fot. La Route d'Occitane

Arnaud Demare zakończył 2. etap UAE Tour z bardzo dobrym wynikiem. Co ciekawe mogłoby mu pójść jeszcze lepiej gdyby nie pech na ostatnich metrach.

Dla Francuza arabska etapówka jest pierwszym wyścigiem w tym sezonie. Mimo to kilka dni temu zapowiadał, że już tutaj chciałby poszukać pierwszego tegorocznego zwycięstwa. Niestety dla niego podobny cel przyświeca także wielu innym świetnym sprinterom – m.in Pascalowi Ackermannowi, Fernando Gavirii, Samowi Bennettowi czy Calebowi Ewanowi.

To z dużą pewnością miało duży wpływ na to, że wczoraj, na płaskim etapie 28-latek zajął dopiero 11. miejsce. Teraz miało być nieco łatwiej, w końcu kilka pagórków umiejscowionych na trasie sprawiło, że w walce o zwycięstwo nie liczyli się m.in Fernando Gaviria i Pascal Ackermann. Niestety na drodze stanęły mu problemy natury technicznej.

Dwa podjazdy sprawiły problemy kilku sprinterom. Ja sobie z nimi poradziłem, ale niestety gdy do mety zostało zaledwie 1200 metrów najechałem z dużą prędkością na próg zwalniający, przez co mój łańcuch spadł. Musiałem zatrzymać się na 10-15 sekund, które wlokły się niemiłosiernie. Na szczęście szybko z pomocą przyszedł Bruno Armirail. Łańcuch wrócił na swoje miejsce, ale straciłem 20-25 pozycji. 

– mówił oficjalnej stronie swojego zespołu.

To mocno utrudniło kolarzowi FDJ-u walkę o zwycięstwo. Tak naprawdę straty, które poniósł w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia sprawiły, że jego szanse na wymarzony triumf spadły praktycznie do zera. Jednak on nie zamierzał się poddawać i raczej nie żałuje tej decyzji.

U podnóża wspinaczki byłem dopiero w okolicach 15. miejsca, a wiedziałem, że jeśli chcę myśleć o zwycięstwie, muszę wjechać w ostatni zakręt w czołowej “5” jeśli nie wyżej. Ostatecznie nie udało mi się, skończyłem etap jako 3., ale i tak jestem zadowolony. Widzę że noga podaje

– zakończył.

Trzeba przyznać, skoro Francuz był w stanie wyjść z takiej opresji, to rzeczywiście wygląda na to, że pomimo słabszego występu w niedzielę forma dopisuje. Zobaczymy, czy dzięki temu uda mu się sięgnąć po pierwszy w tym sezonie triumf już w tym tygodniu, czy może będzie musiał na niego jeszcze trochę poczekać.

Poprzedni artykuł1400 watów Sama Bennetta nie wystarczyło do zwycięstwa na Hatta Dam
Następny artykułNairo Quintana: „Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej jest kolejnym sukcesem dla Arkei-Samsic”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments