Fot. Robert Rapsiewicz

Polskie kolarki zakończyły już swój udział w 7. Światowych Igrzyskach Wojskowych. Ze swojego występu mogą być bardzo zadowolone, bo do kraju wróciły z dwoma medalami.

Najpierw jako druga na metę wyścigu ze startu wspólnego wjechała Katarzyna Pawłowska, a chwilę później okazało się, że z medalem do kraju wrócą także pozostałe członkinie naszej kadry, ponieważ reprezentacja Polski w klasyfikacji drużynowej zajęła drugie miejsce. O sukcesie swoim i koleżanek opowiedziała nam jedna z medalistek – Edyta Jasińska z zespołu Romet Factory Team:

„O tym, że wystartuję w igrzyskach wojskowych wiedziałam już od kwietnia, ale powiem szczerze, że nie wiedziałam do końca, czego mogę się spodziewać. Okazało się, że organizacja stała na najwyższym poziomie, w niektórych elementach przerastającej nawet Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Było tam wszystko – pożegnanie na Lotnisku Wojskowym, lot czarterem, jednolite stroje, dopasowane do międzynarodowych gustów jedzenie oraz mnóstwo znajomych twarzy z Rio. Świetna była także atmosfera panująca w naszej ekipie i to z pewnością również miało olbrzymi wpływ na wynik jaki osiągnęłyśmy.”

Jasińska powiedziała także o tym, jakie zadania przyszło jej wykonywać w czasie wyścigów.

„Sam wyścig był płaski, techniczny, szybki i agresywny, czyli taki jak lubię. Moim zadaniem była pomoc Kasi Pawłowskiej i Adze Skalniak, ale też miałam próbować załapać się w jakiś odjazd. Poza naszą trójką w wyścigu wzięła udział także młoda i bardzo utalentowana Justyna Kaczkowska, która na tego typu trasie bywa bardzo niebezpieczna dla rywalek. Wszystko ułożyło się po naszej myśli i najpierw dowiedziałyśmy się o indywidualnym sukcesie Kasi, a później także o srebrnym medalu w drużynie. Dostarczyło mi to całą masę pozytywnych emocji.”

31-letnia zawodniczka chwali także swój rower, który jej zdaniem świetnie spisał się podczas zawodów.

„Jestem bardzo zadowolona z tego, jak spisywał się mój Romet Huragan. W czasie wyścigu nie miałam żadnej awarii, pomimo ciągłego zamieszania w peletonie. Świetnie radził sobie z przyspieszeniam i w czasie moich skoków genialnie transferował moją moc na koła, co pozwoliło mi na osiągnięcie naprawdę wysokiej prędkości! Wyróżniał się nawet na tle marek często spotykanych w teamach zagranicznych – o mój rower pytało wielu uczestników wyścigu, co było całkiem przyjemne.”

Warto zaznaczyć że to nie jest jej pierwszy sukces w tym sezonie. Wcześniej osiąnęła spore sukcesy w kolarstwie torowym, natomiast na szosie zdobyła złoty medal Górskich Mistrzostw Polski w kategorii wojskowej, zajęła trzecie miejsce w Ślężańskim Mnichu i była druga w klasyku w Miękini. Jednak miejmy nadzieję, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, a jej półka z trofeami powiększy się w najbliższym czasie o kolejne puchary.

Poprzedni artykułMadrazo zostaje w drużynie Burgos-BH
Następny artykułGiro i Tour 2020 czyli kapitalne trasy wielkich wyścigów
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments