Fot. Młoda Photography / naszosie.pl

Łukasz Owsian już jutro zaliczy swój pierwszy występ w barwach Arkei Samsic. Kilka dni przed debiutem w nowych barwach skontaktowaliśmy się z nim, by dowiedzieć się, jak wyglądają jego plany na najbliższe tygodnie.

W zeszłym sezonie Polak był zawodnikiem CCC Team, dla którego był to pierwszy rok w World Tourze. Dzięki temu miał okazję wziąć udział w kilku wyścigach należących do najwyższej dywizji – m.in w Giro d’Italia i Il Lombardia. Jednak na początku października okazało się, że po ośmiu sezonach opuści pomarańczowe szeregi.

Czułem że potrzebuję zmiany. Oczywiście decyzja nie była łatwa, ponieważ w barwach CCC jeździłem od początku swojej kariery, ale uznałem, że muszę to zrobić. Zmiana zespołu wiąże się też z dodatkową motywacją, która pomoże mi w dalszym rozwoju. Poza tym tu, podobnie jak w ekipie “Pomarańczowych” również będę miał okazję jeździć razem ze wspaniałymi zawodnikami – mamy w swoim składzie m.in Warrena Barguila i Nairo Quintanę. Mam nadzieję, że będę mógł im pomóc podczas najważniejszych wyścigów

– uzasadnił w rozmowie z nami swoją decyzję sprzed kilku miesięcy. 

Rzeczywiście, choć Arkea jeździ w dywizji prokontynentalnej, to jej skład może imponować. W końcu obok Quintany i Barguilla – zawodników, którzy w zeszłym sezonie łącznie trzykrotnie meldowali się w czołowej “10” wielkich tourów, jest jeszcze kilku niezłych górali i Nacer Bouhanni – sprinter, który kilka lat temu należał do ścisłej światowej czołówki, a teraz chce wrócić do dawnej formy. Według Owsiana jego nowa ekipa równie dobrze radzi sobie w kwestiach organizacyjnych.

Choć Arkea nie jest drużyną z pierwszej dywizji, to stoi na bardzo wysokim poziomie zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Moim zdaniem ciężko powiedzieć, by w czymkolwiek ustępowała drużynom worldtourowym – my, zawodnicy dostajemy wszystko czego tylko potrzebujemy

– mówił.

Oczywiście to, że standardy organizacyjne, w których porusza się 29-latek, nie uległy dużym zmianom, nie oznacza, że jego treningi przedsezonowe wyglądały tak samo, jak w zeszłym roku. 

Sposób w jaki przygotowywałem się do sezonu trochę różni się od tego, co robiłem w poprzednich latach. Mam nowego trenera, więc pewnej zmianie uległa część wykonywanych przeze mnie jednostek treningowych. Myślę że w ciągu ostatnich kilku miesięcy wykonaliśmy kawał dobrej roboty, więc z optymizmem podchodzę do swoich pierwszych startów w Arkei

– powiedział.

Dużą część treningów jedyny Polak w dywizji prokontynentalnej odbywał podczas zgrupowań. Na jednym z nich miał okazję poznać Nairo Quintanę. Kolumbijczyk zrobił na nim duże wrażenie – zarówno jako kolarz, jak i jako osoba.

Quintana to bardzo sympatyczny człowiek. Poznałem go krótko przed nowym rokiem, podczas zgrupowania. Było to dla mnie bardzo przyjemne doświadczenie. Teraz jednak nie trenuje z nami – w tym miesiącu, jak co roku, pojechał do domu, do Kolumbii i to właśnie tam kontynuuje swoje przygotowania do sezonu. Mimo to spędziliśmy razem trochę czasu, więc zdążyłem go nieźle poznać. Niektórzy mówią, że Nairo w ogóle się nie uśmiecha, ale to nieprawda. Tak naprawdę potrafi być bardzo zabawny. Być może podczas wyścigów wygląda na ponuraka, ale tak naprawdę on jest po prostu wtedy bardzo skupiony

– powiedział.

Oczywiście Quintana nie jest jedynym nowym zespołowym kolegą wychowanka Pacificu Toruń. Kadra Arkei liczy sobie 28 kolarzy – najwięcej w całej dywizji prokontynentalnej. Na szczęście większość z nich potrafi porozumiewać się po angielsku, więc nasz rodak nie ma większych problemów z odnalezieniem się w zespole.

Jestem zadowolony z tego, jak przebiega moja aklimatyzacja. Czuję, że coraz lepiej odnajduję się w nowym zespole. Oczywiście nieco przeszkadza mi bariera językowa, ponieważ przyszedłem do Arkei nie znając francuskiego, ale nie jest to duży problem. Na szczęście większość kolarzy i członków obsługi mówi po angielsku, więc spokojnie jesteśmy się w stanie dogadać. Jednak mimo to zamierzam nadrobić zaległości językowe, ponieważ wierzę, że to może ułatwić moją komunikację z zespołem podczas wyścigów

– zapowiedział.

Dobra atmosfera w ekipie może mieć duży wpływ na jej wyniki w tym sezonie. Zainaugurowała go dziś wyścigiem Trofeo Ses Salines, który jest pierwszą częścią cyklu Mallorca Challenge. Niezłe 8. miejsce zajął tam Nacer Bouhanni. Natomiast już jutro odbędzie się kolejna odsłona ścigania na największej wyspie Balearów – Lloseta – Andratx.

Tym razem trasa będzie odpowiadać zdecydowanie bardziej góralom niż sprinterom, więc swoją szansę na osiągnięcie dobrego wyniku dostanie pewnie Diego Rosa. Owsian, który tym wyścigiem rozpocznie swoją przygodę z Arkeą, będzie starał mu się w tym pomóc, choć jeszcze nie do końca wie, jak będzie wyglądała jego rola.

Na pewno będę starał się zrobić wszystko, by pomóc drużynie w osiągnięciu jak najlepszych rezultatów. Być może będę łapał się w odjazdy, a może moim zadaniem będzie czekanie do samego końca razem z naszymi liderami. Szczerze mówiąc jeszcze tego nie wiem – odpowiedź poznam na odprawie przed wyścigiem

– powiedział.

Kolejnymi imprezami Mallorca Challenge będą Trofeo Tremuntana i Trofeo Playa de Palma. Cała zabawa zakończy się 2 lutego, co jednak nie oznacza, że Owsian będzie mógł wtedy opuścić Hiszpanię. Po prostu przeniesie się z wyspy na kontynentalną część największego państwa Półwyspu Iberyjskiego.

Po zakończeniu startów na Majorce zostanę w Hiszpanii. Najpierw wezmę udział w dwudniowym Vuelta Ciclista a la Región de Murcia, a dzień później przeniosę się na południe by stanąć na starcie Clasica de Almeria. Początkowo miałem wystartować w Tour of Oman, ale niestety wyścig został odwołany, więc musiałem zmienić plany

– zakończył Polak.

Niestety nie wiadomo jeszcze, jak będą wyglądały jego plany na dalszą część sezonu, jednak  niezależnie od tego, gdzie ostatecznie będziemy mogli go zobaczyć, trzymamy kciuki, by ten rok był dla niego jeszcze bardziej udany niż poprzedni.

 

Poprzedni artykułOsiem zespołów World Touru na liście startowej Tour of the Alps 2020
Następny artykułTour of Oman możliwy w marcu bieżącego roku
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments