fot. Arkea-Samsic

Arkea Samsic rozpoczyna ten sezon w świetnym stylu. W niedawno zakończonym Tour de la Provence odniosła trzy zwycięstwa. Wszystkie zawdzięcza dwóm nowym nabytkom.

Nairo Quintana i Nacer Bouhanni, bo oczywiście właśnie o nich mowa, zeszły rok mieli dość słaby. Bouhanni zakończył go bez choćby jednego zwycięstwa, natomiast Quintana wprawdzie zajął przyzwoite 4. miejsce podczas Vuelta a Espana, tyle na Tour de France, które było jego celem numer jeden, znów zawiódł i zajął dopiero 8. lokatę. 

Przeciętne wyniki Francuza i Kolumbijczyka sprawiły, że ich zespoły – Movistar i Cofidis bez żalu pozbyły się obu zawodników. Przygarnęła ich Arkea, która postanowiła podjąć spore ryzyko i podpisać z nimi, prawdopodobnie wysokie, jak na prokontynentalne standardy, kontrakty.

Nigdy nie stawiam na nikim krzyżyka. Wierzę w ludzi. Tak samo było z Nacerem i Nairo. Wiemy że Nairo to prawdziwy mistrz. O Nacerze można powiedzieć to samo, a w dodatku jest świetnym sprinterem. Czasem jest po prostu tak, że kończy się pewien cykl, a potem brakuje motywacji, by dalej dawać z siebie wszystko w tej samej drużynie – sam niejednokrotnie byłem tego świadkiem u nas. To jest częścią tego sportu. Jednak byłem pewien, że obaj wrócą na najwyższy poziom, a teraz są na bardzo dobrej drodze

 

– mówił w rozmowie z Direct Velo Emmanuel Hubert – dyrektor sportowy Arkei Samsic.

Rzeczywiście, w tym momencie wszystko układa się po myśli najliczniejszego zespołu w drugiej dywizji (jej kadra liczy 28 kolarzy). Nacer Bouhanni już dwa tygodnie temu przełamał swoją fatalną passę i wygrał etap Tour of Saudi Arabia, a podczas Tour de la Provenece dołożył drugi triumf.

Natomiast Quintana spisał się jeszcze lepiej wygrał cały wyścig, a na etapie kończącym się pod Mont Ventoux dosłownie zmiótł rywali z powierzchni ziemi. W dodatku według obliczeń użytkownika Twittera o nazwie „ammattipyoraily” na legendarny podjazd wjechał szybciej niż Marco Pantani. Jeśli tak, to strach pomyśleć co będzie się działo we właściwej części sezonu, w końcu jego forma będzie jeszcze rosła, co potwierdza Hubert.

Wciąż może się poprawiać, podobnie jak inni nasi zawodnicy. Już podczas zgrupowania w Kolumbii byłem pod wrażeniem, tego co tam wyprawiał. Był niesamowity na podjazdach. Był świetny w mistrzostwach Kolumbii w jeździe indywidualnej na czas. Tu, w Prowansji było jeszcze lepiej. Jego forma ciągle rośnie

– powiedział.

Zobaczymy, czy stanie się na tyle wysoka, by walczyć z Bernalem, Rogliciem i resztą. Na razie jego walka o zwycięstwo brzmi jak scenariusz rodem z Science-Fiction, ale jeśli w kolejnych, bardziej prestiżowych wyścigach pokaże się z równie dobrej strony to… kto wie?

Poprzedni artykułPaweł Siwakow nie załamuje się słabszym występem na Tour de la Provence
Następny artykułTiesj Benoot trenuje na Teneryfie przed klasykami
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments