fot. ASO / Pauline Ballet

O tym, że epidemia koronawirusa jest problemem także dla sportu, wiadomo nie od dziś. Także kolarstwo musi zmierzyć się z niebezpieczną dla wielu chorobą, która opanowała Europę. Jak może wyglądać najbliższy miesiąc dla światowego peletonu? 

Wybuch epidemii koronawirusa w północnych Włoszech wywołała prawdziwą lawinę, zajmując praktycznie całą Europę. W związku z tym rządy poszczególnych krajów zostały zmuszone do podjęcia odpowiednich działań, by nie dopuścić do dalszego rozprzestrzeniania się wirusa. To też musiało uderzyć w sport. Do tej pory odwołano już całą masę imprez, w tym między innymi badmintonowe Polish Open w Krakowie. Wiele wskazuje na to, że także najważniejsze kolarskie imprezy się nie odbędą.

O tym, że najprawdopodobniej nie zobaczymy kolarzy na starcie Strade Bianche, Tirreno – Adriatico i Mediolan – Sanremo mówiło się już od kilku tygodni. Dziś jest to już niemal pewne. Kilka godzin temu włoski rząd podjął decyzję o zamknięciu szkół, uniwersytetów i odwołania wszystkich imprez masowych, w tym także seansów kinowych czy spektakli teatralnych. Ze względu na potencjalną ilość kibiców zebranych przy trasie zbliżających się włoskich imprez, Giuseppe Conte i jego współpracownicy nie powinni więc mieć wątpliwości przy zmuszaniu RCS Sport do odwoływania klasyków i znanej etapówki.

Czy w obecnej sytuacji byłaby to decyzja uderzająca w bezpośrednią rywalizację kolarzy? Na pewno nie. Już teraz wiemy bowiem, że peleton nie byłby pełny. Z udziału w najbliższych wyścigach zrezygnowały już ekipy EF Education First, Jumbo – Visma czy Mitchelton – Scott. Ze startu w „La Primaverze” praktycznie całkowicie wyeliminowany zostałby za to Arnaud Demare, który wciąż nie trenuje ze względu na kwarantannę rozpoczętą podczas UAE Tour. Co więcej, wielu doktorów poszczególnych zespołów uważa, że jazda w zaczynającym się w niedzielę Paryż – Nicea także nie należy do najbardziej rozważnych i bezpiecznych kroków.

Jeśli jednak komuś będzie mało kolarskich emocji, oprócz „wyścigu ku słońcu” prawdopodobnie odbędzie się także Volta a Catalunya. Choć w Hiszpanii koronawirus także przybiera na sile, organizatorzy katalońskiej imprezy poinformowali dziś, iż przygotowują się do startu zgodnie z planem.

Co najważniejsze, jeśli środki bezpieczeństwa okażą się skuteczne, podobnie jak w Chinach, stosunkowo szybko sytuacja mogłaby wrócić do normy. To z kolei daje nadzieje na obejrzenie najważniejszych klasyków w wiosennym sezonie z największymi nazwiskami na liście startowej. Do Ronde van Vlaanderen jeszcze 32 dni. Pozostaje wierzyć, że do tego czasu, sytuacja zostanie opanowana.

Poprzedni artykułJest szansa na powrót etapowego kobiecego Tour de France
Następny artykułTom Boonen nie wyklucza powrotu do kolarstwa
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments