Tour de France 2021: Szalony dzień na korzyść Patricka Konrada

Zwycięstwem z ucieczki Patricka Konrada zakończył się bardzo ciekawy, 16. etap Tour de France. Austriak sięgnął po nie śmiałym atakiem wykonanym daleko od mety. W klasyfikacji generalnej nie zaszły dziś żadne istotne zmiany.

Trasa dzisiejszego etapu prowadziła z El Pas de la Casa do Saint-Gaudens. Na 169km organizatorzy ulokowali 4 górskie premie – jeszcze w Andorze Col de Port (11,4km, 5,1%, 2. kat.), a następnie Col de la Core (13,1km, 6,6%, 1. kat.), Col de Porter (5,4km, 7,1%, 2. kat.) oraz Cote d’Aspret (800m, 8,4%, 4. kat. na 7km przed metą). Na kolarzy czekał też niemal 20-kilometrowy start honorowy, pod koniec którego nastąpiło zatrzymanie peletonu w celu zmiany odzieży.

Na starcie zgodnie z zapowiedziami nie pojawił się Vincenzo Nibali (Trek-Segafredo), ale oprócz Włocha stawkę opuścił też ostatni w klasyfikacji generalnej Amund Grøndahl Jansen (Team BikeExchange). Tym samym o godzinie 13:30 do rywalizacji przystąpiło dziś 145 kolarzy. Od startu wielu próbowało odjazdu, a że trasa prowadziła głównie w dół to i do przodu ruszali kolarze raczej nie kojarzeni z takim terenem.

Jako pierwszy ponad minutę wypracował sobie samotny Kasper Asgreen (Deceuninck – Quick Step). W pościg za nim skutecznie ruszyli Jasper Stuyven (Trek-Segafredo) i Casper Pedersen (Team DSM), jednak ta dwójka nie mogła zyskać więcej jak pół minuty nad ciągle próbującym odjazdów czołem peletonu. W ten sposób dotarliśmy aż do podnóża pierwszej dzisiejszej wspinaczki – Col de Port.

Od podnóża tej przełęczy oglądaliśmy sporo prób kontrataków, a z tyłu peletonu zaczęło się tworzyć grupetto z Markiem Cavendishem na czele. Próbował m.in. Miguel Ángel López (Movistar Team), ale ku uciesze polskich kibiców skuteczna okazała się być próba duetu Michał Kwiatkowski (INEOS Grenadiers) oraz Mattia Cattaneo (Deceuninck – Quick Step). Teoretycznie nic nie mogło się zawiązać, ale dobrym znakiem było to, że Polak długo utrzymywał co najmniej 20 sekund nad peletonem.

Polak i Włoch dopadli jadącego samotnie na czele Duńczyka przeszło 3km przed szczytem Col de Port i mieli w tym momencie 50 sekund przewagi nad peletonem prowadzonym przez ekipę lidera – UAE-Team Emirates. Pomiędzy trójką a peletonem wisieli jeszcze Aurélien Paret-Peintre (AG2R Citroën Team) i Franck Bonnamour (B&B Hotels p/b KTM), ale złapano ich niedługo po górskiej premii wygranej przez Cattaneo.

Na zjeździe z Col de Port peleton bardzo mocno się naciągnął. Zjazdy były szybkie, kręte i niestety mokre, przez co oglądaliśmy sporo podziałów w głównej grupie. Sprawiło to, że wszyscy atakujący zostali złapani na około 102km przed metą. Tym samym peleton „w całości” zmierzał na lotny finisz ulokowany w miejscowości Vic d’Oust mniej więcej w połowie dzisiejszego etapu.

Po komplet 20 punktów sięgnął jadący w 3-osobowej czołówce Jan Bakelants (Intermarché – Wanty), ale co ważne po 13 oczek zdobył walczący o zieloną koszulkę Michael Matthews (Team BikeExchange), a 11 padło łupem Sonnego Colbrellego (Bahrain – Victorious). W międzyczasie peleton zaprzestał pogoni i w wyniku tego kolarze zabierający się w akcje na lotną premię stali się też ucieczką dnia.

Tym samym w 14-osobowej czołówce (choć nie będącej jedną grupą) walczącej o wygraną etapową znaleźli się: Christopher Juul-Jensen i Michael Matthews (Team BikeExchange), Alex Aranburu (Astana – Premier Tech), Lorenzo Rota i Jan Bakelants (Intermarché – Wanty), Toms Skujiņš (Trek – Segafredo), Patrick Konrad (BORA – hansgrohe), David Gaudu (Groupama – FDJ), Pierre-Luc Périchon (Cofidis, Solutions Crédits), Benoît Cosnefroy (AG2R Citroën Team), Sonny Colbrelli i Fred Wright (Bahrain – Victorious), Fabien Doubey (Team TotalEnergies) oraz Franck Bonnamour (B&B Hotels p/b KTM). U podnóża najtrudniejszej z dzisiejszych wspinaczek – Col de la Core mieli oni 2:30 przewagi nad peletonem.

Szczególnie z tyłu nastąpiło uspokojenie tempa co sprawiło, że do głównej grupy wróciła cała masa kolarzy. UAE-Team Emirates nie miało interesu w pościgu i podobnie jak w poprzednich dniach jechało równo, spokojnie, swoim rytmem. Z przodu co prawda oglądaliśmy przetasowania, ale i one nie były jakieś bardzo szalone. Górską premię jako pierwszy przeciął Patrick Konrad, a układ to była trójka z przodu, dziewiątka goniąca i trójka odpadająca już z walki.

Peleton na 60km przed metą tracił do ucieczki aż 7 minut i ponownie można było odnieść wrażenie, że to kolarze z przodu powalczą o wygraną etapową. Co prawda zmianę na czele dała ekipa EF Education – Nippo, ale nie przyczyniło się to do nagłego zmniejszania się różnicy. Spokojny o limit mógł też być Mark Cavendish, który jechał w tym momencie ledwie 2 minuty za peletonem.

U podnóża Col de Portet-d’Aspet na czele zameldowali się Konrad, Doubey i Bakelants. Za nimi kręciła dziesiątka, w której brakowało jedynie Benoîta Cosnefroya. Różnice pozostawały jednak nadal dość małe i w związku z tym, żeby uniknąć doścignięcia do przodu z czołowej trójki ruszył Austriak Patrick Konrad. Pozostała dwójka została dogoniona przez mocno rywalizujący między sobą pościg i tak na szczycie za kolarzem BORA-hansgrohe ze stratą nieco ponad 20 sekund zameldowali się David Gaudu i Sonny Colbrelli. Kolejni kolarze tracili już około minuty, a przewodził im wciąż marzący o zielonej koszulce Michael Matthews.

Z Col de Portet kolarze mieli do pokonania kolejny długi, kręty i mokry zjazd. Jadący na solo na czele Austriak postawił wszystko na jedną kartę i szybko zaczął zyskiwać przewagę nad goniącą go dwójką. Na pewno był podwójnie zmotywowany, bowiem w swojej zawodowej karierze choć dziesiątki razy był blisko, to jedyne zawodowe zwycięstwa dotychczas odnosił podczas mistrzostw krajowych. Na drugim biegunie był jego pościg, gdzie jakby brakowało współpracy, David Gaudu dawał bardzo słabe zmiany Sonny’emu Colbrellemu.

Tym samym tuż przed ostatnią trudnością dnia – Côte d’Aspret-Sarrat sytuacja wyglądała następująco: Patrick Konrad jechał z minutą przewagi, a za nim gnała połączona, 9-osobowa grupa pościgowa. Do mety pozostawało już niespełna 10km. Na nic były już kontry, na nic była pogoń, to niespełna 30-letni kolarz BORA-hansgrohe odnosi największe zwycięstwo w swojej karierze! Drugi na mecie Sonny Colbrelli stracił do niego 42 sekundy, następne miejsca dla Michaela Matthewsa i Pierre-Luca Périchona. Peleton choć w końcówce mocno się podzielił za sprawą pracy Team Jumbo-Visma, a konkretnie Wouta van Aerta, przyjechał z wszystkimi istotnymi dla klasyfikacji generalnej kolarzami w składzie.

Wyniki etapu:

Klasyfikacja generalna po 16. etapach: