fot. Giro d'Italia

Czwarty etap Giro d’Italia 2021 był jednym z charakterystycznych tylko i wyłącznie dla tego wyścigu. Nie da się jednak ukryć, że bardzo czekaliśmy na tego typu emocje. Czas na kolejny odcinek ocen!

Plusy:
Wykorzystana szansa
Kiedy ucieczka zdołała dziś odjechać na dobre stało się jasne, że znajdą się w niej zawodnicy, którzy wykorzystają swoją szansę. To, jak na ostatnim podjeździe dnia niesamowitą pracę wykonali Joe Dombrowski i Alessandro De Marchi zasługuje na ogromne słowa uznania. Obaj wiedzieli, na co ich stać. Obaj wiedzieli, co mogą zdziałać i zrobili to. Ogromny szacunek.

Więcej niż próba
Oczywiście na dzisiejszym etapie mamy zarówno dwóch największych wygranych, jak i dwóch największych przegranych. Tymi drugimi są dziś bez wątpienia Rein Taramae i Christopher Jull-Jensen. Obaj także wykonali tytaniczną pracę, by zakończyć dziś ściganie sukcesem. Niestety wcześniejszy atak okazał się złą taktyką. Mimo to także ten duet zasługuje dziś na ogromne słowa uznania.

Pierwszy pojedynek
Niewątpliwie można było się spodziewać, że na ostatnim podjeździe faworyci przetestują swoją formę. Mało kto myślał jednak o tym, że najmocniejsi kolarze w stawce tak mocno się podzielą, odpadając nawet z walki o zwycięstwo (prawdopodobnie) już na czwartym etapie wyścigu. Przede wszystkim cieszy forma tych, którzy mieli być najmocniejsi – Mikela Landy oraz Egana Bernala. To zapowiada nam kapitalne emocje przez kolejne 3 tygodnie.

Taktyczny geniusz
Czy dzisiejszy etap był bardzo dobrą partią rozgrywki strategicznej? Wbrew pozorom tak! Wszystkie ekipy, z którymi ostatecznie przyjdzie się zmierzyć zespołowi INEOS zrobiły dziś wszystko, by utrudnić jazdę podopiecznym Dave’a Brailsforda. Po pierwsze, to na ich barkach zostawiono walkę o różową koszulkę. Po drugie, już na tym etapie wyścigu bardzo mocno wymęczono jednego z najważniejszych pomocników Egana Bernala – Filippo Gannę. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie na wydawanie wyroków dotyczących formy Włocha w trzecim tygodniu rywalizacji, lecz prowadzenie peletonu w mocnym tempie przez 100 kilometrów przy padającym deszczu na pewno wpłynie na mistrza świata w jeździe na czas.

Minusy:
Falstart
Przed rozpoczęciem wyścigu, wielu kibiców stawiało Joao Almeidę w gronie faworytów do wygrania całej imprezy. Niestety Portugalczyk odpadł z rywalizacji (a przynajmniej tak się wydaje) jeszcze w przedbiegach. Dziś na jego konto wpadły 4 minuty straty, które są jednoznaczne z koniecznością pomagania Remco Evenepoelowi. Nie tak to miało wyglądać.

Poprzedni artykułAlessandro De Marchi: „Jest to niewielka nagroda za tysiące prób”
Następny artykułU bratanków – zapowiedź Tour de Hongrie 2021
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments