fot. Deceuninck-Quick Step /©Tim De Waele/ Getty Images

Po świetnym sezonie 2018, Elia Viviani od początku tego roku musiał mierzyć się z mianem gwiazdy. Jak się jednak okazuje, Włoch jest w stanie nie schodzić z najwyższego poziomu mimo wielkiej presji.

Jak wiadomo, dla Vivianiego sezon 2018 był najlepszym w karierze. Włoch, zdając sobie z tego sprawę, od początku tego roku powtarzał, że będzie musiał zmierzyć się… z samym sobą z poprzedniego sezonu, co może być najtrudniejszą potyczką. Teraz już jednak wiemy, że Włoch ponownie będzie jedną z największych gwiazd w peletonie.

Poprosiłem kolegów, by stworzyli mi najlepszy pociąg, jaki mogą. Michael Morkov wykonał kapitalną pracę. Kiedy zobaczyłem wszystkich najlepszych sprinterów w jednej linii zrozumiałem, że moje miejsce to prawa strona szosy. Jestem dumny, że wygrałem taki sprint, szczególnie, że po etapie nr 2 byliśmy rozczarowani. Nie możemy zawsze wygrywać, ale dzisiaj byliśmy wyjątkowo zmotywowani

– powiedział Viviani w rozmowie z organizatorami.

Kolejną szansą dla Włocha będzie etap nr 7. Wówczas sprinter Deceuninck – Quick Step będzie mógł powalczyć o czwarty triumf w sezonie.

Poprzedni artykułPeter Sagan wyjątkowo spokojny przed wiosennymi klasykami
Następny artykułMikkel Bjerg spróbuje pobić rekord godzinny!
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments