Po Haroldzie Tejadzie i Vadimie Pronskyim Astana zakontraktowała kolejnego młodego zawodnika – Aleksandra Vlasova, dotychczas reprezentującego Gazprom Rusvelo.

Z rosyjską grupą łączył go wprawdzie jeszcze roczny kontrakt, ale dla Kazachów nie stanowiło to większego problemu.

Wiedząc o wiążącym go kontrakcie, postanowiliśmy spotkać się z jego dotychczasowym pracodawcą. Zapytaliśmy się czy, ze względu na przyszłość chłopaka, zgodziliby się na transfer. Zgodzili się. Jestem im wdzięczny, że okazali zrozumienie. Szczególne Renatowi Khamidulinowi – dyrektorowi generalnemu Gazpromu, który mocno wspierał całą operację

– mówił Aleksandar Vinokourov.

Vlasov reprezentował rosyjską ekipę przez dwa ostatnie lata. Już w pierwszym roku startów zdarzało mu się zaliczać przyzwoite rezultaty, jak na przykład 3. miejsce w Sibiu Tour- (przed Amaro Antunesem z CCC), jednak wtedy skupiał się raczej na walce w kategorii u23. I już tu miał na swoim koncie mnóstwo sukcesów. Najpierw wygrał Baby Giro, a później był czwarty w Tour de l’Avenir. W trwającym sezonie ściga się już tylko z zawodnikami elity. Z bardzo dobrym skutkiem.

Był już na podium dwóch wyścigów wieloetapowych – Tour of Slovenia i Vuelta Asturias, a gdy brał udział w Tour de Pologne, był uczestnikiem wyścigu z największą ilością miejsc w dziesiątce w trwającym sezonie. Niestety wyścig w Polsce, który zresztą musiał zakończyć przedwcześnie z powodu choroby, był jego jedynym w tym sezonie startem w wyścigu wieloetapowym należącym do World Touru. Dlatego ciężko stwierdzić na co tak naprawdę stać Rosjanina.

Jednak szefowie Astany nie mają wątpliwości:

Aleksandr jest młody i ambitny. W dodatku ma niesamowity talent, obok którego ciężko przejść obojętnie. W Gazpromie wiele się nauczył i teraz jest w stanie przeciwstawić się wielu renomowanym rywalom. Jego przejście do World Touru jest logicznym krokiem. Tylko tu ma szanse na osiągnięcie tego, o czym marzy każdy kolarz.

A o czym marzy Vlasov? Gdy spotkaliśmy się z nim podczas Tour de Pologne, postawił sprawę jasno:

Moim marzeniem jest dobry występ w Wielkim Tourze. Jestem pewien, że już wkrótce będę w stanie skończyć któryś w czołowej „10”. Moje ambicje sięgają jednak wyżej- chciałbym stanąć kiedyś na podium jednego z nich.

Czy Rosjanin spełni marzenia? Tego jeszcze nie wiemy. Natomiast z pewnością ten ruch mocno go do tego przybliżył.

Poprzedni artykułSzymon Sajnok: „Dziś mogłem dać z siebie wszystko”
Następny artykułFabio Jakobsen: „Wygrana na Vuelcie w koszulce mistrza kraju jest niesamowita”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments