fot. Team Ineos

Zwycięzca Giro d’Italia 2019 Richard Carapaz opowiedział w wywiadzie udzielonym mediom Teamu Ineos o celach na ten sezon oraz zdradził, w jakim wyścigu przypnie numer startowy do koszulki po raz pierwszy.

W nieco kurtuazyjnej wypowiedzi Carapaz przyznał, że podpisanie kontraktu z drużyną Dave’a Brailsforda jest spełnieniem jego wieloletnich marzeń. Ta sytuacja cieszy go tym bardziej, że zasilił ją nie jako żółtodziób, a zwycięzca wielkiego touru.

– Jestem bardzo szczęśliwy. To jest coś, o czym myślałem od wielu lat, a teraz doświadczam tego z pierwszej ręki. To wspaniałe uczucie. Zamierzam dać z siebie wszystko, ponieważ jestem w dobrej formie i przede wszystkim nie czuję się jak outsider.

Niedawno drużyna Ineos poinformowała o tym, kto będzie pełnił rolę jej lidera/liderów w Giro d’Italia i Tour de France. We Włoszech przypadnie to Carapazowi, obrońcy tytułu, zaś we Francji Eganowi Bernalowi, Geraintowi Thomasowi i Chrisowi Froome’owi. Z wypowiedzi Ekwadorczyka wynika jednak, że jest on przymierzany do składu na Wielką Pętlę – najpewniej jako pomocnik.

– Jeśli idzie o moje cele na ten sezon, to chciałbym wraz z moimi kolegami wygrać Giro d’Italia i Tour de France. W poprzednich latach nie miałem szansy wystartowania w Tourze, więc myślę, że nadszedł teraz na to czas. Myślę, że jestem w najlepszej z możliwych drużyn, by tego dokonać.

Osobiście Carapaz chce powalczyć o obronę tytułu w Giro d’Italia.

– Czerpałem wiele radości ze zwycięstwa w Giro, dlatego chciałbym tam wrócić. Jestem bardziej dojrzały, zarówno w sensie sportowym, jak i mentalnym, więc będzie to stanowiło moją przewagę. Wiem, na czym polega ten wyścig i mam nadzieję, że będę w stanie powtórzyć ten sukces.

Dla takich państw jak Kolumbia czy Ekwador, zmagających się z biedą i wewnętrznymi konfliktami, ogromne sukcesy sportowców stanowią pokrzepienie i silny powód do dumy. Tak jest w przypadku Bernala – pierwszego kolumbijskiego zwycięzcy Tour de France – oraz Carapaza, dziewiczego triumfatora Giro z Ekwadoru. O skutkach tej sytuacji kolarz Ineos także opowiedział w niniejszym wywiadzie.

– Dla mojego kraju był to jeden z najbardziej znaczących sukcesów. Od tego czasu moje życie bardzo się zmieniło, jestem teraz bardziej wpływową osobą. Ale z każdym dniem uczyłem się także bardzo przydatnych rzeczy dla mnie osobiście, a konkretnie tych dotyczących rozwoju w dyscyplinie sportu, którą kocham.

Richard Carapaz zainauguruje sezon w wyścigu Tour Colombia. To kraj sąsiadujący z jego rodzinnym Ekwadorem i zarazem zbliżony kulturowo. Ponadto to właśnie z Kolumbii pochodzi wielu jego przyjaciół, w tym Egan Bernal. Wszystko to stanowi dla niego wielką motywację, by pokazać się tam z jak najlepszej strony.

– To, że mogę wrócić do Kolumbii jest dla mnie bardzo pozytywne. Byłem tam kilka razy i myślę, że teraz jest ku temu idealna okazja, ponieważ Egan [Bernal] jest zwycięzcą Tour de France, a ja jestem triumfatorem Giro d’Italia. Chcemy więc pokazać się w Tour Colombia z jak najlepszej strony. Egan i ja znamy się od wielu lat i znajdujemy się w bardzo dobrej relacji

– zakończył Carapaz.

Richard Carapaz ma 26 lat. Przed zdobyciem Trofeo Senza Fine nie miał zbyt wielu wielkich sukcesów na koncie, chociaż czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Giro 2018 oraz wygrana etapowa dawały nadzieję na coś znaczącego w przyszłości. Jeśli tylko Ekwadorczyk będzie w stanie podtrzymać wysoką dyspozycję do lipca, to jego obecność w składzie Ineos może uczynić go na francuskich szosach istnym dream teamem.

Poprzedni artykułMauro Vegni przestrzega swoje rodzime zespoły
Następny artykułEgan Bernal: „W tym roku po raz kolejny skupię się na Tour de France”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments