Debiut Jakuba Mareczko w ekipie CCC Team był prawie idealny. Włoch z polskimi korzeniami zdołał zająć trzecią pozycję, do końca walcząc o etapowy triumf.
Start na pierwszym etapie Tour Down Under był dla Mareczko debiutem w ekipie World Tour. Niewielu jednak spodziewało się, że może to być dla niego tak udany występ. Przegrywając jedynie z Maxem Walscheidem i Elią Vivianim, Włoch udowodnił, że przez cały rok będzie go stać na naprawdę wiele.
Ostatnie 10 kilometrów było bardzo ciężkie, gdyż wszystkie ekipy chciały być na czele. Razem z Ventoso, Sajnokiem i Owsianem pilnowaliśmy siebie nawzajem, by jechać cały czas razem. Na ostatnim zakręcie, ok. kilometr przed metą, Ventoso był z przodu, a ja nieco spłynąłem. Znalazłem jednak „koło” Vivianiego, gdy ten mijał mnie lewą stroną. Musiałem wtedy trochę przyhamować, gdyż dwóch kolarzy mnie nieco przyblokowało i minąłem ich prawą stroną. Viviani utrzymał swoją prędkość do mety, a ja przyjechałem jako trzeci.
Czuję się dobrze, ale pogoda dała mi się dziś we znaki. Mam nadzieje, że w kolejnych dniach będzie odrobinę chłodniej. Dzisiejszy wynik dał mi wiarę, że jesteśmy w stanie wygrać etap. Nie będzie to łatwe, gdyż wiele drużyn chce jechać na czele walcząc o triumf etapowy lub o klasyfikację generalną, ale każdy dzień będzie dla nas kolejną okazją
– powiedział Mareczko po etapie.
Już jutro kolejna szansa na wysokie miejsce Polaka z włoskim paszportem. Na kolarzy czeka bowiem odcinek z Norwood do Angaston, zakończony lekkim podjazdem.