fot. INEOS Grenadiers

Po dwóch tygodniach Giro d’Italia Egan Bernal z INEOS Grenadiers jest zdecydowanym liderem wyścigu. Kolumbijczyk nad drugim Damiano Caruso (Bahrain – Victorious) ma prawie dwie i pół minuty przewagi.

Dla wielu przed wyścigiem występ Egana Bernala był wielką niewiadomą z powodu jego problemów z plecami, które zniszczyły mu drugą część ubiegłego sezonu. W pierwszych dwóch tygodniach włoskiego Wielkiego Touru Kolumbijczyk nie okazał jednak żadnej słabości.

– Z moimi plecami jest wystarczająco dobrze, by być tam, gdzie jestem. Wciąż dwa razy dziennie wykonuję ćwiczenia. Robię wszystko, by utrzymać moje plecy w dobrej dyspozycji. Czasem czuję ból, ale kiedy muszę jechać full gas, ból w nogach jest większy, a to dobry znak. Muszę znaleźć równowagę, stale pracować nad plecami, ale też nie przesadzać

– mówił lider Giro d’Italia podczas konferencji prasowej.

Egan Bernal całkowicie zdominował pierwsze dwa tygodnie wyścigu. Zwyciężył na dwóch etapach – z metą na Campo Felice i w Cortinie d’Ampezzo – a na innych, jak ten z finiszem na Monte Zoncolan, nadrabiał cenny czas nad swoimi rywalami. Ostatecznie, po dwóch tygodniach rywalizacji, Kolumbijczyk z INEOS Grenadiers prowadzi w klasyfikacji generalnej prawie dwie i pół minuty przed Damiano Caruso, choć planowo miał jechać spokojnie. Bernal nie mógł jednak oprzeć się pokusie ataku.

– Planem była zachowawcza jazda w pierwszej części wyścigu, ale gdy jesteś z przodu, z innymi chłopakami i oni zaczynają atakować… Ja też lubię atakować, lubię jeździć z przodu, gdy mam dobre nogi. Czekałem do ostatnich metrów i wykorzystywałem szanse do zrobienia różnic. Tu pojawia się też kwestia adrenaliny, czasem chcieliśmy po prostu nie tracić czasu, ale gdy byłem tam (z przodu), to atakowałem. Spodziewaliśmy się, że stracę trochę przed pierwszym dniem odpoczynku, ponieważ przygotowania do wyścigu, z powodu moich pleców, nie były najlepsze. Byłem jednak w formie i wykorzystywałem swoje szanse. Myślę, że był to dobry sposób na zyskanie czasu

– dodał.

Do końca Giro d’Italia pozostało 5 etapów – trzy z nich będą odbywały się w górach, co powinno premiować Kolumbijczyka. Ostatni odcinek będzie indywidualną jazdą na czas rozegraną na płaskiej, 30-kilometrowej trasie. Na obecną chwilę Bernal nie ma się jednak czego obawiać.

– Sądzę, że przewaga, którą mam aktualnie, będzie wystarczająca. To prawie dwie i pół minuty. Czasówka będzie na ostatnim etapie, więc trzeba będzie być w formie do końca Wielkiego Touru. Powiedziałbym, że z przewagą, którą mam, jeśli wszystko pójdzie jak zwykle, powinienem utrzymać koszulkę na czasówce. Nie jestem specjalistą w tej konkurencji, ale mam nadzieję, że utrzymam moją przewagę

– mówił.

Co po Giro d’Italia? Egan Bernal będzie chciał się zregenerować i najprawdopodobniej nie weźmie udziału w Tour de France. Z powodu problemów z plecami, pod znakiem zapytania jest też jego start w Igrzyskach Olimpijskich.

– Myślę, że nie pojadę w Tour de France, przejechanie Touru i Giro jest bardzo trudne. Nasza ekipa przyjedzie na Tour w bardzo mocnym składzie, który może sobie tam dobrze poradzić. Wolę skupić się na drugiej części sezonu, być może przejechać Vueltę. Nie jestem pewien co do Igrzysk Olimpijskich, ponieważ wciąż mam problemy z plecami i nie chcę przeciążać organizmu. Chcę ukończyć Giro, odpocząć i wtedy będę myślał o drugiej części sezonu

– zakończył.

Poprzedni artykułCPA o skróceniu etapu Giro d’Italia: „Większość przedstawicieli kolarzy domagało się zmiany trasy”
Następny artykułNowy licznik Wahoo ELEMNT Bolt ujrzał światło dzienne!
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments