fot. INEOS Greandiers

Filippo Ganna, który dość niespodziewanie przegrał etap jazdy indywidualnej w wyścigu Tirreno-Adriatico powiedział po zakończeniu rywalizacji, że nie jest z tego powodu smutny. Kolarz INEOS Grenadiers wróci do ścigania już w najbliższą sobotę, podczas monumentu Mediolan-San Remo. 

Filippo Ganna był największym faworytem do zwycięstwa w San Benedetto del Tronto. Ostatecznie uległ zarówno mistrzowi Europy Stefanowi Kungowi, jak i wspaniałemu all-rounderowi Woutowi Van Aertowi.

– Pokazałem, że jestem człowiekiem, a nie robotem, i że mogę też przegrać jakiś wyścig. Moje liczby były dobre, ale każdy dzień jest inny

– stwierdził Filippo Ganna, który jak zwykle zdecydował się na monstrualne przełożenie 58×13.

Gdy jeden z dziennikarzy zasugerował, że wiatr zmienił kierunek na bardziej sprzyjający, gdy startował Van Aert, Ganna zaprzeczył, jakoby mógł znaleźć jakiekolwiek wymówki dla swojej przegranej.

– Myślę, że wiatr dla każdego był taki sam. Natychmiast po starcie poczułem, że moje nogi nie są idealne. Od razu to poczułem. Zdołałem coś z tego wyciągnąć, ale teraz myślimy już tylko o następnym wyścigu

– dodał Ganna i przyznał, że po stronie plusów w bilansie z wyścigu może także zapisać wydatną pomoc dla drużyny. Dobre czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej zajął Egan Bernal, zaś Geraint Thomas finiszował 24.

– Bardziej cieszę się z tego, że mogłem pomóc drużynie niż cieszyłbym się z tego, że wygrałem kolejną czasówkę. Chłopaki dali z siebie wszystko, więc dlaczego mielibyśmy być zawiedzeni. Będziemy mieli szansę, aby się odegrać. Nie jestem smutny. Każdy wyścig jest inny, a rywale są po prostu czasami silniejsi.

Teraz Filippo Ganna wystartuje w wyścigu Mediolan-San Remo, który odbędzie się już w najbliższą sobotę 20 marca. Nie pojawi się jednak w brukowanych klasykach, a w zamian za to uda się na tor, by potrenować przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. Następnie pojedzie na obóz wysokościowy, gdzie będzie przygotowywał się do wyścigu Giro d’Italia. Przypomnijmy, że w ubiegłorocznej edycji włoskiego wielkiego touru wygrał cztery etapy – trzy „czasówki” oraz górzysty odcinek ze startu wspólnego.

Poprzedni artykułWout Van Aert: „Zostałem pokonany tylko przez zwycięzcę Tour de France”
Następny artykułRoglič pechowcem tygodnia – NaszosieTV news #8 [video]
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments