Wilco Kelderman jest jednym z największych wygranych 9. etapu Giro d’Italia. Holender awansował na 2. miejsce w klasyfikacji generalnej.
28-letni kolarz zawdzięcza swój sukces w dużej mierze dyspozycji kolegów z Team Sunweb, którzy, co przyznają także kolarze innych zespołów, jest podczas tego wyścigu bardzo mocny. Wczoraj kolarze niemieckiej grupy potwierdzili to po raz kolejny – wspierali swojego lidera do samego końca. I gdy pod koniec etapu mały peleton podzielił się na mniejsze części, w pierwszej, trzyosobowej grupce znaleźli się, obok Jakoba Fuglsanga dwaj kolarze w biało-czarnych strojach – Kelderman i Jai Hindley, który dzięki dzisiejszemu występowi wskoczył do czołowej „10”.
Jeszcze więcej powodów do zadowolenia ma starszy kolega Australijczyka, który nadrobił cenne sekundy nad swoimi rywalami o zwycięstwo w wyścigu i jednocześnie awansował na 2. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Dziś miałem dobrą nogę. Zespół dał mi mnóstwo pewności siebie – na ostatnim podjeźdze wciąż mieliśmy ośmiu kolarzy w głównej grupie. Utrzymaliśmy swoje pozycje do końca, a ja na ostatnich metrach poczułem się naprawdę dobrze. Na 400 metrów przed metą rozpocząłem finisz – po prostu chciałem sprawdzić, czy zdołam zrobić jakieś różnice. Udało się. Do mety została zbyt mała odległość, by wyprzedzić Joao Almeidę, dlatego uważam, że plan został wykonany w stu procentach.
– relacjonował po etapie w rozmowie z dziennikarzami Wielerflits.
Dla Holendra był to już kolejny bardzo udany występ – kilkanaście sekund nad najgroźniejszymi rywalami nadrobił także na etapie kończącym się na Etnie. Możemy więc przypuszczać, że kolejne dni również mogą być dla niego bardzo udane.
Teraz myślimy już o następnym etapie. Układamy plany i zobaczymy, co da się zrobić w kolejnych dniach. Na razie wiem jedynie, że mam bardzo mocny zespół, który dziś wykonał bardzo dobrą robotę
– zakończył Kelderman.