W sierpniu bieżącego roku na księgarskich półkach w Polsce pojawiła się książka o trzecim z wielkich tourów – „La Vuelta a España. Kolarska corrida” autorstwa Álvaro Calleji. Naszosie.pl jest patronem medialnym i zaprasza do przeczytania kilku refleksji na temat pozycji, która powinna znajdować się w biblioteczce każdego sympatyka kolarstwa. 

„To było zakończenie kariery, o jakim marzy każdy profesjonalny kolarz. W tamtej Vuelcie nie chodziło tylko o Angliru. Każdego dnia, nawet na etapach przejściowych, gdzie najmniej prawdopodobne było to, aby zmienić losy wyścigu, ja próbowałem to robić. Takie jest kolarstwo i takie kolarstwo ludzie chcą oglądać. Minęły dwa lata od momentu, jak zakończyłem karierę, a ludzie wciąż podchodzą do mnie na ulicy i dziękują mi za tamtą Vueltę – czerpałem z tego wyścigu wielką radość” – tak na łamach magazynu „Procycling” Alberto Contador mówił o 72. edycji hiszpańskiej Vuelty, która była dla niego ostatnim wyścigiem w zawodowej karierze kolarskiej.

Wyścig Dookoła Hiszpanii z 2017 roku, podobnie jak ten, podczas którego Rafał Majka stanął na podium klasyfikacji generalnej, czy ten, kiedy Tomasz Marczyński wygrał dwa etapy albo ten, w którym Przemysław Niemiec triumfował na Lagos de Covadonga, pamiętamy na tyle dobrze, że nie musimy czytać książki, by odświeżyć swoje wspomnienia. Historia hiszpańskiej Vuelty jest jednak o wiele dłuższa, bardziej zróżnicowana, momentami piękna i tragiczna, ale także zawiła. Poznać ją możemy dzięki książce autorstwa hiszpańskiego dziennikarza, który nazywa się Álvaro Calleja.

„La Vuelta a España. Kolarska corrida” to tytuł, który nadano przetłumaczonej na język polski przez Barbarę Bardadyn książce „Historias de la Vuelta”, czyli historie o Vuelcie albo historie z Vuelty. Hiszpańskojęzyczni czytelnicy mogli cieszyć się tą pozycją od 2018 roku. Jest to druga książka w dorobku Álvaro Calleji – pierwsza traktuje o Tour de France i nosi analogiczny tytuł „Historias del Tour”. W wywiadzie dla portalu Demarrajeweb.com Calleja powiedział, że kiedy odebrał od wydawcy pudełko z książkami o Tourze, powiedział, że już nigdy więcej nie napisze żadnej książki. Jednak, gdy zaczął rozmawiać z ludźmi na spotkaniach autorskich, niejako samoistnie zapadła decyzja, że napisze książkę także o najważniejszym kolarskim wyścigu odbywającym się w kraju, z którego pochodzi. Na marginesie warto odnotować, że teraz wszyscy zadają mu pytanie, kiedy będą Historias del Giro.

Obecnie Álvaro Calleja jest komentatorem Radia Marca, a wcześniej był redaktorem naczelnym portalu internetowego Deportes Cuatro i dziennikarzem hiszpańskiego magazynu o kolarstwie „Ciclismo a Fondo”, a także współpracownikiem „Bike”, „Bicisport”, „Runner’s World” i „FourFourTwo”. Przyznał, że zabierając się do pracy nad książką o Vuelcie, nie wiedział zbyt wiele o historii tego wyścigu, ale z pomocą przyszli mu chociażby dyrektor wyścigu Javier Guillén i Federico Bahamontes, który jest oczywiście bohaterem jego opowieści. Jedną z pierwszych historii jest ta o zapomnianym ojcu i bohaterze, czyli Clemente Lópezie Dóridze, który jest dla hiszpańskiej Vuelty taką samą postacią, jaką dla wyścigu Tour de France był Henri Desgrange. Dla Calleji było jasne, że musi przeprowadzić swojego czytelnika przez historię Vuelty od początku, czyli od 1935 roku, aż do czasów współczesnych, chronologicznie. I choć z pewnością nie da się napisać o wszystkim, to po lekturze „Kolarskiej corridy” ma się wrażenie, że autor uwzględnił wszystkie najważniejsze i najbardziej emocjonujące wydarzenia dla hiszpańskiego wielkiego touru, zarówno te sportowe, jak i pozasportowe. Nie od dziś bowiem wiadomo, że polityka przeplata się ze sportem. Jedna dziedzina życia oddziałuje na drugą – obie nie mogę bez siebie istnieć, ale także obie potrafią wzajemnie stwarzać sobie problemy. 

Na nieco ponad trzystu stronach książki możemy zapoznać się z historią wyścigu, który w pierwszych edycjach walczył o przetrwanie, a teraz osiągnął status pozwalający na to, aby w trakcie kolarskiego sezonu spoglądał na niego cały świat. Vuelta przebyła długą drogę do zdobycia miana jednego z symboli kolarstwa. W trakcie musiała zmagać się z wieloma przeciwnościami losu – dość wymienić wojnę domową, problemy czasów powojennych, rozmaite skandale czy ataki terrorystyczne ETA. „Kolarski wyścig Dookoła Hiszpanii od czasu powstania w 1935 roku może opowiedzieć historię kraju, który przeżył wszystko. Wraz z każdą edycją, a także z każdym rokiem bez niego, opisywał panoramę narodu, który – cokolwiek by się działo – zawsze jednym okiem patrzył na peleton, gdy rozpoczynał się wyścig” – pisze na początku książki Calleja.

Kompozycja książki jest tożsama z tytułem. „La Vuelta a España. Kolarska corrida” składa się z trzydziestu jeden stosunkowo krótkich rozdziałów, które są takimi właśnie historiami, niemalże opowiastkami o wydarzeniach i kolarzach, wielkich pojedynkach, osobistych dramatach, ale także po prostu o ludziach. Álvaro Calleja nie jest w dziennikarstwie żółtodziobem. Nawiązane znajomości i kontakty pozwoliły mu na to, aby w książce pokusić się także o sportretowanie swoich bohaterów. To z oczywistych powodów wyszło mu najlepiej, gdy opisywał zawodników, których zna osobiście, jak na przykład Alejandro Valverde czy Alberto Contadora. W ten sposób czytamy nie tylko o historii Vuelty, ale także mamy okazję lepiej poznać kolarzy, wady i zalety ich charakterów, lęki, radości, smutki, a czasami nawet manie.

Można powiedzieć, że pod względem tematycznym książka składa się z trzech części, chociaż edytorsko nie ma takiego rozróżnienia. Pierwsza dotyczy powstania oraz lat 1945-1980, kiedy to właścicielami wyścigu Vuelta a España były gazety („Diario Informaciones’, „Diario Ya” oraz „Correo Español-El Pueblo Vasco”); druga to okres począwszy od lat 80., kiedy to stery nad wyścigiem przejęła firma Unipublic i rozpoczęła się transmisja telewizyjna; natomiast trzecia to czasy począwszy od 2010 roku, gdy Vueltą zaczęła zarządzać firma ASO, a także ustalono, że lider będzie nosił maillot rojo, etapy staną się krótsze, a podjazdy bardziej strome.

W opowieści dominują oczywiście akcenty hiszpańskie, ale nie brakuje również – co stanowi zaletę książki i świadczy o obiektywizmie autora – rozdziałów, które traktują o występach światowych gwiazd peletonu zapraszanych przez organizatorów Vuelty w celu uatrakcyjnienia i umiędzynarodowienia wyścigu. Chodzi między innymi o wyczyny Eddy’ego Merckxa, Raymonda Poulidora, Bernarda Hinault czy Roberta Millara (obecnie Philippa York). Są też polskie akcenty, jak chociażby zacytowana wypowiedź Joseby Belokiego, który powiedział, „że nigdy nie zapomni trasy z Puymorens na Envalirę oraz zmian Dariusza Baranowskiego i Jona Odriozoli”. To właśnie tam pożegnał się ze zwycięstwem w wyścigu.

Przyznam szczerze, że choć książkę „La Vuelta a España. Kolarska corrida” po raz pierwszy trzymałam w rękach jeszcze przed tym, jak trafiła do polskich księgarń, to na spokojnie miałam ją czas przeczytać dopiero po zakończeniu sezonu. Natłok bieżących obowiązków związanych ze skumulowaniem sezonu 2020 z powodu pandemii koronawirusa sprawił, że lekturę musiałam odłożyć na listopad. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przeniesienie się do gorącej nie tylko z powodu temperatur powietrza Hiszpanii właśnie teraz, w czasie off-season, okazało się świetnym pomysłem, co i Państwu polecam.

Książka „La Vuelta a España. Kolarska corrida” ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN

Poprzedni artykułTrójka nowych kolarzy w Qhubeka ASSOS
Następny artykułMarta Jaskulska w składzie Liv Racing na kolejny sezon!
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments