fot. Arkea-Samsic

Anglojęzyczni mówią na to turning point, zaś francuskojęzyczni – moment décisif. Po polsku? Punkt zwrotny, decyzyjny moment. Czymś takim ma być dla francuskiej drużyny drugiej dywizji Arkéa-Samsic sezon 2020. W tym wszystkim będzie uczestniczył Polak Łukasz Owsian, który w poszukiwaniu nowych bodźców motywacyjnych po ośmiu latach opuścił szeregi zespołu CCC.  

Do poprzedniego sezonu, kiedy to zatrudniła niemiecką gwiazdę sprintu (choć już chyba nieco gasnącą) André Greipela, drużyna Arkéa-Samsic była typowym francuskim – a właściwie powinno się rzec bretońskim – składem klasy średniej, brylującym na lokalnej scenie, a w wielkich tourach i prestiżowych wyścigach etapowych poszukującym etapowych zwycięstw i wygranych klasyfikacji – punktowych, górskich, młodzieżowych. Nie bez znaczenia było również zabieranie się w ucieczki czy wszelkie inne próby wykorzystania pozycji czarnych koni. Tego typu strategia przyniosła tej ekipie od 2005 roku pięćdziesiąt siedem zwycięstw.

2019 rok zapoczątkował proces internacjonalizacji Arkéa-Samsic, choć Greipel nie sprostał oczekiwaniom jako sprinterski współlider drużyny, odnosząc tylko jedno i to jeszcze niezbyt prestiżowe zwycięstwo etapowe w wyścigu Tropicale Amissa Bongo. W związku z aspiracjami otrzymania w przyszłości licencji World Tour poczyniono spore wzmocnienia, na czele ze zwycięzcą Giro d’Italia (2014) i Vuelta a España (2016) Nairo Quintaną oraz francuskim sprinterem Nacerem Bouhannim. W sumie zakontraktowano dwunastu nowych zawodników, pośród których znajduje się Łukasz Owsian, a także między innymi: Daniel McLay, Thomas Boudat, Diego Rosa i Winner Anacona.

Trzon zespołu nadal będą stanowili Francuzi – będzie ich osiemnastu. Kolejną najbardziej liczną nacją są Kolumbijczycy (trzech), następnie jest po dwóch Belgów i Brytyjczyków oraz jeden Włoch, jeden Polak i jeden Holender. W sumie drużyna Arkéa-Samsic liczy dwudziestu ośmiu kolarzy, najwięcej spośród wszystkich ekip Professional Continental. Należy jednak pamiętać, że jej skład wzmocnili nie tylko kolarze, ale również nowy fizjoterapeuta zatrudniony na prośbę Nairo Quintany oraz dwaj nowi trenerzy: Flavien Soenen z damskiej drużyny FDJ, który będzie odpowiedzialny za treningi pod kątem klasyfikacji generalnej i jazdy na czas, oraz pracujący ze sprinterami Kévin Rinaldi (transfer z Delko Marseille).

Nairo Quintana wciąż nie spełnił największego celu, jaki przyświeca jego kolarskiej karierze, czyli zwycięstwa w Tour de France. Legendarny szef jego poprzedniego zespołu Movistar, Eusebio Unzué, twierdzi, że już nigdy więcej nie wygra on trzytygodniowego wyścigu. Czy intuicja Hiszpana, który na kolarstwie zjadł zęby, podpowiada mu słusznie, to okaże się za kilka lat. W tym momencie bardzo interesujące jest jednak to, jaki poziom będzie prezentował zbliżający się do trzydziestki Kolumbijczyk w zespole po pierwsze, korzennie francuskim; po drugie, choć solidnym i posiadającym budżet zbliżony do ekip World Tour, to jednak drugiej dywizji; i wreszcie po trzecie, z mniejszą liczbą super domestiques niż miało to miejsce w „The Blues”.

Szef Arkéa-Samsic Emanuel Hubert, który w latach dziewięćdziesiątych zaliczył krótką przygodę z profesjonalnym kolarstwem, deklaruje, że tacy zawodnicy jak Warren Barguil, brat Nairo – Dayer, Diego Rosa, Winner Anacona czy młody i dobrze zapowiadający się Elie Gesbert będą w stanie wydatnie pomóc swojemu liderowi, by wreszcie spełnił swoje sueño amarillo. Niemal samoistnie nasuwa się jednak pytanie, czy „Wa-Wa”, który z różnych względów nie wrócił do formy z 2017 roku, kiedy to wygrał w Tour de France dwa etapy i klasyfikację górską, będzie w stanie w pełni poświęcić swoje ambicje dla kolumbijskiego kolegi.

Inny znak zapytania stanowi zaś osoba Nacera Bouhanniego. Według Emanuela Huberta jego zaletą jest fakt, że jako sprinter nie potrzebuje tak zorganizowanego pociągu jak André Greipel, a liczba zwycięstw mówi o posiadanej przez niego klasie sama za siebie. Problem jednak w tym, że Bouhanni ostatni raz uniósł ręce w geście triumfu w 2018 roku, kiedy to wygrał szósty etap hiszpańskiej Vuelty. Później zmagał się z chorobami, kontuzjami i… sztabem szkoleniowym Cofidisu, z którym wchodził w komunikacyjne konflikty. Istnieje zatem coś, co łączy Nairo Quintanę i Nacera Bouhanniego, a mianowicie, chęć odbudowania morale i powrotu do najwyższej dyspozycji. Czy drużyna Arkéa-Samsic będzie w stanie im to zapewnić, pozostaje pytaniem otwartym.

Zakup nowych zawodników, wzmocnienia sztabu i zwiększenie budżetu to jednak nie wszystkie elementy składające się na postęp, jaki staje się udziałem nowej drużyny Łukasza Owsiana. Zmieniono bowiem dostarczyciela sprzętu – z marki BH na Canyon, co musi podobać się Nairo Quintanie, który właśnie na maszynie tego niemieckiego producenta odniósł największe sukcesy w swojej karierze. Zarówno weteran w Arkéa-Samsic Florian Vachon, jak i nowo pozyskany Daniel McLay uważają, że zmiana rowerów to jeden z najbardziej widocznych symboli rozwoju drużyny. Vachon powiedział w rozmowie z magazynem „Procycling”, że poprzednie rowery nie były złe, ale po prostu nieprzystające do poziomu reprezentowanego przez zespół. Ponadto na nowo zaprojektowano stroje, które nie tylko zmieniły barwy na rzucające się w oczy, ale również stały się wygodniejsze i bardziej aerodynamiczne.

W takim anturażu nowy rozdział w swojej karierze rozpocznie jeszcze 29-letni, chociaż trzydziestka stuknie mu już 24 lutego, Łukasz Owsian – brązowy medalista mistrzostw Polski z 2018 roku, a wcześniej odnoszący sukcesy na polskiej arenie, gdzie zwyciężał między innymi w Grodach Piastowskich. W wywiadzie udzielonym naszemu portalowi powiedział, że organizacja w drużynie Arkéa-Samsic nie odstaje od tej, jakiej doświadczył w worldtourowym CCC. Nairo Quintanę odebrał jako sympatycznego wbrew powszechnym opiniom kolarza i człowieka, a o swojej roli w zespole nie wie jeszcze zbyt wiele. Możemy jednak przypuszczać, że będzie głównie pomocnikiem – ciekawe tylko, czy takim wykonującym pracę we wczesnych fazach wyścigów, czy tym, który opiekuje się liderami w ich kluczowych momentach. Liczmy też na to, że w związku z tym, iż Arkéa-Samsic nie jest potentatem światowego peletonu jak Ineos czy Jumbo-Visma, „Łysy” znany z wytrzymałości i umiejętności all-roundera, otrzyma kiedyś swoją szansę. Tymczasem jednak debiutanckiego wyścigu Trofeo Serra de Tramuntana z cyklu Challenge Mallorca nie ukończył z powodu kraksy.

Pierwszym wyścigiem rangi World Tour, w którym w bieżącym sezonie wystartują podopieczni Emanuela Huberta będzie otwierający wiosenną kampanię klasyków Omloop Het Nieuwsblad (29 lutego). Wyścigi jednodniowe będą dla potrzebującej gromadzenia punktów do rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Arkei-Samsic równie ważne jak etapówki. Jeśli tylko mechanizm zaprojektowany przez francuski team zadziała, będziemy mieli do czynienia z kolejną rosnącą siłą w światowym peletonie, która w przyszłym roku być może pójdzie w ślady Cofidisu.

mwisniewska92 

Poprzedni artykułWomen’s Cadel Evans Great Ocean Race: Liane Lippert pokonuje rywalki
Następny artykułMiguel Eduardo Florez: „Myślałem, że już po wszystkim”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments