Przyszłość kolumbijskiego kolarza w ostatnich miesiącach była pewną niewiadomą. Było to pokłosie konfliktu, jaki zawiązał się pomiędzy drużyną kierowaną przez Eusebio Unzué, a kolarskim superagentem Giuseppe Acquardo.
Podczas prezentacji hiszpańskiej ekipy w składzie znalazł się zwycięzca Paryż-Nicea z 2014 roku. Carlos Betancur dał się poznać kibicom, zwłaszcza polskim podczas wyścigu Giro d’Italia w 2013 roku, gdy wygrał on klasyfikację młodzieżową tuż przed Rafałem Majką. W następnym sezonie po triumfie w „wyścigu ku słońcu” Kolumbijczyk przez długi okres czasu miał znaczące problemy. Tęsknota za rodziną spowodowała depresję i drastyczny spadek motywacji, a sam Betancur znacząco przybrał na wadze będąc przez pewien czas obiektem drwin w mediach społecznościowych.
Po przyjściu do ekipy Movistaru w 2016 roku popularny „Bananito” stopniowo się odbudowywał. Nie nawiązał już nigdy do swoich najlepszych wyników z czasów, gdy występował w barwach AG2R La Mondiale, ale miał on na swoim kilka ciekawych rezultatów w minionym sezonie. Zajął ósme miejsce w „generalce” Tour de Suisse, wygrał hiszpański wyścig Klasika Primavera de Amorebieta oraz był czternasty na Mistrzostwach Świata w Yorkshire.
Decyzja o przedłużeniu z nim kontraktu o rok wydaje się więc naturalna. Problemem w szybkim uzgodnieniu warunków umowy był menedżer zawodnika Giuseppe Acquadro, który reprezentuje interesy między innymi Richarda Carapaza oraz Andreya Amadora. Zespół Eusebio Unzué jest z nim w konflikcie po tym, jak mimo podpisania wstępnej umowy przez Amadora w lipcu bieżącego roku chce on się przenieść do Team INEOS. Sytuacja Kostarykanina jest nadal nierozstrzygnięta. Mimo tego Carlos Betancur będzie mógł nadal ścigać się w środowisku, które z pewnością mu służy.