Foto: ASO / Fabien Boukla

Kolarz drużyny Bahrain-McLaren Iván García Cortina opowiedział hiszpańskiemu dziennikowi „AS” o swoim wspaniałym zwycięstwie w wyścigu Paryż-Nicea, życiu w kwarantannie w Andorze oraz o jego ulubionych wyścigach klasycznych, w których w tym roku nie miał sposobności wziąć udziału. 

24-letni kolarz pochodzący z Asturii jest w tej chwili chlubą i wielką nadzieją Hiszpanów na przyszłości. Jego jedno z pięciu hiszpańskich zwycięstw w przerwanym jak na razie sezonie jest jedynym rangi World Tour. Poza nimi ręce w geście triumfu dla Hiszpanii podnosili: Marc Soler na Majorce, Luis León Sánchez w Murcji, Gonzalo Serrano w Andaluzji oraz José Manuel Díaz w Rwandzie.

Przypomnijmy, że García Cortina wygrał sprint z dużej grupy podczas trzeciego etapu wyścigu Paryż-Nicea w La Châtre. Pokonał między innymi Petera Sagana.

– To zdjęcie, które pokazuje, jak wygrywam z moim największym idolem… Nigdy tego nie zapomnę. Następnego dnia pogratulował mi triumfu. Mamy ze sobą dobre relacje

– wspomina Hiszpan.

García Cortina przebywa w kwarantannie w Andorze. Stara się trenować, ale jak przyznaje z motywacją bywa różnie – każdego dnia jest inna.

– Nie wiesz, kiedy odbędą się wyścigi, ani nie wiesz, co jest teraz twoim celem. Ale cóż, ludzie znajdują się teraz w jeszcze gorszej sytuacji i to wszystko z koronawirusem jest problemem globalnym

– dodaje.

Ponadto kolarz drużyny Bahrain-McLaren zdradził, że po Paryż-Nicea miał bardzo silne przeziębienie, choć nie został poddany testom na koronawirusa.

– Przez półtora tygodnia czułem się fatalnie. Miałem gorączkę, czułem duże zmęczenie. To było wtedy, gdy pandemia zaczynała się na poważnie

– poinformował.

Iván García Cortina chce specjalizować się w wyścigach klasycznych, które w tym roku zostały odwołane lub przełożone. Sądząc po formie, jaką zaprezentował w „wyścigu ku słońcu” (na jednym z innych etapów zajął trzecie miejsce) trzeba tylko żałować, że nie zobaczyliśmy go w akcji.

– Rzeczywiście, to były miesiące. Zobaczymy, czy klasyki zostaną rozegrane w innym terminie w roku, ponieważ jest jasne, że są to wyścigi, które preferuję

– zakończył.

Na razie Cortinie, jak i innym kolarzom, pozostaje trenowanie na trenażerze i ściganie się w wirtualnej rzeczywistości, chociażby za pomocą platformy Zwift, co – jak pół żartem pół serio powiedział Hiszpan – jest czasem trudniejsze niż normalne ściganie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Hacer una carrera en @gozwift te deja mas suave que un guante 🧤 Mañana no, pero pasado mas 😁 #crtn

Post udostępniony przez Iván García Cortina (@ivan_cortina)

Poprzedni artykułLappartient: „Próbujemy zachować to, co stanowi o bogactwie naszego sportu”
Następny artykułZnamy oficjalną datę Igrzysk Olimpijskich w Tokio
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments