fot. Tour of the Alps

Na ten moment Gianni Moscon czekał bardzo długo. Włoch wygrał dziś po raz pierwszy od 911 dni.

Wcześniej Włoch po raz ostatni mógł cieszyć się ze zwycięstwa po zakończeniu Tour of Guangxi 2018. Wtedy wydawało się, że po pięciotygodniowym zawieszeniu, nałożonym na niego przez Team Sky po uderzeniu Elie Gesberta, młody kolarz wraca na właściwe tory i już wkrótce więcej niż o jego wyskokach, będzie mówić się o zwycięstwach.

Niestety od tego czasu wyskoków było co niemiara, a palmares nie powiększało się o kolejne, choćby niewielkie sukcesy. Aż do dzisiaj. Na trasie z Brixen do Innsbrucka 26-latek zaatakował na 4 kilometry przed metą i choć gonił go rozpędzony peleton, to zdołał utrzymać niewielką przewagę do końca. Nic dziwnego, że radość głodnego triumfów Włocha była ogromna, zwłaszcza, że jutro skończy on 27 lat.

To wspaniałe uczucie – zrobiłem sobie w ten sposób nieco przedwczesny prezent urodzinowy. Naprawdę nie mogłem prosić o nic lepszego. Cały czas szedłem na całość. Gdy zobaczyłem, że dołączył do mnie Andersen, pomyślałem, że to wcale nie musi być zła wiadomość. Najważniejsze, że dobrze wykorzystałem swoje karty i na koniec mogłem cieszyć się ze zwycięstwa 

– mówił na mecie w rozmowie ze SpazioCiclismo.

Dzięki temu jutro, już w dniu swoich urodzin, wyjedzie na trasę drugiego etapu Tour of The Alps w koszulce lidera. Czy utrzyma ją do końca? O to może być trudno, ponieważ kolejne etapy będą prowadzić po górach i mogą być dla niego zbyt trudne. Jednak nawet jeśli Włoch nie da rady, pozycję lidera może przejąć któryś z jego kolegów z zespołu – w składzie INEOS Grenadiers na wyścig po Alpach są przecież choćby zwycięzca sprzed dwóch lat – Pawieł Siwakow, Ivan Sosa oraz Daniel Felipe Martinez.

Nie mamy jeszcze ściśle określonego planu. Wiemy, że jesteśmy bardzo mocni, ale to, kto będzie walczył o zwycięstwo w wyścigu pozostaje otwartą kwestią. Być może będę musiał pracować na innych, może nie. Teraz myślę tylko o tym, że jutro wyjadę w koszulce lidera i tanio skóry nie sprzedam. Najważniejsze jest jednak to, by na koniec wyścigu zwycięzcą był kolarz w koszulce INEOS Grenadiers

– podsumował niepokorny zawodnik.

 

Poprzedni artykułJose Manuel Diaz: „To zwycięstwo może otworzyć moją karierę”
Następny artykułVini Zabu zawieszone na 30 dni
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments