Philippe Gilbert (Deceuninck-Quick Step), który wrócił do ścigania po przerwie trwającej od wyścigu Liège-Bastogne-Liège, powiedział belgijskim mediom, że nie będzie publicznie załatwiał spraw związanych z kontraktem. 36-latek dodał jednocześnie, że nie czuje się gotowy, aby kończyć po tym sezonie profesjonalną karierę kolarską.
Kontrakt Philippe’a Gilberta z drużyną Patricka Lefevere’a wygaśnie 31 grudnia 2019 roku. Wciąż nie rozpoczęły się rozmowy o jego przedłużeniu, ale – zgodnie z zapowiedziami Belga – media dowiedzą się tylko o ich rozstrzygnięciu.
– Nie będę rozmawiał z Patrickiem Lefeverem o moim kontrakcie za pośrednictwem mediów. To jest sprawa pomiędzy nami. On lubi dyskutować o takich rzeczach w mediach, ale ja taki nie jestem. Wystarczy, że zrobię to z Patrickiem i moim menedżerem. Gdy decyzja zostanie podjęta, dowiecie się o tym
– powiedział Philippe Gilbert w rozmowie z belgijską Sporzą.
W lipcu „pan Cauberg” skończy 37 lat. W tym sezonie odniósł monumentalne zwycięstwo w Paris-Roubaix, pokonując w dwójkowym sprincie na welodromie w Roubaix Nilsa Politta (Katusha-Alpecin).
– Wciąż znajduję się na dobrym poziomie. Zawsze jestem gotowy służyć drużynie lub ścigać się dla siebie. Dlaczego miałbym teraz myśleć o zakończeniu kariery? Z tak wielką dozą motywacji i potencjału to byłoby głupie
– przyznał Gilbert, który był drugi na pierwszym etapie wyścigu Criterium du Dauphine.
– Moja forma jest dobra i jestem głodny ścigania. Pierwszy etap był trudny, z dziesięciokilometrowym podjazdem. W tygodniu będę miał kolejne szanse na odniesienie zwycięstwa
– dodał Belg.
W imponującym palmarès Philippe’a Gilberta znajdują się między innymi zwycięstwa w czterech wyścigach monumentalnych (z wyjątkiem Milano-Sanremo) oraz tytuł mistrza świata (2012), kiedy to pokonał Edvalda Boassona Hagena i Alejandro Valverde, obecnego właściciela tęczowej koszulki.