Z pewnością nie tak wyobrażał sobie inaugurujący etap tegorocznego wyścigu Giro d’Italia Rafał Majka. Lider zespołu BORA – hansgrohe poniósł dziś spore straty do swoich rywali podczas „czasówki”. Polak do Gerainta Thomasa (INEOS Grenadiers) traci już minutę i 37 sekund.
31-letni Polak na trasę 15,1-kilometrowej jazdy na czas z Monreale do Palermo wystartował, jako ostatni kolarz z całej stawki. Decyzja o późnym starcie, jak się okazało była błędna, co widać po wynikach osiąganych przez Majkę i jego rywali. Lider drużyny BORA – hansgrohe w rozmowie z biurem prasowym niemieckiej ekipy wskazuje na to, że zmiana siły wiatru podczas rywalizacji uniemożliwiła jemu i wielu innym zawodnikom uzyskanie dziś dobrego wyniku.
Nie tak chcieliśmy rozpocząć Giro d’Italia, ale dla wszystkich było oczywiste, że zmiana siły wiejącego wiatru uniemożliwiła zawodnikom startującym później uzyskanie dobrego rezultatu. Inni faworyci „generalki” cierpieli z tego samego powodu i wszyscy straciliśmy dziś ważne sekundy. Nic nie mogliśmy, jednak na to poradzić, nie mogliśmy zmienić pogody. Moja dyspozycja jest dobra i jestem pewny siebie przed pozostałą częścią wyścigu
– powiedział pochodzący z Zegartowic Majka.
Najbliższa okazja na odrabianie strat powinna przyjść podczas trzeciego etapu 103. edycji Giro d’Italia. Już w poniedziałek kolarze będą mierzyć się z podjazdem na Etnę (18,6 km, 6,7%). Miejmy nadzieję, że podczas wspinaczki na zboczach wulkanu Rafał Majka postara się o zmniejszenie swoich strat do innych kolarzy walczących w klasyfikacji generalnej.