Przerwa i dziura w naszych sercach po Tour de France nigdy nie trwa długo. Tak samo jest i tym razem. Już w sobotę rozpoczniemy bowiem ściganie w Tour de Pologne! Kto nie może się doczekać? Na pewno kibice z południowej Polski!

Wokół naszego najbardziej rozpoznawalnego i najsilniejszego wyścigu, tworzonego przez Czesława Langa i jego współpracowników, w ostatnim czasie zbudowano całą polityczno-finansową otoczkę, która rozgrzewa kibiców praktycznie w całym kraju. O TdP mówi się zarówno bardzo dobrze, jak i bardzo źle. Z jednej strony jest to bowiem impreza o niewyobrażanych dla naszego kraju zasięgach. Z drugiej od kilku lat wydaje się, że chodzi w niej tylko o pieniądze (finisze w Katowicach, nazywanie podjazdów nazwami sponsorów itp). Cóż, dla malkontentów nie mamy dobrych informacji – plan finansowy Lang Teamu sprawdza się doskonale, a wyścig znów rozegra się w południowych częściach kraju.

W tym miejscu wszelkie polemiki warto zostawić za sobą. O plusach i minusach trasy w znaczeniu kibicowsko-turystycznym moglibyśmy dywagować przez godziny, dni, tygodnie. Trzeba jednak pamiętać, że dla organizatorów nie jest to sztuka dla sztuki, ale flagowy produkt, który ma przynieść odpowiednie zyski.

Przejdźmy więc do trasy z punktu widzenia czysto sportowego. Cóż, w porównaniu z ubiegłym rokiem zmieniło się bardzo wiele… no dobrze, prawie nic. Zasadniczo najważniejsze wydaje się być zastąpienie etapu (bądź co bądź trudnego) do Szczyrku odcinkiem kończącym się podjazdem pod Kocierz, ale o tym za chwilę.

  1. etap, Kraków – Kraków, 132,3 km

Podobnie jak przed rokiem, na początku wyścigu do głosu powinni dojść sprinterzy. W ubiegłym roku, na bliźniaczym odcinku najlepszy okazał się Pascal Ackermann i kto wie, być może i tym razem skończy się to podobnie. Pytanie tylko, czy na czele peletonu przez 80% rywalizacji jechał będzie Cesare Benedetti.

2. etap, Tarnowskie Góry – Katowice, 152,7 km

Czym byłby wyścig Tour de Pologne bez finiszu w „świątyni sprintu”, w której mocni sprinterzy wygrywali tylko na początku swoich karier? Cóż, będąc nieco uszczypliwym, chciałoby się powiedzieć, jaki kraj, takie Pola Elizejskie. Tak czy inaczej, drugiego dnia rywalizacji możemy spodziewać się widowiskowego finiszu pod „Spodkiem”, czyli przepięknym symbolem komunizmu. Swoją drogą, ciekawe czy kiedyś doczekamy się sprintu pod „superjednostką”.

3. etap, Stadion Śląski – Zabrze, 150,5 km

Trzeci dzień rywalizacji stanie pod znakiem koneksji piłkarskich. Z jednej strony „Kocioł Czarownic” i Chorzów, który prawdopodobnie zniknie z futbolowej mapy kraju, a z drugiej stadion Górnika Zabrze, który rokrocznie wypuszcza na szerokie wody co najmniej jednego bardzo solidnego zawodnika młodego pokolenia. Co z tym wspólnego mają kolarze? Zasadniczo… nic. Wiemy jednak, że końcówka będzie ciekawa, bo sprinterzy będą mieli ostatnią prawdziwą szansę dla siebie.

4. etap, Jaworzno – Kocierz, 173,3 km

Zaczynamy walkę w górach… no dobrze, w pagórkach, ale to już coś! Tym razem zamiast Salmopolu, Kubalonki i Orlego Gniazda kolarzom przyjdzie zmierzyć się z podjazdami pod Kocierz i Wielką Puszczę. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że będzie łatwiej, lecz swoje może zrobić ostatnia wspinaczka ulicą Widokową, która, według różnych źródeł, liczy sobie od 1,3 do 1,4 kilometra o średnim nachyleniu około 12%. Znów czeka nas więc walka o sekundy.

5. etap, Kopalnia Soli „Wieliczka” – Bielsko Biała, 153,8 km

Cóż, wracamy na przetarte przed rokiem szlaki. Finisz w Bielsku-Białej ma jednak swój klimat. Ponownie będziemy bowiem świadkami bardzo ciekawej końcówki „na wymęczenie”, gdzie poszczególni sprinterzy będą rywalizować ze specjalistami od wyścigów klasycznych. W przypadku tego etapu dobrym rozwiązaniem jest też zahaczenie o Przełęcz Przegibek, gdzie przy mocniejszym tempie kilku kolarzy mogłoby puścić koło.

6. etap, Zakopane – Kościelisko, 160 km

Szósty etap Tour de Pologne, po ciekawym liftingu, być może będzie kluczowy dla losów całego wyścigu. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mamy bowiem do czynienia z prawdziwym odcinkiem kończącym się stosunkowo nieprzyjemnym zjazdem. Co więcej, ostatnie 20 kilometrów jest naprawdę trudne – najpierw podjazd pod Pitoniówkę, a później wspinaczka na Gubałówkę. Wygląda to naprawdę ciekawie.

7. etap, Bukovina Resort – Bukowina Tatrzańska, 153,3 km

Na zakończenie wyścigu tradycyjny wyścig dookoła komina w Bukowinie Tatrzańskiej. Wydaje się jednak, że tym razem będzie nieco łatwiej. Dlaczego? Sprawa jest prosta. Ostatni podjazd pod Gliczarów zakończy się około 47 kilometrów przed metą, co oznacza, że nie będzie go na ostatniej pętli. Tym samym wyścig będzie musiał rozegrać się nieco inaczej. Mimo to spodziewamy się ciekawej walki.

Faworyci

Absolutny faworyt numer jeden, pewniak w środowisku bukmacherskim i największa gwiazda wyścigu to oczywiście Mathieu van der Poel… jeśli tylko miałby możliwość startu. Dla Holendra tegoroczna trasa wydaje się być idealna, dlatego wielka szkoda, że zespół Corendon – Circus nie otrzymał zaproszenia od organizatorów (choć wówczas MvdP mógłby po prostu odpuścić start dla dalszej jazdy na rowerze MTB).

Spoglądając na listę startową ciężko wskazać zawodnika, który miałby roznieść rywali. Na pewno bardzo zmotywowany będzie Rafał Majka, który na swoich śmieciach czuje się świetnie. Ciężko jednak powiedzieć, czy tegoroczna trasa będzie mu odpowiadać. Za jego plecami, zważając na nazwiska, powinniśmy postawić Pavla Sivakova, Miguela Angela Lopeza, Diego Ulissiego oraz Mateja Mohorica.

Tour de Pologne ma jednak to do siebie, że lubi odkrywać nowe gwiazdy, które w kolejnych sezonach stają się ważnymi postaciami w swoich zespołach. Tym samym nie można pominąć młodych zawodników, którzy w Polsce mogą powalczyć o coś więcej. Pierwszym z nich jest z pewnością Sergio Higuita. Po piętach Kolumbijczyka deptać będą jednak Bjorg Lambrecht, Alexander Vlasov, Jai Hindley, James Knox czy Antwan Tolhoek.

Co ważne, bardzo ciekawe rozgrywki możemy oglądać na sprinterskich finiszach. Tutaj prym wieść powinni Fernando Gaviria, Fabio Jakobsen, Pascal Ackermann, Ben Swift i miejmy nadzieję Szymon Sajnok.

Cały wyścig rozpocznie się już w sobotę. Nie zabraknie na nim nas, robiących dla Państwa tekstową relację live.

Plan relacji telewizyjnych dostępny jest tutaj.

PS: Już przed wyścigiem znamy zwycięzcę klasyfikacji najaktywniejszego. Zostaje nim Charles Planet.

Poprzedni artykuł„Głupia” kontuzja wykluczyła Dylana Teunsa z Clasica San Sebastian
Następny artykułCzesław Lang: „Rozumiemy i szanujemy decyzję Michała”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments