fot. Giro d'Italia

Pojedynki decydujące o ostatecznym kształcie klasyfikacji generalnej 103. edycji Giro d’Italia rozdziela etap, który przynajmniej na papierze dedykowany jest sprinterom. Zbyt długi i zbyt senny pochód z Lombardii do Piemontu miały uświetnić zawsze poruszające duszę widoki jeziora Como, ale prognozowany na piątek deszcz również tę część planu zrujnuje, wydobywając na światło dzienne jego bardziej niepokojące oblicze.

Jeśli zastanawiacie się, dlaczego zawodnikom przyjdzie dziś rywalizować na liczącej aż 258 kilometrów trasie, w dodatku na sporym dystansie pozbawionej większych walorów krajobrazowych – bo umówmy się, Lago di Como jest przepiękne, ale dalekie przedmieścia industrialnego Mediolanu już niekoniecznie – to odpowiedzi szukać należy w umowach sponsorskich i innych czysto biznesowych uwarunkowaniach.

Uczestnicy wyścigu w taki czy inny sposób musieli się jutro znaleźć w Piemoncie, ale podejrzewam, że można to było rozegrać łatwiej, przyjemniej i z większym szacunkiem dla ich wysiłków z minionych blisko trzech tygodni.

Do rzeczy jednak. Na wspomnianym dystansie 258 kilometrów nie znalazł się ani jeden kategoryzowany podjazd, ale długą przeprawę przez Lombardię uświetnią dwie lotne premie, obie już za półmetkiem: w Vigevano (145. kilometr) i w Masio (225. kilometr).

Na prowadzących przez piemonckie Asti finałowych 5 kilometrach etapu znajduje się kilka rond, ale żadne nie powinno zagrozić bezpieczeństwu rozprowadzających swoich sprinterów ekip.

Oto, co na temat 19. etapu 103. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 19, Morbegno – Asti, 253 km, płasko

Jeśli organizatorzy chcieli liderom sprezentować mały dzień przerwy, to raczej im się nie udało. Płaski odcinek do Asti będzie bowiem zdecydowanie najdłuższym w wyścigu, przez co z pewnością będzie sennie, a co za tym idzie niebezpiecznie. W końcówce jednak do głosu dojdą ci sprinterzy, którzy byli w stanie wytrzymać trudne odcinki górskie.

Tuż przed startem organizatorzy na wniosek zespołów startujących w wyścigu skrócili dzisiejsze ściganie ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Tym samym pierwsze 100 kilometrów kolarze spędzą w klubowych autobusach. Potwierdził to między innymi komentator Eurosportu Adam Probosz oraz włoska telewizja RAI, czyli realizator przekazu telewizyjnego Corsa Rosa.

Wbrew pozorom dzisiejszy etap nie jest oczywisty pod względem taktyki, bo wszystko zależy od tego, jak rozegrane zostaną otwierające kilometry. Czy ucieczka będzie chciała odjechać? Czy którakolwiek ekipa w peletonie będzie chciała jakkolwiek wpłynąć na jej kształt i objętość? Czy prognozowane senne tempo w połączeniu z niekorzystną aurą nie stworzy dodatkowych zagrożeń?

Jeśli wszystko pójdzie jak po sznurku i dojdzie do finiszu z peletonu, trudno stawiać na innego zawodnika niż Arnaud Demare (Groupama-FDJ). 

Jeśli jednak dojdzie do taktycznego impasu, przechyli to szalę zwycięstwa w kierunku ucieczki, w której możemy zobaczyć między innymi Thomasa de Gendta (Lotto Soudal), Filippo Gannę (INEOS Grenadiers), Simona Pellaud (Androni Giocattoli-Sidermac), Simona Clarke’a (EF Pro Cycling), Marco Frapportiego (Vini Zabu-KTM), Matteo Sobrero (NTT) czy Victora Campenaertsa (NTT). 

Poprzedni artykułDan Martin: „Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego startu”
Następny artykułTao Geoghegan Hart: „To był szalony etap”
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments