Jak poinformowała w środę włoska „La Gazzetta dello Sport”, od sezonu 2020 Mikel Landa niemal na pewno będzie zawodnikiem ekipy Bahrain-Merida. Zastąpi w roli lidera Vincenzo Nibalego, łączonego od dłuższego czasu z Trek-Segafredo.
Hiszpan, który swój nieprzeciętny talent do jazdy w górach udowadniał już wielokrotnie (m.in. podczas Giro d’Italia w 2015 roku czy Tour de France 2017), wciąż nie może znaleźć drużyny, w której czułby się do końca komfortowo. Za czasów jazdy w Astanie musiał oddawać palmę pierwszeństwa Fabio Aru (choćby na wspomnianym Giro), później – po transferze do Sky (gdzie jeździł w latach 2016-2017) – otarł się o podium „Wielkiej Pętli”, lecz miał pretensje do kolegów z ekipy, że ci… nie pomogli mu przesunąć się wyżej.
Przed startem poprzedniego sezonu 29-letni obecnie kolarz trafił do Movistaru. Pod skrzydłami Eusebio Unzue miał wreszcie otrzymać pełne zaufanie i odgrywać w ekipie istotną rolę. Coś jednak znowu poszło nie tak; Landa, mianowany obok Alejandro Valverde i Nairo Quintany jednym z trzech liderów ekipy na Tour de France, miał budzić niechęć Kolumbijczyka, spotęgowaną jeszcze tym, że z całego tercetu wypadł we Francji najlepiej (był 7., wobec 10. pozycji Nairo i 14. „El Bala”).
Wszystko wskazuje na to, że kolejnym przystankiem Landy w karierze będzie Bahrain-Merida. Nie jest tajemnicą, że włodarze tej drużyny szukają od dłuższego czasu zawodnika, mogącego zastąpić flirtującego z Trek-Segafredo Vincenzo Nibalego. Kto wie, być może właśnie tam „Landani” odnajdzie wreszcie bezpieczną przystań?