fot. Tomasz Markowski/Małopolski Wyścig Górski

Już jutro w Imoli odbędą się mistrzostwa świata ze startu wspólnego mężczyzn. Na trasie zobaczymy m.in mistrza Polski – Stanisława Aniołkowskiego.

Dla kolarza CCC Development Team wynik z Kazimierzy Wielkiej jest zdecydowanie największym sukcesem w karierze. Dzięki niemu “Aniołek” na każde zawody może wyjeżdżać w biało-czerwonej koszulce. Ma to swoje dobre i złe strony.

Każde zwycięstwo dodaje pewności siebie, a już na pewno zwycięstwo w takim wyścigu jak mistrzostwa Polski. To od zawsze było moje marzenie, więc spełnienie go dodało mi skrzydeł. Jednak z drugiej strony koszulka zawsze trochę ciąży. Nieprzypadkowo mówi się o klątwie tęczowej koszulki, a to samo można powiedzieć o trykocie dla mistrza kraju. Rywale bardziej pilnują, a presja jest dużo większa

– mówi nam Aniołkowski, który pomimo zaledwie 23 lat doskonale sobie z tą presją radzi. Choć od mistrzostw Polski minął zaledwie miesiąc, on zdążył już wystartować w trzech wyścigach etapowych. Dwa z nich (Bałtyk-Karkonosze Tour i Wyścig Solidarności) zakończył zwycięstwem, a w Małopolskim Wyścigu Górskim wygrał etap i przez dwa dni przewodził generalce, by ostatecznie zakończyć imprezę na 6. miejscu.

Nie przestraszyłem się odpowiedzialności, co widać po wynikach. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ nie ma lepszego sposobu na odwdzięczenie się ekipie niż zwycięstwa.

– przyznaje.

Ostatnie tygodnie były dla pochodzącego z Warszawy kolarza bardzo intensywne. Nie tylko dlatego, że odkąd założył koszulkę mistrza Polski, miał aż 12 dni startowych. Zdobycie tytułu sprawiło, że jego popularność poszybowała do góry, a to wiązało się z różnymi propozycjami od wielu mediów – nie tylko tych związanych z kolarstwem. Aniołkowski wziął udział choćby w Hejt Parku na Kanale Sportowym. Choć tego rodzaju aktywności zabrały mu nieco czasu, nie narzeka – wręcz przeciwnie.

Dopiero zaczynam być rozpoznawalny, więc to zainteresowanie mediów jest bardzo przyjemne. Fajna jest świadomość, że mogę mieć swój wkład w popularyzację kolarstwa, że mogę udzielać się nie tylko w mediach kolarskich, ale też tych ogólnosportowych, osiągających olbrzymie zasięgi. Myślę, że dzięki temu przybliżyłem naszą dyscyplinę sportu wielu ludziom. W ogóle lubię współpracować z mediami. Gdy ktoś prosi mnie o wywiad lub udział w programie, to, gdy tylko jest możliwość, aby zmieścić to pomiędzy treningami i wyścigami, zawsze się zgadzam

– mówi.

Teraz jednak skupia się na mistrzostwach świata, gdzie będzie najmłodszym Polakiem na starcie. Choć, podobnie jak pozostali zawodnicy znajdujący się w składzie na wyścig ze startu wspólnego, nie wziął udziału w czasówce, to miał kiedy zapoznać się z atmosferą wokół kolarskiego mundialu, ponieważ już od czwartku przebywa we Włoszech. Przyznaje, że jest ona zdecydowanie inna niż ta, do której zdążył przywyknąć.

Mistrzostwa świata to wyścig nieporównywalny do jakiegokolwiek innego klasyka. Spoczywa na nas wszystkich bardzo duża odpowiedzialność za wynik i za pracę na rzecz lidera reprezentacji. Będzie trudno, bo poziom będzie bardzo wysoki, co pokazała już jazda indywidualna na czas – to była jedna z najlepszych czasówek ostatnich lat. 

– powiedział kolarz, który zamierza zrobić wszystko by unieść ten ciężar. We Włoszech, inaczej niż w poprzednich wyścigach, będzie pełnił rolę pomocnika. Liderem będzie oczywiście Michał Kwiatkowski, który podczas Tour de France wreszcie przypomniał sobie, jak to jest być w najwyższej formie. Aniołkowski będzie starał się mu pomóc, nawet jeśli trasa ewidentnie nie pasuje do jego charakterystyki.

Trasa jest bardzo ciężka. Nie jest to raczej teren dla mnie, nawet w roli pomocnika. Jednak jestem dobrej myśli. Niedawno jechałem w Małopolskim Wyścigu Górskim, gdzie również było bardzo dużo trudności, a ja i tak dałem radę. Jestem w dobrej formie – zrobiłem wszystko, co mogłem, by przygotować się do tych mistrzostw, a co to da? O tym przekonamy się dopiero po zawodach!

– zapowiada.

Poza pomocą Kwiatkowskiemu młody kolarz ma także inne zadanie – musi chłonąć atmosferę mistrzostw i oswajać się z zawsze towarzyszącą im presją.

Dla mnie, ze względu na przyszłość, ważny jest także sam udział. Gdy rozmawiałem z selekcjonerem, powiedział mi, że bardzo ważne jest już samo obycie się z tego typu zawodami. To powinno zaprocentować w kolejnych edycjach, które prawdopodobnie będą prowadzić po trasach bardziej pasujących do moich predyspozycji

– mówi Aniołkowski, którego występ z uwagą obserwować będą nie tylko selekcjoner kadry i polscy kibice.

Na razie prowadzę rozmowy z kilkoma zespołami i one wiedzą, że startuję w Imoli. Wiedzą też, że nie będę liderem i pewnie będą chciały wykorzystać to do oceny mojej przydatności w roli pomocnika, co jest ponieważ prawdopodobnie na początku swojej przygody z nową ekipą będę skupiał się bardziej na tym, by pomóc kolegom z zespołu, niż na walce na własny rachunek. Każdy wyścig, w którym wystartuję, może zadziałać na moją korzyść, a dobry występ jeszcze mocniej może podbić skalę zainteresowania moimi usługami.

– dodaje.

Przyszłych pracodawców przyciągnąć mogłyby także świetne wyniki “Aniołka” w kolejnych wyścigach. I choć zawodnik, jeżdżący jak na razie w pomarańczowej koszulce, ma już ustalony wstępny plan, to nie wiadomo, jak będzie z jego realizacją.

Jestem zawodnikiem drużyny rozwojowej CCC Team, więc ścigamy się w wyścigach niższej kategorii, a te niestety są pewną niewiadomą – wciąż nie jesteśmy pewni, czy organizatorzy poradzą sobie w walce z pandemią. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to chciałbym wystartować w klasykach wyszehradzkich, ale wszyscy wiemy, że sytuacja w Czechach i na Słowacji, jeśli chodzi o liczbę zakażeń, nie jest pozytywna. Na razie nasza ekipa nie ma w kalendarzu innych wyścigów, ale to może się jeszcze zmienić

– zapowiada.

Jednak niewykluczone, że nawet jeśli CCC Development Team w tym roku nie wystartuje już w żadnym wyścigu, to on sam nie zakończy jeszcze sezonu, ponieważ wciąż możliwy jest jego staż w seniorskim zespole, choć tu wiele zależy od zgody Międzynarodowej Unii Kolarskiej. Trzymamy kciuki, by mu się to udało, ponieważ przed CCC Team wciąż kilka ważnych wyścigów, w których występ mógłby znacząco ułatwić mu start w nowej ekipie.

Poprzedni artykułSteven Kruiswijk na czele Jumbo-Visma w wyścigu Giro d’Italia 2020
Następny artykułTom Bohli zasili Cofidis
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments