Mistrz świata ze startu wspólnego Mads Pedersen (Trek-Segafredo) zaplanował swój kalendarz startów na przeorganizowany sezon 2020 i wskazał wyścigi, w które w szczególności będzie celował. Będą to klasyki na czele z Paryż-Roubaix. Duńczyk ma także nadzieję na debiut w Tour de France.
– Klasyki pozostają moim głównym celem, ale mam również nadzieję na start w Tour de France. Wielkie wyścigi zostaną rozegrane pod koniec roku i czekam na nie z wielką niecierpliwością, a zwłaszcza na mokrą edycję Paryż-Roubaix
– powiedział Pedersen.
W związku z przerwanym sezonem w wyniku światowej epidemii koronawirusa, 24-latek zdołał ścigać się w tęczowej koszulce tylko przez siedemnaście dni. Teraz nie może się już doczekać powrotu do rywalizacji.
– Ważne jest, że mamy już kalendarz i wiemy, kiedy sezon się skończy. Przez ostatnie tygodnie pracowaliśmy bez celów na horyzoncie, ale teraz jesteśmy w stanie coś planować i szukać rytmu niezbędnego do powrotu na szosy
– dodał Mads Pedersen.
Kolarz Trek-Segafredo jest gotowy na zmiany w kalendarzu i wyścigach. Zamiast martwić się tym, że np. ścigania będzie zbyt dużo w zbyt krótkim czasie, to przygotowuje się i odczuwa głód powrotu do ścigania.
– Nie myślę o tym zbyt wiele, po prostu jestem już niecierpliwy i chciałbym od nowa zacząć się ścigać. Start w tak wielu wyścigach w tak krótkim czasie będzie dla nas wszystkich zupełnie nowym doświadczeniem, ale będziemy gotowi
– zakończył Pedersen.
Legendarną tęczową koszulkę Mads Pedersen wywalczył 29 września ubiegłego roku w deszczowym i zimnym Harrogate. Po sześciu godzinach i trzydziestu minutach katorżniczego wysiłku pokonał Matteo Trentina (Włochy) oraz Stefana Kunga (Szwajcaria). Teoretycznie miał mieć kolejny rok na walkę w tym cennym trykocie, ale stało się zupełnie inaczej.
Jeszcze w 2019 roku zdołał wystartować w trzech jesiennych klasykach: belgijskim Tour de l’Eurometropole oraz włoskich Tre Valle-Varesine i Mediolan-Turyn. Żadnego z nich nie ukończył. W tym sezonie zdążył wystartować w Tour Down Under (132. miejsce w klasyfikacji generalnej), Race Torquay (7. miejsce – najlepsze w tęczowej koszulce), a następnie w Cadel Evans Great Ocean Road Race (16. miejsce). Po powrocie do Europy wziął udział w Omloop Het Nieuwsblad (66. miejsce), Kuurne-Bruksela-Kuurne (79. miejsce), a następnie w Paryż-Nicea, jednak zgodnie z zaleceniami duńskiego rządu, musiał wycofać się przed ostatnim siódmym etapem.
Hiszpańscy dziennikarze z dziennika „AS” napisali ostatnio artykuł zatytułowany Qué pasa con el maillot arcoiris de Mads Pedersen?, czyli w wolnym tłumaczeniu: „Co się dzieje z tęczową koszulką Madsa Pedersena?” Po wyliczeniu (tak jak my) jego dotychczasowych startów, trafnie skonkludowali: „Słynna klątwa tęczowej koszulki jak na razie nie urzeczywistniła się w przypadku Pedersena w rezultatach, ale, podobnie jak w przypadku jego poprzedników, chcociaż koszulka została zdobyta w spektakularny sposób, to z biegiem czasu jest niewidoczna. Jeśli jednak na początku sierpnia będzie mógł ją ubrać, będzie to dobry znak”.