Co by nie mówić, Mikel Landa nie jest zawodnikiem, który ma najwięcej szczęścia w peletonie. Wiele wskazuje na to, że Bask w ekipie Bahrain – McLaren nie może liczyć na pozycję absolutnego lidera.
W ostatnich latach Mikel Landa bronił barw trzech zespołów ze światowej czołówki – Astany, Team Sky oraz Movistaru. W każdej z drużyn Bask był „jedynie” drugim bądź trzecim z liderów, który nigdy nie miał ustawionego całego zespołu pod siebie. To bardzo nie podobało się 30-letniemu zawodnikowi, który chciał w końcu zostać numerem 1.
Niestety wygląda na to, że w ekipie Bahrain – McLaren Landzie przyjdzie ponownie dzielić się rolą lidera. Choć znakomity góral jest pewny swego, o czym przyznał na zgrupowaniu z nowymi kolegami, bardzo podobny plan ma Wout Poels, który z tego samego powodu co Landa uciekł z zespołu Ineos.
Oferta od Bahrain – McLaren była idealna. Zespół zawsze jedzie na jednego lidera, a wszyscy pozostali na niego pracują. Poczucie tego wsparcia jest bardzo istotne. Dodatkowo pomocnicy doskonale znają swoje zadania, a to także ma znaczenie
– powiedział Landa.
Choć Poels nie przyznał otwarcie, że nie ma zamiaru pomagać Landzie, można to wyczytać pomiędzy wierszami.
Plan jest taki, byśmy obaj wystartowali w Tour de France. Kiedy rozmawiałem z Mikelem, ten przyznał, że przez cały sezon chce jeździć na siebie. Ja także przyszedłem tu, by szukać szans dla siebie. Najważniejsze będzie dla mnie zwycięstwo w Wielkim Tourze – raczej etapowe, lecz walki w generalce też nie wykluczam. Najbardziej byłbym zadowolony z sukcesu w Tour de France
– dodał Holender.
Jak z całym zamieszaniem poradzi sobie Brent Copeland? Trudno powiedzieć. Wszystko prawdopodobnie wyjdzie w praniu w zbliżającym się sezonie.