Tour of Guangxi 2019: Królewski etap i koszulka lidera dla Enrica Masa

Zwycięstwem Enrica Masa (Deceuninck – Quick Step) zakończył się królewski, czwarty etap Tour of Guangxi. Hiszpan został też nowym liderem imprezy.

Czwarty etap wyścigu dookoła jednej z autonomicznych prefektur w Chinach liczył nieco ponad 160 kilometrów i prowadził do jednej z najpiękniej położonych świątyń w regionie – Nongla. Ostatnie 5 kilometrów etapu bardzo mocno pięły się pod górę ze średnim nachyleniem około 10%. Oznaczało to, że do gry wejdą zawodnicy dobrze czujący się w wyścigach klasycznych.

Dość szybko po starcie w Nanning od peletonu oderwała się grupka w składzie Ryan Mullen (Trek – Segafredo), Meiyin Wang (Bahrain – Merida) oraz Hamish Schreurs (Israel Cycling Academy). Choć początkowo peleton nie chciał im pozwolić na daleki odjazd, ostatecznie w okolicach strefy bufetu maksymalna różnica między odjazdem, a peletonem wyniosła 4 minuty i 15 sekund.

Jednocześnie z tyłu sytuację cały czas kontrolowały najsilniejsze zespoły w stawce. Mowa tutaj o EF Education First, BORA – hansgrohe, Astana, Deceuninck – Quick Step oraz Wanty – Groupe Gobert.

Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy na samotny atak około 60 kilometrów przed kreską zdecydował się Ryan Mullen. Irlandczyk jadąc samotnie zaczął bowiem powiększać przewagę, która wynosiła momentami nawet ponad 5 minut. To oznaczało, że grupa zasadnicza musi się sprężyć, by kolarz Trek – Segafredo nie odniósł niespodziewanego zwycięstwa.

Na kolejnych kilometrach, mimo mocnej jazdy, Mullen tracił swoją przewagę. Rozpędzający się peleton, już na 25 kilometrów przed kreską miał jedynie 1’45” straty do uciekiniera, wcześniej wchłaniając dwójkę jego towarzyszy.

Ostatecznie brawurowa akcja Irlandczyka zakończyła się 17 kilometrów przed metą. To oznaczało, że do walki na ostatnich kilometrach wejdą dziś faworyci do zwycięstwa w całym wyścigu. W peletonie było więc czuć duże napięcie, tym bardziej, że pogoda zaczynała się nieco psuć.

Jak można było się spodziewać, 5 kilometrów przed metą rozpoczęła się prawdziwa rzeź. Mordercze tempo narzucili bowiem kolarze UAE Team Emirates, którzy od razu rozerwali stawkę. Po nich rządy przejęła z kolei Astana, która jeszcze podkręciła tempo, uszczuplając grupę do granic możliwości wraz z pomocą Deceuninck – Quick Step.

3 kilometry przed metą doczekaliśmy się pierwszego ataku. Na dość ciekawą akcję zdecydował się Remi Cavagna (Deceuninck – Quick Step), który wymusił pogoń na innych zespołach. Sytuacja ta najbardziej podrażniła ekipę Wanty – Groupe Gobert, która wzięła się za dyktowanie tempa. Wówczas w peletonie znajdowało się około 20 kolarzy, a swoje problemy miał już nawet Matteo Trentin (Mitchelton – Scott).

Kiedy grupa zasadnicza wjechała na ostatni, trudny kilometr, za pracę wziął się Tomasz Marczyński (Lotto Soudal). Nie trwała ona jednak długo, gdyż na atak zdecydował się Daniel Felipe Martinez (EF Education First), za którym ruszyli Antwan Tolhoek (Jumbo – Visma) i Enric Mas (Deceuninck – Quick Step). Wszystko wskazywało więc, że to w tej trójce zawodników znajduje się etapowy zwycięzca i nowy lider wyścigu.

Ostatecznie, po bardzo ciężkim finiszu na wymęczenie najlepszy okazał się Mas, który o kilka metrów pokonał Martineza. Trzeci na metę wjechał za to Diego Rosa (Ineos), który zdołał prześcignąć słabnącego Tolhoeka. Dzisiejszy triumfator został też nowym liderem imprezy z dużymi szansami na zwycięstwo w całej imprezie.

Wyniki czwartego etapu:

Klasyfikacja generalna po czwartym etapie: