu o zakazanej miłości. 

Na wysokości Benameji trasa zmieni nieco kierunek, od tego czasu konsekwentnie podążając na północny wschód aż do samej mety. Stanie się też bardziej pagórkowata, choć żaden z pokonywanych podjazdów aż do 120. kilometra nie zmieścił się w przyjętych przez organizatorów Vuelty kategoriach, co może sugerować, że one wszystkie mieszczą się w możliwościach przynajmniej części rywalizujących na hiszpańskich szosach sprinterów.

Z innego rodzaju atrakcji, peleton na swojej drodze minie dziś Park Narodowy las Sierras Subbeticas, znany głównie z podlegających ochronie formacji geologicznych, ale również całkiem zielony jak na pożółkłe, andaluzyjskie standardy.

Jedynym premiowanym wzniesieniem będzie w środę posiadający swój wierzchołek 7,6 kilometra od linii mety Puerto de Locubin (8,8 km, śr. 5,0%), który jest obiektywnie znacznie łatwiejszy od wczorajszego podjazdu dnia, ale w wariancie uwzględniającym kolejną batalię o etapowym triumf z odjazdu na pewno odegra mniejszą lub większą rolę.

Nie ma jednak wątpliwości, że o ostatecznych losach dzisiejszego odcinka zadecyduje stroma końcówka w Valdepenas de Jaen (śr. 9,7% na ostatnich 1000 metrów, max. ponad 20%), która powraca na trasy Vuelty po swoim bardzo intensywnym romansie z hiszpańskim wielkim tourem dziesięć lat temu. Wówczas podczas zaledwie czterech edycji (2010-1013) pokonywana była aż trzykrotnie, a zwyciężali na niej Igor Anton, Daniel Moreno i Joaquim Rodriguez. 

Pod kątem magicznych widoków Via Santa Caterina to nie jest, ale zabawę na pewno dostarczy przednią – zobaczycie!

Oto, co na temat 11. etapu 76. edycji Vuelta a Espana napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Klasyczny etap dla ucieczki. Został poprowadzony po górzystym terenie, ale organizatorzy zdecydowali się ulokować tu tylko jedną górską premię – Puerto de Locubin (8,8 km; 5%). Bardzo prawdopodobne, że kolarz (lub też kolarze), który na poprzednich etapach stracił kilka minut do pozostałych faworytów, spróbuje oderwać się tu od peletonu. Faworytami tego etapu są puncherzy potrafiący przetrzymać kilkukilometrowy podjazd i dynamiczni górale, nie liczący się w klasyfikacji generalnej.

Brak opisu.

 

Brak opisu.

Brak opisu.

Brak opisu.

Pogoda

W środę peleton oddali się od morza i jego łagodzącego lokalny klimat wpływu, co oznacza, że będzie gorąco. Aktualnie prognozy przewidują temperatury w przedziale 27-29 stopni Celsjusza, bez cienia szans na deszcz.

Faworyci

Dziś dziś inny, ale dylemat ostatecznie ten sam: czy (prawdopodobnie znowu bardzo liczna) ucieczka dnia zdoła uformować się i zbudować przewagę na tyle szybko, by we własnym gronie rozstrzygnąć walkę o etapowy triumf? 

Jeśli tak, w grze ponownie możemy zobaczyć aktywnych w ostatnich dniach kolarzy, jak Andrea Bagioli, Mauri Vansevenant (Deceuninck-Quick Step), Gianluca Brambilla (Trek-Segafredo), Alex Aranburu, Ion Izagirre (Astana-Premier Tech), Jhonatan Narvaez (INEOS Grenadiers), Romain Bardet (Team DSM), Clement Champoussin, Geoffrey Bouchard i Lilian Calmejane (AG2R Citroen). Czy dołączą do nich sprinterzy z Michaelem Matthewsem (BikeExchange) na czele? Jeśli poczują, że jest w peletonie zgoda na kolejną bardzo liczną ucieczkę, najprawdopodobniej tak.

Jednocześnie jest to już kolejny bardzo łatwy etap do kontrolowania z perspektywy rządzących czołem peletonu drużyn, więc wystarczy wola jednej lub dwóch z nich, by tym razem udaremnić zapędy harcowników. Podejrzewam o to przede wszystkim Jumbo-Vismę z głodnym powetowania sobie wczorajszej skazy na honorze Primozem Roglicem i Bahrain-Victorious, która ma w swoim składzie kilku kolarzy (Mark Padun, Wout Poels, Jack Haig) zdolnych walczyć o czołowe miejsca na ściance w Valdepenas de Jaen.

Inni kandydaci z głównej grupy: Giulio Ciccone (Trek-Segafredo), Enric Mas (Movistar), Adam Yates (INEOS Grenadiers), Michael Matthews (BikeExchange), Matteo Trentin (UAE-Team Emirates).

Poprzedni artykułJonas Koch, Luis-Joe Lührs i Ben Zwiehoff w BORA-hansgrohe
Następny artykułMichael Storer: „To zwycięstwo było jeszcze piękniejsze, niż poprzednie!”
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments