Jak poinformowali nas świadkowie śmiertelnego wypadku na wyścigu Ślężański Mnich amatorów, który wydarzył się w niedzielę rano, przyczyną śmierci jednego z kolarzy było uderzenie w betonowy przepust. Tymczasem jeden z organizatorów i były zawodowy kolarz Bartosz Huzarski powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty, że w miejscu zdarzenia nie było żadnych większych trudności.
Podczas wyścigu amatorów Ślężański Mnich, będącego częścią cyklu PKO Ubezpieczenia Via Dolny Śląsk, w wyniku wypadku zmarł jeden z uczestników, który startował w kategorii masters. Zgodnie z naszymi informacjami jest to członek drużyny masters Kameleon Team, który mieszkał w Pile. Był znanym w środowisku trenerem, mechanikiem i pasjonatem kolarstwa. Kolarz przewrócił się, wpadł do rowu i uderzył w betonowy przepust, choć z uwagi na trwające prace prokuratorów organizatorzy nie potwierdzają tej informacji.
– Nazwisko osobiście mi nic nie mówi, musiałbym spojrzeć w jego wyniki, ale to nie był ktoś, kto po raz pierwszy wsiadł na rower. Na razie nie wiemy, co się stało. Być może ktoś komuś zajechał drogę, trzeba wziąć pod uwagę to, że są to zawody sportowe i różne rzeczy mogą się wydarzyć. Na miejscu działają odpowiednie służby, w tym prokurator
– powiedział Bartosz Huzarski i dodał, że trasa była łatwa techniczna, ale utrudnienie stanowiła zła pogoda z ulewnymi opadami deszczu.
– To była prosta droga, nie było tam żadnych przeszkód, zakrętów. Dwa lata temu była tam wymieniana nawierzchnia. Ja tą trasą sam jeżdżę, trenuję. Znam te rejony. Trasa jest dużo łatwiejsza niż ta, która była tradycyjnie. Pod względem technicznym jest bardzo łatwa, ale padał deszcz i było ślisko
– dodał Huzarski.
Doświadczony masters, który zginął na dzisiejszym Ślężańskim Mnichu był postacią bardzo zasłużoną dla kolarstwa w północnej Wielkopolsce. Znał go m.in. nasz redakcyjny kolega, Dawid Gruntkowski.
Długo to do mnie nie dotrze. Jeszcze 2 tygodnie temu wymieniałem w jego salonie pękniętą obręcz. Dla nas, Pilan, był, jest i będzie prawdziwym symbolem kolarstwa. Zawsze służył radą i z chęcią dzielił się ogromną wiedzą. Ba, jeszcze kilkanaście lat temu próbował przez pewien czas zrobić ze mnie i mojego najlepszego przyjaciela dwóch solidnych kolarzy. W sumie spod jego ręki wyszło kilku naprawdę mocnych chłopaków, do dzisiaj się ścigających. Jego sklep był też głównym miejscem spotkań kolarskiej braci z całego regionu. Straciliśmy kogoś wielkiego i nie zdziwię się, jeśli tegoroczne Cyklo Piła odbędzie się ku jego pamięci
– powiedział na gorąco Dawid.
Wszystkie pozostałe wydarzenia zaplanowane na niedzielę, a w tym wyścig elity, zostały odwołane.
droga prosta ale długi prosty zjazd do Olesznej gdzie można mocno dokręcać, w deszczu czy ulewie jest niebezpieczny. W koncu kontakt z podłożem ma raptem kilka cm2
Kolejna tragedia przez betonowy przepust. Pamiętacie poprzednią na TDP 2019? Wiadomo że na trasie pewnie były ich dziesiątki, albo i setki, ale chyba w końcu trzeba zacząć je zabezpieczać!
tomek tego się nie da zrobić niestety
ja uważam, że organizatorzy tworzący regulaminy -dupochrony powinni wpisywac nie tylko że kazdy jedzie na własną odpowiedzialność ale że w przypadku zbyt niesprzyjających warunków mogą w każdej chwili odwołać start i nie zwracają za dojazdy kwatery etc. Ja bym na to poszedł jako jezdżący
Te przepusty to polska specjalność, jakoś na zachodzie nie rzuciły mi się w oczy.
Ponoć ten przepust akurat nie jest betonowy :/. Gdzieś czytałem, ze Huzar tak mowił.
Przestańmy traktować te wyscigi jako byc albo nie być. To powinna być tylko zabawa przeciez nie ratujemy swiata
Nie pierwszy betonowy przepust….
do Misiek: jak pekasz to się wycofuj gdy pada, ale swego tchórzostwa nie wymuszaj na innych
tragedia straszna… wyścig można było odwołać albo skrócić, a już na pewno ogłosić neutralizację na tym zjeździe, tak się robi u zawodowców. Trasy nigdy nie da się w pełni zabezpieczyć…
W tym dniu na starcie porywało balony i namioty a sędzia główny puścił wyścig nie objeżdżając trasy. Siedział w biurze wyścigu a zawodnicy jechali w takich porywach wiatru na łeb na szyję, i mamy kwiatki