Kiedy myślimy o kolarskich wakacjach, nie zawsze musimy skupiać się na górach. Czasem warto nieco zmienić urlopowy kierunek, sprawdzając tereny nieznane i zapomniane przez świat. Jednym z nich jest dolina Noteci, będąca jednocześnie interesującym regionem dla wielbicieli krótkich i sztywnych hopek.

Jak każdy z nas słyszał na szkolnych lekcjach geografii, Polska to wybitnie nizinny kraj. Z pominięciem dalekiego południa, praktycznie każdy region kraju znany jest z ogromnych pól i lasów, przerywanych rzekami, zalewami czy jeziorami. Wydawać by się mogło, że na próżno szukać lokacji (poza Mazurami), która posiada swoistą wyjątkowość. My jednak jesteśmy absolutnie pewni, że Dolina Noteci, to bardzo ciekawy kierunek dla krótkiego, lecz interesującego wypoczynku.

Baza

Tutaj pole do popisu jest naprawdę duże. Noteć jest bowiem całkiem długą rzeką, która praktycznie na całej długości szykuje dla fanów kolarstwa ciekawe smaczki. Jeśli chodzi o większe miasta, dobrym wyborem wydaje się być Gorzów Wielkopolski, który sam w sobie jest bardzo interesującym celem wypadowym. Dla osób lubiących większy spokój, ciekawsza może okazać się centralna część doliny, z takimi miejscowościami jak Chodzież czy Czarnków. Choć same te miasta nie mają może za wiele do pokazania (poza jeziorem miejskim w Chodzieży), ich okolice to prawdziwe ostoje spokoju.

Dodatkową opcją jest także zatrzymanie się w pobliżu doliny, nad jednym z okolicznych, bardzo klimatycznych jezior. Tutaj dobrym wyborem wydaje się być wypoczynek nad jednym z akwenów nieopodal Trzcianki, czy też w pilskim OTW Płotki. Oczywiście opcji jest zdecydowanie więcej, tym bardziej, że na północ od Noteci, jezior jest naprawdę wiele.

Trasy

Spisanie wszystkich interesujących zakątków w Dolinie Noteci jest praktycznie niemożliwe. Praktycznie co kilka kilometrów, jadąc wzdłuż rzeki, możemy bowiem natrafić na bardzo ciekawe wzniesienie, które nie tylko nieco podmęczy nasze nogi, ale także pozwoli spojrzeć na dolinę z nieco większej wysokości. Pozostaniemy więc przy przybliżeniu pasa centralnego, który najlepiej oddaje klimat całego regionu.

Zasadniczo najciekawsza w kolarskim doświadczeniu w północnej Wielkopolsce jest różnorodność. Jak łatwo się domyślić, najłatwiej natrafić na płaskie trasy, prowadzące przez lasy i pola, gdzie wiatr daje mocno się we znaki. Jak już jednak wspomnieliśmy, okolica pełna jest większych lub mniejszych wzniesień, do których dojechać można np. bardzo trudnymi odcinkami bruku czy szutru. Choć może jest to stwierdzenie nad wyrost, Dolina Noteci ma w sobie coś z Flandrii.

Zasadniczo, jeśli chodzi o bruki, można na nie trafić praktycznie na każdym kroku. Z odcinku szosowego prowadzącego od wioski do wioski, co kilka kilometrów odbija brukowany odcinek, który czasem może doprowadzić nas do innej szosy, a czasem zmieni się w utwardzone szutry, które też są ciekawą alternatywą do ciągłej jazdy po płaskich szosach.

Oczywiście kilka głównych odcinków brukowych warto przedstawić. Jednym z nich jest ten prowadzący z miejscowości Milcz do Nietuszkowa, w pobliżu Chodzieży. Co prawda samego bruku jest około 600 metrów, lecz kiedy tylko go pokonamy, od razu przestaniemy szukać kolejnych trudności. Dodatkowo, krótkie lecz trudne odcinki znajdziemy także w pobliżu Piły, lub samej Chodzieży.

W przypadku odcinków szutrowych, pole do popisu co najmniej równie duże. Przede wszystkim warto wybrać się nieco na wschód, w okolice Osieka nad Notecią czy Wyrzyska. Tam szutry nie tylko prowadzą wzdłuż Noteci, lecz także pozwalają przedrzeć się przez okoliczne wzgórza „na skróty”. Odcinki, o których wspominamy wielokrotnie zostały wykorzystane podczas lokalnych wyścigów MTB, lecz są przejezdne także na gravelu, jak i szosie (sprawdzone przez nas samych).

Przyszedł czas na podjazdy, których oczywiście nie brakuje. Oczywiście przybywając w te okolice nie ma co nastawiać się na długie i trudne wspinaczki, lecz dla każdego amatora będzie to pewne wyzwanie. Absolutnym numerem 1 w okolicy jest brukowana wspinaczka do Wolska. Podjazd ten liczy sobie 2 kilometry, lecz pierwszy z nich jest niezwykle trudny, gdyż nachylenie momentami dochodzi o 15%. Druga część to z kolei ciągnący się odcinek około 2-3%, co czyni całą wspinaczkę praktycznie bliźniaczą do legendarnego Oude Kwaremont.

Drugim z bardzo popularnych podjazdów w okolicy jest wspinaczka do miejscowości Nietuszkowo, która jeszcze kilka lat temu także prowadził po bruku. W 2015 roku lokalne władze zdecydowały się jednak na wyasfaltowanie tego krótkiego kawałka drogi, co ostatecznie dodało tej lokalizacji sporo klimatu, szczególnie wiosną lub jesienią. W sumie podjazd liczy około 600 metrów, a nachylenie utrzymuje się w granicach 10%, momentami przekraczając 13%. Dodatkowo, zaraz obok znajduje się drugi, łatwiejszy podjazd, który z kolei można wykorzystać jako solidny zjazd, by mocno umęczyć się na krótkiej, około 4-kilometrowej rundzie. Na niej z resztą co roku swoje umiejętności sprawdzają lokalni amatorzy.

Warty odnotowania podjazd nr 3 to wspinaczka na „Olimp” w Ujściu, czyli dawnym mieście granicznym. Położone na wzgórzu osiedle bloków to jedno z ciekawiej położonych miejsc w regionie, co lokalne władze wykorzystały, dobudowując tam wieżę widokową. W sumie, wspinaczka drogą wojewódzką liczy kilometr o średnim nachyleniu 5%. Jest to więc idealne miejsce na sprawdzenie szybkości i siły w przypadku krótkich, dość treściwych wzniesień.

Podobnych miejsc na mapie północnej Wielkopolski jest oczywiście zdecydowanie więcej. Aby wszystkie opisać, musielibyśmy zmęczyć Państwa tekstem dłuższym niż wszystkie naszosowe prace razem wzięte. Możemy jednak powiedzieć, że warto odwiedzić także choćby Szwajcarię Czarnkowską z podjazdami do Goraja, Lubasza czy ulicą Jesionową w samym mieście. W Chodzieży ciekawym punktem wypadowym jest Gontyniec, gdzie co prawda na szosie nie zmęczymy się wybitnie, lecz około 2 kilometry łagodnego podjazdu w środku lasu ma swój klimat. Dwa różne warianty wspinaczki znajdziemy także w Miasteczku Krajeńskim. Nie mniej interesująco jest też w rejonie Wielenia czy Drezdenka.

Atrakcje

Atrakcji nie tylko dla kolarzy w północnej Wielkopolsce nie ma bardzo wiele. Takie miasta jak Piła zostały bowiem kompletnie zniszczone w czasie wojny, przez co cały krajobraz to różnego koloru bloki z wielkiej płyty (nie licząc domu Stanisława Staszica, gdzie do dziś działa muzeum). Warto jednak odwiedzić różnego rodzaju jeziora, by choćby zjeść smaczne lody, czy poczuć nieco klimatu Mazur. Dla wytrawnych kajakarzy warto sprawdzić też ciekawe trasy w Krajnie, czyli okolicach Złotowa.

Dla wielbicieli historii, nieco ciekawszym miejscem do odwiedzenia wydają się być wzgórza Morzewskie, gdzie w trakcie wojny doszło do masakry lokalnej ludności. Znak czasu jest także widoczny w dwóch sanktuariach Maryjnych – w Skrzatuszu (jedno z najważniejszych w tej części kraju) i Górce Klasztornej. Pozostając przy tematach religijnych, znanym miejscem wypadowym dla wiernych jest droga krzyżowa w Ujściu, prowadząca na olimp. Białośliwie słynie z kolei ze swojej kolei wąskotorowej, której festiwal odbywa się niestety już tylko raz do roku.

Patrząc chłodnym okiem należy jednak przyznać, że w północnej Wielkopolsce najlepiej po prostu wypoczywać. Nie ma tu wielu turystów (o ile takowi się zdarzają), a miejsc na wyciszenie jest więcej niż mieszkańców lokalnych miast i wsi.

Poprzedni artykuł(Nie)zapomniane wyścigi: Postgirot Open
Następny artykułKolarze Lotto Soudal są poddawani testom na przeciwciała COVID-19
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments