Organizatorzy wyścigu Cadel Evans Great Ocean Road Race poinformowali, że obronę tytułu podejmą zarówno Elia Viviani (od przyszłego roku Cofidis), jak i Arlenis Sierra (Astana). Jeśli by im się to udało, byliby pierwszymi w historii, bowiem jeszcze nikomu nie udało się zwyciężyć w tej imprezie dwa razy z rzędu.
Arlenis Sierra wygrała tegoroczną edycję wyścigu Cadel Evans Great Ocean Road Race po solowej akcji. W kolejnej edycji, która odbędzie się 1 lutego, ponownie stanie na starcie wraz ze swoimi koleżankami z drużyny Astana. Nie zabraknie również Elii Vivianiego, który przed jedenastoma miesiącami pokonał Caleba Ewana (Lotto-Soudal) i Daryla Impeya (Mitchelton-Scott).
– Bardzo się cieszę, że wrócę do Geelong, ponieważ uwielbiam to miejsce. Dobrze jeździ mi się tam na rowerze, a po treningu mogę się zrelaksować nad morzem. Przez cały tydzień panuje tam świetna atmosfera. Ponadto bardzo mi ten wyścig odpowiada. Jest trudny, ale niezbyt trudny i często finiszuje zredukowany peleton, co lubię. W 2019 roku moja drużyna była bardzo mocna, kontrolowała wyścigu od początku, kasowała wszystkie ataki, a na końcu znakomicie mnie rozprowadziła
– powiedział Elia Viviani.
Wszystko wskazuje na to, że obecny mistrz Europy ponownie będzie musiał zmierzyć się przede wszystkim z faworytem miejscowych kibiców – Australijczykiem Calebem Ewanem. Ostatnio rywalizował przeciwko niemu w torowej sześciodniówce w Londynie, w której wraz z Simone Consonnim odniósł zwycięstwo.
– Caleb był w tegorocznym Tour de France najlepszym sprinterem – był tam bardzo silny. Od stycznia spotykaliśmy się wiele razy i za każdym razem ścigaliśmy się do samej kreski. Pomimo że jest młody, można go zaliczyć do najlepszych sprinterów na świecie. Bitwa będzie kontynuowana od stycznia, ale fajnie było go zobaczyć także w London Six Day
– dodał Włoch.
Elia Viviani będzie ścigał się od przyszłego sezonu w barwach francuskiej drużyny Cofidis, co oznacza, że rozstaje się z zespołem Patricka Lefevere’a, w barwach którego odniósł największe sukcesy w karierze. Cofidis będzie drużyną World Tour i Viviani ma nadzieję, że ich współpraca będzie niemniej efektywna. Celem na początek nowego roku jest powrót z południowej półkuli z przynajmniej jednym-dwoma zwycięstwami – tak, aby europejski sezon startów zacząć z dozą motywacji.
Być może zobaczymy Elię Vivianiego także w wyścigu Tour Down Under, inaugurującym kalendarz World Tour (21-26 stycznia).