Zgodnie z przewidywaniami, trzeci etap Vuelta a Espana 2020 nie należał do wybitnie interesujących, choć w końcówce zawodnicy nieco się pościgali. Czas na oceny.
Plusy:
Skuteczny do bólu
Pisaliśmy to wczoraj, piszemy i dziś. Primoz Roglic jest zawodnikiem niezwykle skutecznym. Na trzech dotychczasowych etapach Vuelty Słoweniec odniósł jedno zwycięstwo i dwukrotnie był drugi, co pokazuje, że zasłużenie zajmuje on pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. Lider ekipy Jumbo – Visma do niedzieli powinien koszulkę dowieźć i później, być może, zobaczymy go w kolejnej akcji zaczepnej.
Spełnione prośby
Wiedzą Państwo, ile Daniel Martin czekał na dzisiejsze zwycięstwo? Ponad 2 lata! Ostatni triumf Irlandczyka przypada bowiem na lipiec 2018 roku, a dokładniej na etap Tour de France kończący się na Mur de Bretagne. Choć doświadczony kolarz Israel Start-Up Nation nie jest już największą gwiazdą peletonu, z pewnością na jego koncie może pojawić się kolejny świetny rezultat w hiszpańskiej Vuelcie.
Powrót do gry?
Po dzisiejszym etapie warto wyróżnić trzech zawodników, którzy ponieśli już straty, lecz ich jazda wyglądała znów zdecydowanie lepiej. Mowa o Alexandrze Vlasovie, Kennym Ellisonde oraz Clemencie Champoussin. W szczególności ostatni z tej trójki pokazał się dziś z bardzo dobrej strony, co pozwala wierzyć, że w kolejnych dniach zobaczymy go jeszcze w ciekawej akcji zaczepnej. Oby tak dalej.
Minusy:
Limit pecha
Ciężko powiedzieć, kiedy Esteban Chaves wyczerpie limit pecha. Kolumbijczyk ponownie jedzie bardzo dobry wyścig, lecz niestety dziś z walki o etapowe zwycięstwo wykluczył go defekt na kilka kilometrów przed metą. Wydaje się, że w gorszym momencie nie mógł on nastąpić. Miejmy tylko nadzieję, że zawodnik Mitchelton – Scott spróbuje jeszcze walki o najwyższe cele.