fot. Mazowia Team

Do Dookoła Mazowsza pozostał już tylko miesiąc, wciąż jednak jest kilka znaków zapytania, jeśli chodzi o listę startową.

Impreza organizowana przez Mazovia Team jest jedną z niewielu, które przez koronawirusa nie musiały zmienić swojego terminu. Rozpocznie się ona już 15 lipca i będzie jedną z pierwszych po wznowieniu sezonu. Być może z tego względu cieszy się sporym zainteresowaniem.

Musimy dokonać selekcji, bo na razie liczba startujących jest ograniczona przepisami sanitarnymi. Nie mam jednak wątpliwości, że pierwszeństwo muszą mieć zespoły krajowe

– mówił Polskiej Agencji Prasowej dyrektor wyścigu Marcin Wasiołek.

W zeszłym roku ekipy z zagranicy zajęły blisko połowę listy startowej. W tym roku może być podobnie, tyle że ekipy, które ściągną do Polski prawdopodobnie będą mocniejsze niż 11 miesięcy temu. 

Swój start u nas planowała wstępnie choćby młodzieżówka worldtourowego Jumbo-Visma, tyle że niedawno wycofała się z tego pomysłu. Przyczyną było weto lekarza zespołu, który bał się, przyjazd do Polski może zagrażać zdrowiu kolarzy. niestety podobną decyzję rozważają także dwie inne mocne ekipy, które planowały swój start w Polsce – Israel Start-Up Nation Development Team i Uno-X (drużyna prokontynentalna złożona w większości z młodych Norwegów).

Czekamy jeszcze na ich ostateczne decyzje, ale chętnych jest wielu i nadal napływają zgłoszenia. Potwierdzenia mamy już od ekip z Czech, Słowacji, Danii, Niemiec, Luksemburga, Estonii i Włoch. Przyjmujemy drużyny sześcioosobowe i jeśli w najbliższych tygodniach, wzorem np. Czech, odmrożona zostanie liczba uczestników imprez sportowych, jesteśmy w stanie zwiększyć peleton do ograniczonych przepisami UCI 175 kolarzy

– zapewnił Wasiołek.

Miejmy nadzieję, że już wkrótce zagrożenie koronawirusem w naszym kraju stanie się na tyle małe, że ekipy zagraniczne przestaną się obawiać przyjazdu do nas. To zdecydowanie ułatwiłoby życie organizatorom nie tylko Dookoła Mazowsza, ale także pozostałych polskich imprez.

Poprzedni artykułOliver Naesen: „Skracanie klasyków jest bez sensu”
Następny artykułRobert Gesink i Michael Woods zaopiekowali się jelonkiem
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments