Alicja Pyszka-Bazan oraz Aureliusz Kłus zwyciężyli w trzeciej edycji Gran Fondo Gdynia VR. Tegoroczne zawody kolarskie dla amatorów wyjątkowo rozegrano w świecie wirtualnym. Dystans 90 kilometrów pokonało w sumie 154 zawodników, w tym dziennikarze Maciej Dowbor i Beata Sadowska oraz Robert Motyka z kabaretu Paranienormalni.

Nawet pandemia koronawirusa nie była w stanie pokrzyżować szyków kolarzom startującym w wyścigu Gran Fondo Gdynia VR. Z powodu braku możliwości rywalizacji na malowniczej, ale zarazem wymagającej kaszubskiej trasie, zawody zostały przeniesione do rzeczywistości wirtualnej. Dzięki wykorzystaniu trenażerów rowerowych oraz aplikacji Rouvy, kolarze ścigali się z własnych domów, a wszyscy kibice śledzili wyścig dzięki specjalnej transmisji organizowanej na Facebooku.

– Sportowcy to ludzie o wielkim charakterze

– powiedział Tomasz Cząstka – zastępca dyrektora Gdyńskiego Centrum Sportu.

– Nie odpuszczają niezależnie od warunków. Tak samo jest w przypadku pandemii, ciężko trenowali i zjawili się na starcie tego wyścigu by rywalizować na najwyższym poziomie. Jest to bardzo optymistyczne i miejmy nadzieję, że już wkrótce spotkamy się w pięknym, normalnym świecie

– podsumował.

Punktualnie o godz. 8:00 zawodnicy wyruszyli na trasę. Od samego początku na czele stawki znajdowała się trójka kolarzy. Mirosław Bieniasz, zwycięzca ubiegłorocznego wyścigu na dystansie Medio Fondo (80 km) oraz Aureliusz Kłus i Jakub Okupniak. Wśród pań na pierwszym miejscu, od startu ze Skweru Kościuszki, była Alicja Pyszka-Bazan.

Sytuacja w czołówce zmieniła się mniej więcej w połowie wyścigu. Zza pleców rywali wyskoczył Aureliusz Kłus, który z trzeciej pozycji przesunął się na fotel lidera wyścigu. Przetasowania nastąpiły również na pozycjach 2-3, gdzie Mirosław Bieniasz awansował na pozycję wicelidera, kosztem Jakuba Okupniaka. Liderką kobiecego wyścigu pozostawała niezmiennie Alicja Pyszka-Bazan zwiększając swoją przewagę nad pozostałymi rywalkami.

Po zdobyciu prowadzenia w połowie wyścigu, Aureliusz Kłus, nie oddał go już do samej mety na Skwerze Kościuszki. Finiszował z czasem 2:09:50, wyprzedzając o niewiele ponad minutę Jakuba Okupniaka. Podium uzupełnił, ze stratą dwóch minut i jedenastu sekund Mirosław Bieniasz (Bieniasz Bike Team). Niezagrożona do mety zmierzała również pierwsza z kobiet. Tutaj niespodzianek nie było i Alicja Pyszka-Bazan (ENDURE Team) pewnie zwyciężyła wśród pań.

– Nigdy nie jechałam takiej trasy na trenażerze, ani na zewnątrz

– przyznała tuż po przekroczeniu linii mety, uradowana Alicja Pyszka-Bazan.

– Niemiłosiernie się cieszę, że mam już to za sobą, że zrobiłam taki wynik, to jest naprawdę niewiarygodne. Dziękuję moim najbliższym za wsparcie. W trakcie wyścigu zdarzyło mi się nawet w nerwach „opierdzielić” męża, który cały czas był ze mną, ale już wszystko jest w porządku i bardzo się cieszymy

– podsumowała zwyciężczyni.

Na podium w rywalizacji kobiet znalazły sie również Alicja Weyer (CTS) oraz Jolanta Gajtkowska (Giant&Liv Team).

W zawodach Gran Fondo Gdynia VR udział wzięli też dziennikarze, Beata Sadowska oraz Maciej Dowbor. Co ciekawe dziennikarka rywalizowała na trenażerze ustawionym na balkonie w domu w Chamonix we Francji, tuż u stóp Mont Blanc.

– Ciesze się, że przeżyłam, bo po raz pierwszy jechałam z taką aplikacją, a na trenażerze siedziałam zaledwie kilka razy

– powiedziała Beata Sadowska.

– Przez cały wyścig wspierlai mnie najbliżsi. Moje dzieci krzyczały „dawaj mama, dawaj, dasz radę, będziesz pierwsza”! Ale my ich uczymy, że pierwszy jest ten, kto dojedzie do mety, bo każdy się ściga wyłącznie ze sobą więc dotarcie do mety jest dla mnie wielkim zwycięstwem

– podsumowała.

W warszawskim Wilanowie, w sklepie rowerowym AirBike dystans 90 kilometrów na trenażerze rowerowym pokonał Robert Motyka z kabaretu Paranienormalni.

– Uśmiech towarzyszył mi przez całą trasę, ale muszę przyznać, że gdzieś w okolicach 65 kilometra miałam poważny kryzys

– przyznał Robert Motyka.

– Pojawiła się myśl by przerwać wyścig, przespacerować się i nie wrócić, ale dzięki wsparciu innych zawodników, którzy jechali obok mnie, udało się przezwyciężyć tę chwilę słabości. Po 70 kilometrze wystrzeliły endorfiny i dojechałem do mety. To była fantastyczna rywalizacja i bardzo się cieszę, że mogłem wziąć w tym udział, że mogłem przejechać trasę wirtualnie

– podkreślił.

W sumie do mety wyścigu Gran Fondo Gdynia VR dojechało 154 zawodników. Trasa o długości 90 kilometrów dostarczyła wszystkim wielu pozytywnych wrażeń, a przekroczenie linii mety wywoływało uśmiech i dawało sporą porcję satysfakcji.

– Naszą ambicją jest aby ten wyścig kontynuować zarówno w sferze wirtualnej oraz realnej – zapowiedział Michał Drelich

– dyrektor Gran Fondo Gdynia VR.

– Czujemy wsparcie ze strony miasta Gdynia, ze strony naszych partnerów. Już myślimy o edycji zimowej Gran Fondo VR. Spotkamy się więc jeszcze raz w świecie wirtualnym zanim będziemy mogli ścigać się na realnej trasie po Kaszubach

– powiedział.

Wyścig Gran Fondo Gdynia w edycji zimowej zaplanowano na 6 grudnia 2020 roku. Zapisywać się można już od środy 27 maja na platformie SlotMarket.pl. Rejestracja trwa do 30 listopada br. Pierwsze 100 osób, które zapisze się do udziału w rywalizacji, otrzyma pakiet startowy w cenie 40 zł. Koszt startu dla kolejnych osób wyniesie 50 zł. W cenie pakietów będzie miesięczny dostęp do aplikacji Rouvy (o wartości 12 Euro).

Więcej informacji już wkrótce na www.gfgdynia.com

Poprzedni artykułUran liderem na Tour, Hugh Carthy – na Giro – EF odkryło karty
Następny artykułEmanuel Buchmann: „Wyścig bez kibiców to nic nowego”
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments