fot. RCS Sport

Egan Bernal wystartuje w tegorocznej edycji Giro d’Italia z jedynką na plecach, bowiem jest liderem drużyny INEOS Grenadiers, a zwycięzcą poprzedniej edycji jest jego kolega z drużyny Tao Geoghegan Hart – nieobecny w tym roku we Włoszech. Podczas konferencji prasowej z dziennikarzami Kolumbijczyk opowiedział o swoich odczuciach przed debiutem w Corsa Rosa

104. edycja Giro d’Italia wystartuje z Piemontu, a więc regionu, który Egan Bernal doskonale zna. Mieszkał tam bowiem w czasach, gdy ścigał się w drużynie Androni, pod okiem Gianniego Savio. Generalnie Bernal mówi po włosku (udzielał w tym języku odpowiedzi na pytania) i ma z Italia wyjątkową relację, bo to właśnie tam rozpoczęła się jego przygoda z kolarstwem na poważnie.

– Jestem bardzo szczęśliwy, że Giro startuje właśnie stąd. Znajdujemy się teraz 50 kilometrów od miejsca, w którym kiedyś mieszkałem. Znam tutaj wiele osób, a także wiele dróg. W miejscowości Biella, z której startuje trzeci etap mieszka mój menadżer, dlatego też mam nadzieję zobaczyć na trasie wielu znajomych, spotkać przyjaciół i cieszyć ściganiem tutaj

– mówił podekscytowany Egan Bernal.

Egan Bernal podczas konferencji prasowej przed wyścigiem Giro d’Italia

Dzięki zwycięstwu Tao Harta w ubiegłorocznej edycji Kolumbijczyk będzie nosił numer jeden na koszulce, co dodaje jego debiutowi w Giro dodatkowego smaczku.

– Noszenie jedynki na plecach jest czymś wyjątkowym, ale mówiąc szczerze dzieje się to dzięki Tao, który wygrał wyścig wraz z drużyną w zeszłym roku. Chcemy po raz kolejny zaprezentować się tutaj z jak najlepszej strony, także dla tamtej drużyny, która zdobyła ten sukces w poprzedniej edycji.

– mówi Bernal i deklaruje walkę o najwyższe cele, choć z uwagi na wciąż trwającą kontuzję pleców nie może być pewny swojej formy i tego, czy ból nie przeszkodzi mu chociażby podczas wymagających górskich etapów. Pomimo to jest dobrej myśli, gdyż pomyślnie przebiegły jego przygotowania na wysokości w Kolumbii. Wraz z drużyną INEOS Grenadiers Bernal podjął bowiem decyzję, aby po Tirreno-Adriatico zrobić sobie przerwę od ścigania.

– Jestem zadowolony z planu, jaki obraliśmy razem z drużyną, ponieważ w pierwszej części sezonu ścigałem się całkiem sporo. Dlatego podjęliśmy decyzję, że wrócę do Kolumbii i tam potrenuję na wysokości. Tego właśnie w tym momencie potrzebowałem. Jestem pewien, że podjęliśmy dobrą decyzję i mam nadzieję, że będę w dobrej formie od początku wyścigu.

Egan Bernal zapytany, czy wraca już do swojej dyspozycji, która w 2019 roku pozwoliła mu wygrać Tour de France, odpowiedział, że jeszcze nie. Podczas Giro ma przede wszystkim nadzieję odnaleźć radość ze ścigania i pewność siebie, które zabrały mu kontuzja i nietypowy z powodu wybuchu pandemii sezon 2020.

– Nie sądzę, że jestem już w takiej formie, w jakiej byłem, gdy wygrałem Tour de France, ale mam zamiar do niej wrócić. Chciałbym również odzyskać pewność siebie – taką, jaką miałem w sezonie 2019. Mam zamiar odnaleźć ją tutaj, podczas Giro d’Italia.

Dziennikarze sugerowali, że z korzyścią dla Bernala może być, że najtrudniejsze górskie etapy czekają na kolarzy w trzecim tygodniu, jednak kolarz INEOS Grenadiers przestrzegał przed zbyt swobodnym podchodzeniem do pierwszych dwóch tygodni wyścigu.

– Musimy być uważni i skoncentrowani już od pierwszego etapu, ponieważ jest to jazda indywidualna na czas i łatwo będzie stracić czas już w tym momencie wyścigu. Mam nadzieję, że nie stracę cennych sekund do moich rywali, a następnie będziemy podchodzili do tego wyścigu dzień po dniu. Giro jest unikatowym wyścigiem, ponieważ bardzo łatwo jest przegrać wyścig, zwłaszcza na etapach, które mogą wydawać się łatwe

– stwierdził Bernal.

24-latek wraz z drużyną zrobił rekonesanse dwóch etapów tegorocznej edycji: jedenastego z Perugii do Montalcino z sektorami szutru oraz dziewiętnastego, który zakończy się na podjeździe Alpe di Mera.

Poza Bernalem w składzie drużyny INEOS Grenadiers znaleźli się: Pavel Sivakov, Filippo Ganna, Jonathan Castroviejo, Jhonatan Narváez, Salvatore Puccio, Gianni Moscon oraz Daniel Martínez. Planem B na klasyfikację generalną ma być Sivakov, zaś tacy kolarze jak Narváez, Moscon czy Martínez mają wyrażać agresywny styl drużyny INEOS Grenadiers i powalczyć o zwycięstwa etapowe. Z kolei Ganna jest nadzieją Brytyjczyków na zwycięstwa na etapach jazdy indywidualnej na czas, tym bardziej, że w tym roku organizatorzy Giro zaplanowali tylko płaskie odcinki samotnej walki z czasem.

Poprzedni artykułTrasa Tro-Bro Leon 2021
Następny artykułFelix Groß w UAE Team Emirates
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments