Pecha miały kolarki drużyny CCC-Liv w wyścigu Ronde van Vlaanderen. Znajdująca się w wysokiej dyspozycji Marianne Vos przebiła oponę w kluczowym momencie, zaś Ashleigh Moolman-Pasio miała kraksę.
Sześć lat minęło od ostatniego zwycięstwa Marianne Vos we „Flandrii”, ale mimo to Holenderka wspinała się z czołówką na Stary Kwaremont i najprawdopodobniej walczyłaby o zwycięstwo, gdyby nie fakt, że 16 kilometrów przed metą złapała gumę.
Kiedy atakowała Cecilie Uttrup Ludwig (Bigla), za którą pojechały Annemiek Van Vleuten (Mitchelton-Scott) i późniejsza zwyciężczyni Marta Bastianelli (Virtu), Vos mogła jedynie na to popatrzeć, czekając na nowe koło.
W momencie, gdy złapałem gumę jechałam z dziewczynami, które potem stanęły na podium, jedynie Ludwig znajdowała się na czele – była bardzo mocna. To są rzeczy, których nie da się przewidzieć, ale szkoda. Takie jest kolarstwo, to się zdarza
– skomentowała swój pech Marianne Vos w rozmowie z portalem Cyclingnews.
Szkoda tym bardziej, że Vos od kilku tygodni prezentuje wysoką dyspozycję. W marcu zwyciężyła w wyścigu Trofeo Alfredo Binda, była dziesiąta w De Panne i trzynasta w Gent-Wevelgem.
Do tego momentu [kraksy] czułam się dobrze. Mieliśmy pecha z kraksą Ashleigh, więc wiedziałam, że muszę być z przodu. Dziewczyny utrzymywały mnie na dobrej pozycji i byłam dość pewna swego, ale gdy łapiesz gumę, to już nic nie możesz zrobić – wyścig jest dla ciebie skończony
– dodała Marianne Vos.
Mistrzyni RPA Ashleigh Moolman-Pasio przewróciła się na ostatnich 50 kilometrach po wjechaniu w dziurę w drodze. Uniknęła poważnych kontuzji, ale pechowo wylądowała na… pokrzywach.
Oh man … bad luck hurts!!! Especially when my legs were feeling so good & team was riding so well. Still stinging from landing amongst the nettles! Today I was victim to the gap in the middle of the Flemish roads … that’s cycling. Onwards to the next race! 📸 @gr8sport pic.twitter.com/FQNp6n1SE3
— Ashleigh Moolman (@ashleighcycling) 7 kwietnia 2019
Och, człowieku… pech boli. Zwłaszcza że miałam dobre nogi, a drużyna jechała bardzo dobrze. Wciąż kłuje mnie skóra po tym, jak wylądowałam pośród pokrzyw. Dziś zostałam ofiarą dziury na środku flamandzkiej szosy… takie jest kolarstwo. Do przodu, do następnych wyścigów
– napisała na Twitterze Ashleigh Moolman-Pasio.