Matej Mohorič w efektownym stylu triumfował na 19. etapie Tour de France. Słoweniec uciekł na solo, 26 kilometrów przed metą, z licznej, ponad dwudziestoosobowej ucieczki. To już drugi skalp etapowy 26-latka podczas tegorocznej Wielkiej Pętli.
Dzisiejsze zwycięstwo można nazwać typowym dla stylu Mohoriča, czyli pokaz mocy, sprytu i odpowiedniego czucia grupy. Zawodnik Bahrain – Victorious od początku etapu starał się zabrać w każdą ucieczkę, a gdy już znalazł się w skutecznej akcji, zaatakował w idealnym momencie, zostawiając za plecami licznych współtowarzyszy odjazdu. W wywiadzie na mecie zapytano go o czym myślał podczas ostatniego kilometra.
Myślałem głównie o tym co stało się dwa dni temu. Czułem się jak jakiś kryminalista. Masa policji w naszym hotelu, z jednej strony to dobrze, bo to znaczy, że kontrola nad peletonem jest większa, a z drugiej strony jestem zawiedziony systemem. To nie jest przyjemne gdy funkcjonariusze wchodzą do twojego pokoju i przeszukują wszystkie twoje prywatne rzeczy. Oczywiście nic nie znaleźli, bo nie mamy nic do ukrycia, ale czułem się dziwnie. Przeglądali mój telefon, zdjęcia, konwersacje.
-odpowiedział Słoweniec.
Utalentowany mistrz swojego kraju opowiedział też o przebiegu etapu i jak z jego perspektywy wyglądał odniesiony triumf:
Nie mogę w to uwierzyć. Dawałem z Siebie wszystko. W pewnym momencie już myślałem, że zakończy się to sprintem z peletonu. Gdy odjechała pierwsza ucieczka wykonałem ogromną pracę by do nich przeskoczyć, poczułem, że mam dziś dobre nogi. Z ucieczki zaatakował Nils Politt, ruszyłem za nim na swoim absolutnym limicie, prawie eksplodowałem, mówiłem wtedy sobie, że musze wykonać jeszcze jeden, ostatni sprint. Obejrzałem się i byłem sam, generowałem jakieś absurdalnie niskie liczby, ale chciałem pozostać jak najbardziej aerodynamicznym i to przyniosło swój efekt.
Do końca Tour de France zostały dwa etapy – oprócz 31-kilometrowej, indywidualnej jazdy na czas, która zaplanowana jest na jutro, kolarzy czeka finałowy odcinek po Polach Elizejskich w Paryżu.
Jacyś indianie w redakcji? Skalp tu, skalp tam. W każdym artykule skalp. Nie ma lepszych słów określających zwycięstwo?