Sobotni, 20. etap Giro d’Italia zapowiada się niezwykle ciekawie. Bronić prowadzenia w klasyfikacji generalnej będzie Richard Carapaz (Movistar), który w teorii liczyć powinien na pomoc czwartego w „generalce” kolegi z zespołu, Mikela Landy. Wielu powątpiewa jednak w to, czy „Landani” będzie chciał pracować dla Ekwadorczyka, samemu mając podium na wyciągnięcie ręki. Lider w tej kwestii nie ma jednak żadnych wątpliwości.
Carapaz ma przed 20. etapem niemal dwie minuty zapasu nad Vincenzo Nibalim (Bahrain-Merida) i nieco więcej nad trzecim Primożem Rogliciem (Jumbo-Visma). Zarówno Włoch, jak i Słoweniec nie mają nic do stracenia i spodziewać się można, że ruszą do wściekłych ataków. Zagadką dla wielu jest to, jak zachowa się Landa, który traci do Roglicia niespełna minutę, a podczas wcześniejszych górskich etapów prezentował się znakomicie.
Mikel powiedział mi prosto w oczy, że w sobotę jest do moich usług. Mam całkowitą pewność, że zespół mnie wspiera
– mówił Carapaz, odnosząc się do możliwej gry Landy na własne konto. Przyznał jednak przy tym, że to nie on, a Hiszpan jest prawdopodobnie najsilniejszym góralem imprezy.