Paryż-Nicea 2020: Tiesj Benoot solo po zwycięstwo.

Tiesj Benoot zwycięzcą szóstego etapu Paryż-Nicea. Belg wygrał po 15-kilometrowym solowym ataku.

Szósty odcinek Paryż-Nicea miał być preludium przed jutrzejszym, najtrudniejszym i, po ostatniej decyzji organizatorów, ostatnim etapem. Jego trasa roiła się od wzniesień – znalazło się na niej aż 6 górskich premii 2. i 3. kategorii – ostatnia, na Cote d’Auribeau znajdowała się na 13 kilometrów przed metą. Po niej następował długi zjazd. Niecałe 10 kilometrów później kolarze mieli natomiast do pokonania ostatnią trudność – kończący się premią lotną pagórek, który, z uwagi na niewielkie oddalenie od mety również mógł okazać się bardzo ważny.

Na początku wyścigu od głównej grupki oderwała się bardzo groźna ucieczka. W jej skład weszli: mistrz świata – Mads Pedersen, a także Romain Bardet, Alexis Gougeard, Nicholas Edet, Anthony Perez, Winner Anacona i Stefan Kung. Jednak peleton zdawał się kontrolować sytuację, a przewaga ucieczki nie była zbyt duża i nie przekraczała 4 minut.

Ta i tak stosunkowo niewielka różnica między obiema grupkami dość szybko zaczęła spadać. Na 50 kilometrów przed metą wynosiła już ona zaledwie minutę. Wtedy na atak zdecydowali się Bardet i Edet. Pozostali uciekinierzy szybko zostali wchłonięci przez główną grupę.

Niedługo później liczba kolarzy z przodu znów się powiększyła. Wszystko za sprawą Sorena Kragha Andersena. Wbrew niedawnym zapowiedziom wicelider klasyfikacji generalnej postanowił powalczyć o odrobienie przynajmniej części strat do Maximiliana Schachmanna. Oderwał się od peletonu i szybko dołączył do dwóch Francuzów.

Jednak ich przewaga nie była duża, a tempo w napędzanym przez Deceuninck – Quick Step peletonie rosło. U podnóża Cote d’Auribeau różnica między grupami ledwie przekraczała 20 sekund. Widział to świetnie dysponowany dziś Duńczyk, który przyspieszył i zerwał z koła najpierw Nicholasa Edeta, a później Romaina Bardeta.

Z tyłu, pomimo wysokiego tempa, długo nic się nie działo. Do czasu. Na 14 kilometrów przed metą zaatakowali Tiesj Benoot i Vincenzo Nibali. Niespodziewanie mocniejszy z tej dwójki okazał się Belg, który błyskawicznie doskoczył do swojego kolegi z zespołu.

Współpraca obu zawodników nie trwała długo, ponieważ wyglądający wcześniej na niezniszczalnego Kragh Andersen nagle stracił siły i zostawił z przodu samotnego Belga.

Próbę doskoczenia do niego podjęli Jungels i Grossschartner – kolejni zawodnicy którym udało się oderwać od peletonu, ale nie było to łatwe, ponieważ tempo Benoota było bardzo wysokie.

Na ostatniej hopce na przyspieszenie zdecydował się Higuita. Dzięki temu „główna grupa” składająca się już z zaledwie dziewięciu kolarzy, dogoniła Niemca i Luksemburczyka. Wciąż pozostawał w niej lider wyścigu Maximilian Schachmann, natomiast Kragh Andersen został z tyłu.

Jednak Tiesj Benoot nie przejmował się tym co się dzieje za nim. Po prostu parł przed siebie, co dało mu zwycięstwo na etapie i awans na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Liderem wyścigu pozostał Maximilian Schachmann, mimo że pod koniec etapu miał sporego pecha. Na ostatnich metrach zawodnik BORA-hansgrohe wpadł w barierki. Na szczęście upadek miał miejsce w strefie ochronnej, a samemu Niemcowi nie stało się nic poważnego i dojechał do mety zaledwie kilkanaście sekund za grupą pościgową, dzięki czemu pozostał liderem wyścigu.