Drużyna Vini Zabu postanowiła zaprzestać startów w wyścigach do zakończenia śledztwa w sprawie Matteo De Bonisa, który otrzymał pozytywny wynik kontroli dopingowej przeprowadzonej w lutym poza rywalizacją.
Przypomnijmy, że wynik próbki A Matteo De Bonisa dał wynik pozytywny, a konkretnie wykryto w jego organizmie erytropoetynę (EPO). Jest to już druga wpadka dopingowa w drużynie w ciągu dwunastu miesięcy, dlatego zgodnie z przepisami UCI, jeśli próbka B również będzie „pozytywna”, to Vini Zabu grozi zawieszenie od 15 do 45 dni.
Tymczasem włoskie media informowały, że włoska policja oraz Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) prowadzą śledztwo, w związku z którym w miniony wtorek przeprowadzono przeszukania między innymi w siedzibie drużyny oraz w domach kolarzy.
Główny menedżer drużyny Vini Zabu Angelo Citracca powiedział portalowi Cyclingnews, że drużyna nie czuje się winna i współpracuje z policją oraz UCI, próbując bronić swojej reputacji.
– Zdecydowaliśmy nie startować w wyścigach w momencie, w którym prowadzone jest śledztwo. Wydaje się to właściwą rzeczą. Poprosiliśmy UCI, aby nas wysłuchała. Jednocześnie nie mam informacji, ani żadnej konkretnej daty, kiedy śledztwo ma się zakończyć
– powiedział Citracca.
Drużyna ma w najbliższym czasie zaplanowane dość ważne starty – między innymi w belgijskim klasyku Scheldeprijs, a także w Tour of the Alps. Vini Zabu otrzymała również zaproszenie na Giro d’Italia, ale w tej sytuacji jej udział we włoskim wielkim tourze stoi pod znakiem zapytania.
– Istnieje ryzyko, że nie pojedziemy. Kto wie, co się wydarzy. Wszystko dzieje się bardzo szybko, teraz nie myślimy nawet o Giro. Wciąż próbujemy zrozumieć, co się wydarzyło. Zebraliśmy kilka dowodów i przekazaliśmy je policji oraz UCI
– dodał Citracca, informując, że owe dowody wskazują na to, że reszta drużyny nie jest zaangażowana w proceder dopingowy.
Przypomnijmy, że polski kolarz Kamil Gradek jest zawodnikiem ekipy Vini Zabu. W związku z obecnymi wydarzeniami nie będzie miał możliwości brania udziału w wyścigach.